Rozdział 1

3.3K 119 217
                                    

Woda z każdą chwilą co raz bardziej wypełniała przestrzeń w płucach Hyunjina. Zamknął swoje oczy, czując tylko jak tonął w ciemnej wodzie, aż na samo dno. Nagle usłyszał czyjeś głosy.
— Hyunjin.. dlaczego? — otworzył nagle swoje oczy, słysząc stłumiony głos swojego ukochanego.
— Dlaczego.. pozwoliłeś mi umrzeć? — pomimo tego jak bardzo się rozglądał marnując ostatki tlenu na poruszanie się, pośród wody nie widział nikogo. Wydawało mu się, że wariuje z minuty na minutę co raz to bardziej.
— To twoja wina Hyunjin. Gdyby nie ty.. kto wie, może moglibyśmy być teraz razem szczęśliwi. — głosy w głowie zaczynały być co raz to głośniejsze. Nagle przed oczami Hyunjina pojawił się blondyn. Jednak.. spadał bezwładnie na samo dno. Starszy już miał płynąć w jego stronę, lecz nagle usłyszał czyjś słumiony krzyk oraz czyjeś dłonie, które poczuł jak zaciskały się mocno na jego szyi. Odwrócił się w stronę nieznanej mu postaci i....

Hyunjin cholera! Obudź się! — krzyknął w jego stronę jego przyjaciel i współlokator - Kang Chanhee. — Znowu krzyczałeś i się rzucałeś po łóżku jak opętany, a w dodatku jesteś cały spocony jakbyś się czegoś cholernie bał.. znów ci się przyśnił? No wiesz.. on. — zapytał, a Hyunjin usiadł na łóżku i ukrył twarz w swoje dłonie. Naprawdę nie miał mu siły odpowiadać na to pytanie.

— Przepraszam jeśli cię obudziłem.. naprawdę nie kontroluje tych snów. Przepraszam..— cicho powiedział zażenowany tą sytuacją i westchnął. Od tych pięciu lat dość często miewał koszmary. Próbował wszystkiego, jednak te nie chciały minąć.

— Nie przepraszaj, wstałem już wcześniej. Zresztą.. i tak zaraz oboje musimy wychodzić do pracy. Zrobię nam śniadanie, a ty idź się poogarniaj. — poklepał go w ramię i zniknął za drzwiami.

Hyunjin wstał z łóżka i niemal od razu poczuł silny zawrót głowy. Zignorował ten fakt, wziął z szafy bieliznę oraz mundur i poszedł do łazienki. Przechodząc korytarzykiem spojrzał jeszcze na przyjaciela, który robił coś w kuchni. Chanhee był najlepszym przyjacielem Hyunjina już od prawie czterech lat. Robił dla niego naprawdę wiele za co ten był naprawdę wdzięczny. Potrafił go wysłuchać, siedzieć przy nim nawet całą noc.. stał się dla niego naprawdę ważny. Wszedł do łazienki zamykając za sobą drzwi i spojrzał w lustro. Podkrążone oczy, poniszczone dłuższe włosy, przefarbowane na blond, stare blizny na rękach oraz te nowsze nabyte w pracy.. i nie tylko. Jednym słowem czuł się obrzydliwie, za każdym razem gdy spojrzał w lustro. Dla niemal każdego „był cholernie przystojny", w szczególności dla kobiet, które nie interesowały go nawet w najmniejszym stopniu, jednak on tego nie widział, aby był jakkolwiek przystojny.. wartościowy. Czuł do siebie całego odrazę.

Zaczął zdejmować swoje ubrania, aby następnie wejść pod prysznic. Odkręcił kurek w ciepłą wodą i wzdrygnął się czując jak pierwsze krople wrzącej wody opadają na jego nagie ciało. Nie obchodziło go początkowe pieczenie na skórze, od jakiegoś czasu mył się we wrzątku aby „bólem fizycznym zastąpić ten psychiczny". Pomimo tak długiego czasu, który minął, on wciąż obwiniał się za to co stało się z Felixem. Gdyby nie próbował się zabić tego jednego sylwestrowego dnia, może Felix nie zrobiłby tego. Może teraz wiedli by razem szczęśliwe życie i spędzili te obiecane przez Hwanga wakacje nad morzem, tak jak marzył Felix. Tego dnia w którym oboje wskoczyli do rzeki Han, jakiś człowiek zauważył ich skaczących do wody, dlatego też wezwał odpowiednie służby. Hyunjin wciąż pamiętał jak obudził się w szpitalu i pierwszym co było to zaczął wypytywać o chłopaka. Lekarze stwierdzili, że musiał uderzyć w coś mocno głową, ponieważ nikt taki jak Lee Felix nie został przywieziony do szpitala, ani nikogo takiego przy nim nie było, co wykazywały nagrania z kamer. Hyunjin w to nie wierzył dlatego też szarpał się lekarzom którzy go mocno trzymali i krzyczał. Krzyczał na tyle głośno, że jego przyjaciele za drzwiami napewno go słyszeli. Robił lekarzom najnormalniej na świecie okropną awanturę. Nikt nie chciał mu w to uwierzyć, nawet przyjaciele.. Każdy myślał, że Felix zaginął. Hyunjin otrząsnął się z tych wszystkich wspomnień i szybko dokończył się myć. Wyszedł z pod prysznica, otarł ręcznikiem swoje ciało, a następnie wysuszył włosy, ubrał się i wyszedł z łazienki. Chanhee prędko go zauważył.

— Siadaj zrobiłem..

— Nie jestem głodny.. przepraszam. Odgrzeje sobie później. — przerwał mu Hyunjin i udał się w stronę wyjścia zaczynając zakładać buty. — Smacznego. No i.. miłych nagrywek Chanhee. Napewno film będzie świetny. — zanim tylko starszy o dwa miesiące chłopak zdążył coś powiedzieć, Hwang zniknął za drzwiami i udał się do pracy.

* * *

Hyunjin właśnie przeglądał jakieś papiery dotyczące obecnego śledztwa, jakim było zabójstwo dość znanej modelki, zajmował się swoją pracą, kiedy do jego biurka przybiegł nagle Sunghoon, który był partnerem Hwanga. Chłopak dyszał co znaczyło, że wbiegał po schodach i najpewniej przebiegł połowę komisariatu. Rzucił mu na biurko mały plik pospinanych kartek i usiadł na krześle przed nim, a Hyunjin tylko zdziwiony na niego patrzył.

— Park, a tobie co?? Co to za kartki? —

— Słuchaj. Komendant nagle zmienił nam całkowicie sprawę! Rozumiesz to?! W połowie kurwa śledztwa, oddał naszą sprawę innemu wydziałowi! —

— Ej ej ej spokojnie. Uspokój się. — długowłosy starał się uspokoić jakoś swojego przyjaciela, zdezorientowany jego nagłym przyjściem i przede wszystkim tym co powiedział. — Jak to zmienił?

— Trzeba było przyjść wcześniej to byś znał szczegóły. — parsknął zdenerwowany przez ich przełożonego Sunghoon i zabrał mrożoną kawę Hyunjina biorąc sobie parę jej łyków.

— Kupiłbyś sobie swoją ty złodzieju. — spojrzał na niego z zniesmaczoną miną, a następnie wziął do ręki plik kartek. — Dobra mów co on znów wymyślił?

— Postanowił przydzielić nam sprawę sprzed pięciu lat, ty to rozumiesz? Bo ja kurwa za tym człowiekiem nie nadążam, raz chce tą sprawę, potem tą.. niech sobie najlepiej jeszcze wyjazd w tropiki urządzi, może wakacje dobrze mu zrobią. Albo przypadkiem jego samolot się rozwali. — narzekał Sunghoon, a Hyunjin widząc jego zachowanie pokręcił głową z niedowierzaniem i się zaśmiał.

— Cały czas zjeżdżasz z tematu. I nie klnij tak dzieciaku. Ja rozumiem, że nie masz najlepszych relacji z przełożonym Seo Dongseokiem i chcesz na niego ponarzekać, jednak twój najlepszy partner jakiego sobie mogłeś tylko wymarzyć, chciałby wiedzieć o co chodzi. — przewrócił oczami.

— No to w skrócie.. Wznowił sprawę sprzed pięciu lat. Pamiętasz tego nastolatka, który zaginął i nie ma po nim śladu, aż do teraz? Podobno kamery osiedlowe zarejestrowały jego ruch, wczoraj o jakiejś 19:30. Kiedy Seo się o tym dowiedział, wymyślił to wszystko. —

— Czekaj czekaj.. O którego nastolatka ci chodzi? Chyba nie o.. — słysząc co opowiedział mu jego partner, szybko zaczął wiązać ze sobą te dwie informacje, zaginiony nastolatek.. pięć lat temu.. Nie chcąc siedzieć w niepewności, otworzył od razu wcześniej dany mu plik kartek, szukając informacji o chłopaku. Nagle jego oczy zatrzymały się na jednym małym zdjęciu. — Jaja sobie chyba robisz..

_________________________________
———————————————

Druga część, myślę że tu będzie się działo naprawdę dużo. O wiele więcej niż w pierwszej części..

Mam nadzieję, że są tutaj osoby które czytały wcześniejszą część. To dla mnie naprawdę radość pisać tu dla was. Dziękuje jeśli ktoś to czyta! <33

Jakaś teoria co do kolejnych części??

meet you again || HyunlixWo Geschichten leben. Entdecke jetzt