ROZDZIAŁ ÓSMY

4.1K 285 14
                                    

Leanna

Moja babcia jest niesamowita. Jej największą pasją jest gotowanie, co widać gołym okiem. W kuchni porusza się tanecznym krokiem. Kontroluje przyrządzanie kilku potraw naraz, sprawdza ich smak, konsystencję i poziom wysmażenia mięsa. Nie dopuszcza nikogo do swoich potraw, więc mogę jedynie przyglądać się jej pracy. Ta kobieta jest fascynująca. Pełna wigoru i pozytywnej energii. Podniosła się ze śmierci swojej ukochanej córki i wciąż cieszy się każdym dniem.

- Nakryłaś do stołu? – pyta, oglądając się za swoje ramię.

- Godzinę temu.

- Włożyłaś do wazonu świeże kwiaty? – przytakuję. – Na pewno wypolerowałaś sztuczce? – ponownie kiwam głową. – W szklankach nie ma kurzu? Nie pamiętam, kiedy ta zastawa była używana.

- Wszystko własnoręcznie wyszorowałam.

- Dobrze. Ta kolacja musi wypaść perfekcyjnie. W moim domu będzie mężczyzna, który uratował moją ukochaną wnuczkę. Nie może spożywać zimnego posiłku z brudnej porcelany. Proszę sprawdź jeszcze raz, czy przypadkiem jakaś wstrętna mucha nie zrobiła kupy na talerzu pana White'a.

- Babciu, wszystko gra. – zapewniam ją, ledwie powstrzymując chichot.

- Sprawdź to, proszę. – przewracam oczami i idę do pokoju jadalnego, aby upewnić się, że moja babcia popada w przesadną paranoję. Dla własnego spokoju oglądam każdą szklankę i każdy talerz, śmiejąc się z siebie w duchu. Co ja wyprawiam? – Leanna!

- Tak, babciu?

- Talerze są czyste?

- Możesz się w nich przeglądać.

- Och, to dobrze. – wchodzę z powrotem do kuchni. – Masz zamiar przyjąć gości w tych luźnych portkach?

- To są dresy, babciu.

- Na twoim tyłku ma się znaleźć sukienka!

- Dlaczego?

- Bo nie wypada przyjmować gości w luźnych portkach!

- Sama masz na sobie fartuch. – droczę się.

- Jestem starą babą, która jest panią tego domu. – odpowiada poważnie. – Posiadam męża i urodziłam troję dzieci, dlatego mnie wolno przyjmować gości w fartuchu. Jednakże ty jako młoda, rozwiedziona i piękna kobieta powinnaś zaprezentować się tak jak na amerykańską Kubankę przystało. Pozostało ci dziesięć minut do przyjścia gości, więc się pośpiesz!

- Już idę. – unoszę ręce w geście poddania, po czym powoli drepczę do swojego pokoju. Z całego serca chcę zadowolić moją babcię, dlatego spełniam każdą z jej próśb. Przebieram się w luźną, długą sukienkę w kolorze lazurowej wody, a na stopy zakładam sandałki z paseczkami. Następnie związuję swoje niesforne loki w luźnego kucyka, pozostawiając dwa kosmyki opadające na moją twarz. W momencie, w którym wpinam kolczyki do uszu, na dole rozbrzmiewa dźwięk dzwonka do drzwi.

- Leanna! Goście! – prędko schodzę na dół i kieruję się do drzwi wejściowych. Otwieram je, a moim oczom ukazuje się sporych rozmiarów bukiet z białego jaśminu królewskiego, trzymany przez Devana White'a. – Witam w moich skromnych progach.

- Kwiaty dla ciebie. – przyjmuję bukiet w swoje dłonie. – Dziękujemy za zaproszenie. – przepuszczam rodzinę w drzwiach. Uśmiecham się delikatnie i wącham zapach kwiatów. Jaśmin królewski, inaczej mówiąc mariposa blanca to narodowy kwiat Kubański. Mają obłędny zapach, dlatego też tutejsze kobiety używają wody perfumowanej właśnie o zapachu jaśminu. To jedne z moich ulubionych kwiatów, ponieważ oznaczają miłość, piękno, czystość oraz powodzenie. Dlatego też bardzo często wplątuję jaśmin we włosy jako symbol wiecznego piękna, uczciwości i niewinności. Powinnam być zaskoczona z faktu, że Devan wręczył mi moje ulubione kwiaty, lecz to nic dziwnego, jeśli można je tutaj znaleźć na każdym rogu.

W rytmie weselnych dzwonówWhere stories live. Discover now