Rozdział 30

116 9 0
                                    

Hope

Byłam pewna że ojciec znowu mnie czymś nafaszerował, przez kolejne Bóg jeden wie ile czasu, na zmianę odzyskiwałam przytomność i znowu ja traciłam, czułam się jakbym pływała na puchatej chmurce w błogiej nieświadomości tego co się wokół mnie działo. I to mi odpowiadało, czasami wolałam nie wiedzieć co ze mną robili, kiedy nie byłam w pełni świadoma łatwiej się było z tym pogodzić.

Jednak tym razem było inaczej, obudziłam się już jakiś czas temu, a mgła spowijająca mój mózg ustępowała miejsca uczuciu realizmu całej sytuacji. Łzy zapiekły mnie pod powiekami na wspomnienie zdrady jakiej doświadczyłam, podobno ona zawsze przychodzi że strony której się nie spodziewasz, od osoby którą darzysz największym zaufaniem. Jednak ta świadomość wcale nie zmieniała faktu, że czułam się jak skończona idiotka.

Znajdowałam się w swoim dawnym pokoju, który wyglądał dokładnie tak, jak wtedy kiedy uciekłem z niego, w dzień śmieci Poppy, wtedy miałam jasno określony cel miałam tego wszystkiego nie oglądać już nigdy, mój koszmar miał się wreszcie skończyć.

Tymczasem zaczynał się na nowo, a ja nie miałam już na to siły. Nie zasłużyłam na to. Nie zasłużyłam na odebranie mi jakiekolwiek nadziei, nie zasłużyłam na odebranie mi chęci życia.

- Część skarbie – głos ojca przedarł się do mojej świadomości raniąc moje uszy niczym szpilki. – Właśnie zaczynałem się martwić, że już się nie ockniesz.

Ale los nie jest dla mnie tak łaskawy. Przeszło mi przez myśl. Naprawdę wolałabym się już nie obudzić, w tym momencie niczego nie pragnęłam tak mocno jak śmieci.

- Psychiatra przepisał ci nowe leki, ale kiepsko na nie reagujesz – kiedy znowu się odezwał spojrzałam w jego stronę, siedział na wielkim fotelu, który wstawił do mojego pokoju lata temu, tylko po to, żeby jak twierdził móc mnie pilnować, co w praktyce ograniczało się raczej do gapienia się na mnie w nocy i wyczekiwania właściwego momentu na więzienie mi do łóżka. – Postanowiłem cię przypilnować, żeby mnie stała ci się żadna krzywda. – Przysięgam prawie się roześmiałam, każde jego słowo było jak kpina. Szukałem cię tak długo, że zaczynałem myśleć że zniknęłaś na dobre, nie dawałaś znaku życia, nikt cię nigdzie nie widział, a kiedy trafiłaś do szpitala uciekłaś z niego zanim zdążyłem cię z niego odebrać. Czułem jakbyś uciekała przede mną.

- Bo uciekałem przed tobą – rzuciłam nie mogąc się przed tym powstrzymać.

Westchnął ciężko pochylając się po przodu, oparł łokcie na kolanach i splótł dłonie pod brodą.

- To bardzo niemądre z twojej strony – szepnął w tak obrzydliwy sposób, że zrobiło mi się niedobrze. – Od rodziny nie powinno się uciekać. Szczególnie po tym co stało się z twoją siostrą. – Zacisnęłam zęby, powstrzymując się od warknięcia. Chciałam mu wykrzyczeć tak wiele rzeczy, które gromadziły się we mnie przez tak długi czas, ale nie mogłam powiedzieć ich teraz, nie kiedy byłam na straconej pozycji. Chciałam mu się pokazać jako silna kobieta która jeśli chce może osiągnąć wszystko, i która kompletnie go zniszczy.

- Nie masz zielonego pojęcia jak czuje się ojciec którego córka okazała się tak słaba, że wolała się zabić, niż stawić czoła życiu.

- Poppy nie była słaba – zaprotestowałam wiedząc że nie jestem w stanie się powstrzymać. To że to właśnie on bezcześcił jej imię było nie do zniesienia. – Ty ja zniszczyłeś, to przez ciebie nie żyje.

Przysiadł obok mnie na łóżku, zaczęłam się odsuwać, ale moje ciało stawiało zdradziecki opór. Przesunęłam się może o kilka centymetrów, kiedy dłoń ojca docisnęła moją klatkę piersiową do materaca, w sposób który pozbawił mnie oddechu. W oczach stanęły mi łzy frustracji i gniewu, byłam na niego tak bardzo wściekła, chciałam wydrapać mu oczy, albo zrobić dziurę w gardle.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant