8. Żywiec

631 77 47
                                    

Jak co roku, świąteczne plany Jisunga składały się z Wigilii spędzonej z najbliższymi przyjaciółmi oraz obu dni Bożego Narodzenia w gronie rodziny. Taki porządek panował odkąd skończył piętnaście lat i udało mu się wybłagać rodziców, aby pozwolili mu w ten dzień wybrać się z Minho, Changbinem i Seungminem na lodowisko. Natomiast rok później spotkali się już w pełnym składzie w kociej kawiarni, a potem w pizzerii. Tegoroczne Wigilijne plany uwzględniały wspólne karaoke i oczywiście wymianę prezentami.

Około wpół do osiemnastej Jisung mógł być świadkiem niezwykle dramatycznego coveru Mam tę moc w wykonaniu Chana i Felixa, któremu akompaniowały liczne okrzyki zachwytu ze strony reszty grupy. Natomiast, gdy pod koniec piosenki Felixowi zawodowo złamał się głos, wszyscy, łącznie z samym wokalistą, wybuchli szczerym śmiechem.

— Kto teraz? — spytał Chan, czując, jak adrenalina powoli ulatnia się z jego ciała.

— Myślę, że Jisung powinien się wykazać — zasugerował Felix z uśmiechem niewiniątka, na co Jisung jedynie przewrócił oczami. Piegowaty był dla niego prawie jak brat bliźniak, co wyraźnie widać było po ich relacji. Polegała ona na wzajemnym irytowaniu się i robieniu razem głupich rzeczy, takich jak chociażby przypadkowe upicie się wiśniowym likierem w wieku lat czternastu. Ich dopełniające się fale mózgowe najwyraźniej neutralizowały się wzajemnie, bo jakimś cudem żaden z nich nie zorientował się, że ich syrop owocowy smakował trochę dziwnie.

Jisung posłusznie podniósł się z miejsca i przyjął mikrofon oferowany mu przez Felixa, po czym wybrał piosenkę, ostatecznie decydując się na Holding Out for a Hero Bonnie Tyler, aby oddać cześć dziełu kinematografii, jakim był Shrek 2. W trakcie jego powalającego występu reszta chłopaków robiła chórki, okropnie go przy tym rozpraszając. Han jednak nie dawał za wygraną i dzielnie popisywał się zarówno wokalnie, jak i aktorsko, bo nie byłby sobą, gdyby nie zobrazował swojej widowni każdej jednej linijki tekstu. W ten sposób przez całą długość trwania utworu można było podziwiać Jisunga udającego damę w opałach, poszukującą swojego mężnego wybawcy.

Where have all the good men gone? — Jisung rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym wzruszył ramionami, wyraźnie dając znać swoim przyjaciołom, że żaden z nich nie kwalifikował się jako "porządny mężczyzna". Jego publiczność zareagowała wyjątkowo głośnym protestem.

Z kolei przy pierwszych linijkach refrenu Jisung wyciągnął rękę przed siebie z niesamowitą desperacją na twarzy, po czym zaprezentował swój śmiesznych rozmiarów biceps na słowa "and he's gotta be strong".

Wśród wszechobecnego chaosu, w samym kącie pomieszczenia na kanapie ukrył się Lee Minho z wielką nadzieją, że nikt nie zauważy jego mimowolnych maślanych oczu wbitych prosto w utalentowanego wokalistę przed nimi. Zdecydowanie lepiej wychodziło mu ignorowanie i spychanie swoich natarczywych uczuć gdzieś w odmęty jego umysłu, gdy Jisung nie robił... tego. Jego głupie miny, ekspresywna mowa ciała, emanująca pewność siebie i przede wszystkim jego nieznośnie perfekcyjny, anielski wręcz głos. Wszystko razem uderzało w Minho z takim impetem, że nie był w stanie dodatkowo pozorować obojętności, gdy tak naprawdę toczył zaciętą walkę o przetrwanie. Jisung poważnie kiedyś wpędzi go do grobu i tyle z tego będzie. Jeszcze pewnie bezczelnie zaśpiewa coś na jego pogrzebie, by go uczcić, tym swoim cholernym, pięknym głosem.

Minho pokręcił głową, próbując pozbyć się natrętnych myśli i rozejrzał się po pomieszczeniu, w pewnym stopniu spodziewając się wbitych w niego oczu Chana. Ku jego zaskoczeniu Chan zajęty był popisem Jisunga, a jedyne obserwujące go spojrzenie należało do Changbina. Chłopak przyglądał mu się podejrzliwie, a gdy tylko skrzyżował wzrok z Minho, jego brwi powędrowały do góry w niemym pytaniu. Minho nie zamierzał na nie odpowiadać.

potrzymaj mi piwo ↳minsungWhere stories live. Discover now