Rozdział 26

1.4K 81 67
                                    

Od ponad godziny Hyunjin siedział zamknięty w swoim pokoju. Jego głowa oraz oczy bolały niemiłosiernie, a ból napewno był spowodowany nerwami i płaczem. Słowa, które Felix wykrzyczał mu prosto w twarz nie mogły opuścić jego głowy.
Zawsze powtarzał sobie, że wypłakanie się pomoże mu choć odrobinę poczuć się lepiej, jednak tym razem nie miał już kompletnie siły nawet na płacz. Nie miał siły na nic. Najzwyczajniej na świecie leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Czuł się pusto, zupełnie jakby zostały mu odebrane ostatnie chęci do życia.

Nagle usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju. Wiedział, że jeśli będzie się zamykał na cały świat, to napewno sobie nie pomoże. Niechętnie podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi, aby wpuścić do środka swojego współlokatora. Prędko wrócił na swoje łóżko, nie obdarzając go nawet jednym krótkim spojrzeniem. Wziął poduszkę i ułożył ją sobie na twarzy cicho wzdychając. Niemal od razu poczuł jak Chanhee siada obok niego. Przez chwilę siedzieli w kompletniej ciszy, którą postanowił przerwać przyjaciel Hwanga.

— Powiedziałem Felixowi żeby zniknął z twojego życia na zawsze. — powiedział, a Hyunjina zamurowało. Niemal od razu podniósł się do siadu, zrzucając z twarzy poduszkę.

— Co mu powiedziałeś? — spojrzał na niego zdziwiony mając nadzieję, że się przesłyszał. — Czy ty sobie ze mnie żartujesz?

— A czy ty nie widzisz jak ta relacja cię krzywdzi? Skończ z nim raz, a porządnie. —

— Chanhee ty.. Ty nie wiesz co ja do niego czuje. Uwierz mi, że to wcale nie takie proste.. —

— Jeśli dalej będziesz się zadawał z tym chorym idiotom, ta relacja cię prędzej czy później wykończy. Otwórz oczy i zauważ jak ten chuj cię krzywdzi. —

— Nie nazywaj go tak. — szczerze Hwang nie wiedział dlaczego to powiedział. To było automatyczne. Pomimo tego, że Felix zwyzywał go nawet gorzej, chłopak nie potrafił słuchać jak ktoś obraża młodszego.

— Naprawdę? Po tym wszystkim ty jeszcze go bronisz? —

— A co ty byś zrobił na moim miejscu? —

— Nie wiem. Na pewno nie zachowywałbym się tak jak ty. Jesteś idiotą Hyunjin. — powiedział po czym wstał z łóżka udając się w stronę drzwi.

— Co? Jestem idiotą, bo chce bronić osobę, którą kocham? —

— I jednocześnie osobę, która wielokrotnie cię skrzywdziła? Tak. Cały czas robisz jedno i to samo. Zauważ w końcu, że świat nie kręci się w okół Felixa. —

— Tak.. pewnie. Bo dla ciebie jedynym rozwiązaniem na wszystkie problemy jest alkohol, ćpanie i przelizanie się z przypadkową osobą. —

— Hyunjin przesadzasz. —

— Mówię pieprzoną prawdę! — podniósł głos. Nie kontrolował nad sobą. To wszystko go okropnie męczyło. — Chcesz mi pomóc, ale jedyne co robisz to wyzywasz Felixa i mówisz jaki to on jest zły. Skoro chcesz mi w ten sposób pomagać to po prostu sobie daruj i przestań. Podziękuje takiej pomocy.

— Rób sobie co tylko chcesz. Chciałem dla ciebie dobrze. Idź sobie do Felixa droga wolna, oboje jesteście siebie warci. — po tych słowach opuścił jego pokój, zostawiając go samego.

Hyunjin tylko złapał się za głowę, głośno wzdychając. To miała być spokojna rozmowa, jednak nie wyszło. Zresztą jak zawsze. Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Wyjął z niej torbę, a następnie zaczął do niej pakować swoje ubrania i najważniejsze rzeczy. Kiedy był już pewny, że pozbierał wszystko co potrzebował, wziął torbę i wyszedł z pokoju.

meet you again || HyunlixWhere stories live. Discover now