Rozdział 54

232 19 2
                                    

Zaraz po wylądowaniu na placu głównym klapa od Quinjeta otworzyła się. Na samym przodzie kroczyli Steve i Natasha. Ja natomiast wolałam trzymać się na końcu, aby pozbierać myśli. Jako wsparcie za moimi plecami znajdował się Greg.

- Trzeba się kłaniać?- usłyszałam pytanie Bruce'a

- Oczywiście, to przecież król.- odpowiedział Rhodey

Parsknęłam pod nosem. Banner odwrócił głowę w moją stronę, upewniając się, czy powinien to zrobić. Wzruszyłam tylko ramionami.

- Jesteś wredna, nie robi się tak ludziom.- szepnął do mnie Greg- Ale i tak chce to zobaczyć.- zachichotał

Całą grupką stanęliśmy naprzeciwko T'Challi i wojowniczek Dora Milaje.

- I znowu będę twoim dłużnikiem.- Steve wymienił z królem uścisk dłoni

Po mojej prawej stronie Bruce zgiął się w pół, wciąż będąc przekonanym, że należy się ukłonić. James od razu trącił go ramieniem.

- Co ci odbiło?- rzucił do mężczyzny

Nie wytrzymałam i razem z Soare parsknęliśmy śmiechem.

- U nas się tego nie robi.- T'Challa poinformował mężczyznę

Były naukowiec spojrzał na nas ze zdradą w oczach. Szepnęłam ciche przeprosiny, które nie brzmiały zbyt szczerze. Król Wakandy poprowadził nas w stronę budynku.

- Jak duża będzie ta inwazja?- zapytał

- To będzie taka raczej z tych większych.- Bruce próbował podejść bliżej T'Challi, jednak poddał się po chwili

- Czym dysponujemy?- zapytała Natasha

- Dostaniecie królewską gwardię, Dora Milaje, Plemię Strażników i...

- Nieźle podleczonego stulatka.- obok nas pojawił się Bucky we własnej osobie. Mrugnął do mnie porozumiewawczo

Uśmiechnęłam się szeroko. Ostatnim razem widzieliśmy się z Barnes'em ponad trzy tygodnie temu. Steve podszedł do przyjaciela i uścisnął go na przywitanie.

- Nie ma tragedii, jak na koniec świata.- stwierdził długowłosy, odsuwając się od Rogersa

- Powiedzmy.- wtrąciłam z uśmieszkiem

Po skierowaniu na mnie wzroku przez James'a ruszyłam w jego stronę. Rozłożył ramiona na boki.

- Witam po raz kolejny.- przytuliłam krótko mężczyznę

- Cześć.- rzucił- Wszystkiego najlepszego tak w ogóle. Miałaś ostatnio urodziny, jeżeli się nie mylę.

Odsunęłam się zaskoczona.

- Pamiętałeś?

- Tak jakoś wyszło.- James wzruszył ramionami- Ale jeśli mam być szczery to widać, że się starzejesz. Już nie te latka Stark. Czy to zmarszczki?- wskazał palcem na moją twarz

Pacnęłam go w dłoń. Uwielbiał mi dogryzać przy każdej możliwej okazji.

- Odezwał się stulatek.- prychnęłam

- Hej, gołąbeczki!- Sam machnął na nas ręką- Chodźcie wreszcie do środka.

Zmrużyłam oczy, przekazując Wilsonowi, że jeżeli jeszcze raz nas tak nazwie, to pożałuje. Mężczyzna tylko zaśmiał się pod nosem i ruszył w stronę laboratorium.

- Kiedyś go uduszę.

- Chętnie ci z tym pomogę.- rzucił Bucky

Westchnęłam ciężko, po czym ruszyłam za przyjacielem.

***

- Jego struktura jest polimorficzna.- zauważyła Shuri. Zerknęłam na leżącego przed nią Visiona

Bruce skinął głową.

- Musieliśmy podłączyć każdy neutron niesekwencyjnie.

Księżniczka Wakandy nie wyglądała na przekonaną. Przekręciła głowę na bok.

- Nie prościej zaprogramować synapsy do reakcji kolektywnej?- zapytała w taki sposób, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie

Wszyscy spojrzeliśmy na Bruce'a.

- Na to... nie wpadliśmy.

- Liczą się dobre chęci.- rzuciła

Miałam wrażenie, że Shuri powstrzymywała się od śmiechu. Poklepałam pocieszająco mężczyznę po ramieniu. Widziałam, jak było Bannerowi głupio, że nastolatka wpadła na ten pomysł, a on nie. Ale nie oszukujmy się, Shuri jest jedną z najmądrzejszych osób na świecie. Obserwowałam jej pracę w laboratorium i nie pojmuję, gdzie ona mieści te wszystkie informacje.

- Umiesz to zrobić?- wtrąciła się Wanda

Patrzyła na księżniczkę z nadzieją.

- Tak, ale tu chodzi o ponad dwa biliony neuronów.- ostrzegła rudowłosą- A każda pomyłka może wywołać lawinę awarii. To potrwa bracie.- powiedziała do T'Challi

- Ile dokładnie?- zapytał Steve

Shuri wzruszyła ramionami.

- Tyle, ile mi dacie.

To be continued...




~Ella Brekker~

Stay with me | 𝙰𝚟𝚎𝚗𝚐𝚎𝚛𝚜Where stories live. Discover now