8

460 51 7
                                    


Obudziłem sie następnego dnia, podniosłem sie z łóżka, chciałem je pościelić ale moją uwage zwróciła krew na pościeli co znaczyło że musze zrobić pranie. Poszedłem do łazienki, przypomniało mi sie że wczoraj nie opatrzyłem ręki. Spojrzałem na brudną od krwi ręke ale nie było na niej żadnych nacięć. Zostały tylko po nich dobrze widoczne blizny.

-Kurama? to twoja sprawka -Spytałem zdziwiony

-Tak, a teraz zostaw mnie... Ja tu próbuje spać -Warknął zaspany i na tym skończyła sie nasza rozmowa.

-Tsa

-Poszedłem do pokoju, zerknąłem na budzik, miałem jeszcze 2 godziny do pierwszej lekcji więc miałem czas żeby poćwiczyć. Im bardziej będe przygotowany tym łatwiej będzie mi uciec. Już w końcu nie trzymało mnie w tej wiosce by w niej zostać. Wziąłem kromkę chleba by przegryźć coś po drodze i wybiegłem z domu.

Wbiegłem zasapany do akademi i szybko wpadłem do klasy

-Iruka sensei! Przepraszam za spóźnienie! -Krzyknąłem udając sie na miejsce

-Zatrzymaj sie -Powiedział poważny. Zdziwiłem sie, zawsze mnie ignorował więc nie spodziewałem sie że tym razem będzie inaczej

-Wytłumaczysz mi czemu sie spóźniłeś?

-Zaspałem? -Spojrzałem na niego z głupkowatym uśmiechem drapiąc sie po karku

-I spałeś do 13? 

-tak jakoś wyszło -Zaśmiałem sie głupio i poszedłem do ławki

-Oh, co ja z tobą mam Uzumaki... -Powiedział zażenowany.
-Za ten wybryk zostajesz po lekcjach -Dodał patrząc sie na mnie groźnie



Moja odsiadka sie skończyła więc mogłem wrócić do domu. Po drodze postanowiłem jeszcze pójść na ramen.

-Dzień dobry staruszku! Prosze to co zwykle -Krzyknąłem  na wejściu.  Po chwili przede mną znajdowała sie duża miska z ramenem.
Po zjedzeniu chciałem zapłacić. Sięgnąłem do kieszeni i okazało sie że nie ma tam mojego portwela.

-Uh, staruszku? Mógłbym zapłacić jutro -Spojrzałem sie smutno na mężczyznę

-Czy znowu

-Wiesz jak mnie traktują, jutro ide do hokage, od razu zapłacę jak dostane pieniądze  

-Eh... Robie to tylko ze względu że jesteś moim stałym klientem, -Powiedział
-Ale zgłoś to, teraz cie tylko okradają ale jeśli na to pozwolisz to może sie to skończyć gorzej

-Spokojnie, to i tak była końcówka -Uśmiechnąłem sie do mężczyzny. 
-Poza tym Hokage i tak nie będzie mógł z tym nic zrobić, jestem "demonem" jeśli będzie mnie bronił to może stracić reputacje w wiosce albo gorzej -Powiedziałem i wybiegłem z knajpki


W drodze do Hokage zaczepiło mnie znowu tych trzech shinobi co wczoraj. Jednak dzisiaj byłem w lepszej pozycji bo byliśmy w wiosce, znałem już wiele dróg ucieczki więc miałem wielkie szanse żeby wyjść z tego bez szwanku. Zacząłem biec z całych sił. Pamiętałem że kilka przecznic dalej  była opuszczona niewielka piwnica. była ona w krzakach więc miałem szanse sie tam schować. Okazało sie jednak że było to za daleko a oni byli szybsi. Przyspieszyłem jeszcze bardziej, tak że szybciej sie nie dało. Miałem już skręcać ale z dach zeskoczył jakiś shinobi, nie był to jeden z tych co mnie gonili i zdawał sie nie zdawać sobie sprawy że biegnę prosto na niego. Z pełną prędkością zderzyłem sie z nim i razem wylądowaliśmy na ziemi.

-Przepra... -Chciałem przeprosić, nie zdołałem tego zrobić ponieważ zobaczyłem jego twarz. A raczej brak widocznej twarzy. Miał na sobie maske. Szybko zerwałem sie i zacząłem biec przed siebie. Byłem tak spanikowany że przegapiłem swoją skrytkę przez co chwile później mój pościg mnie dogonił. Nie miałem jeszcze szans sie z nimi mierzyć a nawet jeśli dałbym rade pokonać całą trójkę chuuninów to wioska dowiedziała by sie o tym i byłbym jeszcze gorzej traktowany więc pojedynek opadał. Pozostało mi już tylko mieć nadzieje że tego zamaskowanego mężczyzny nie ma z nimi




Sorki że dopiero z wieczora i rozdział jest taki krótki ale nie miałem kiedy tego wstawić. Za to teraz dam wam szanse więc macie czas do piątku, do piątku jeśli będzie 15 gwiazdek to wstawie  przez weekend 3 albo 4 rozdziały. Zależy ile będe mieć czasu i chęci. Zobaczymy czy dacie rade

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Where stories live. Discover now