Potrzeba.

38 6 0
                                    

Ayana Saltzman

Siedząc w pokoju z moimi siostrami czułam się dziwnie po raz pierwszy, one robiły jakiś projekt a ja rozmyślałam nad tym czemu Lizzie nic mi nie mówiła, zakochała się w Rafael'u i nawet słowa o nim nie powiedziała. Josie czarami dodawała coś na kartkę, ja mogłam się tylko przyglądać bo nie byłam ani czarownicą ani wilkiem, nawet gdybym chciała zostać wampirem to by mi się nie udało bo mój ojciec ma zbyt dużo werbeny w składziku i codziennie dodaje mi ją do napojów.

— Jak tam z Landon'em? — Zapytała blondynka spoglądając w moją stronę — Nie wyglądasz jakbyś była szczęśliwa.

— Jestem ale po prostu wolałabym jego towarzystwo niż patrzeć się jak robicie jakiś projekt nie odzywając ani słowem — Wywróciłam oczami.

Mój telefon zaczął dzwonić, na ekranie pojawił się numer Rafael'a, natychmiast odebrałam wychodząc z pokoju.

— Musisz szybko przyjść na polane, chyba znalazłem pierwszą ofiarę — Odparł. Wybiegłam ze szkoły rozłączając sie, nie wołając nawet ojca, najpierw ja chciałam zobaczyć kto był tą ofiarą.

Podbiegając do czarnoskórego chłopaka zauważyłam leżącą obok niego czarownice z naszej szkoły. Wystraszona zaczęłam się rozglądać, byłam narażona na śmierć ponieważ ten kto to zrobił mógł zrobić mi to samo.

— Landon z Hope zaraz tu będą, nie bądź zła ale ona musi to zobaczyć — Przytaknęłam na jego słowa i zauważyłam przypinkę na ramieniu dziewczyny.

Podniosłam ją i miała na imię Hailie. W naszą stronę zaczęło zmierzać troje osób, przeklnęłam w myślach Hope że zdążyła już zwołać tu mojego ojca. Zdenerwowana spojrzałam na chłopaka lecz ten uniósł jedynie ramiona. Dyrektor wyglądał na wkurzonego, natomiast gdy zauważył leżącą uczennice się przeraził.

— Więc, jak myślicie stoi za tym potwór czy raczej wujek ... — Landon uciszył się po spojrzeniu Hope, czułam się w ich towarzystwie niechciana.

— Spoko, nie musicie wszystkiego ukrywać, ja sobie stąd idę — Powiedziałam i odeszłam od nich wszystkich.

Słyszałam jakieś krzyki za mną ale nie odwracałam się, miałam dość wszystkiego więc zaczęłam iść w stronę lasu gdzie zazwyczaj chowałam się przed problemami. Stary dom był cichym miejscem, od czasu do czasu odbywały się tam imprezy organizowane przez uczniów.
Dochodząc do docelowego miejsca słyszałam wypowiadane zaklęcia, dokładnie trzy głosy usiłowały coś zrobić ale chyba im się to nie udawało. Weszłam do środka, nikogo tam nie było, przeraziłam się rozglądając po lesie i po pomieszczeniu ale i tak nic nie zauważyłam, po prostu się przesłyszałam.

— Ayana! — Znajomy głos wykrzyczał moje imię — Ayana nikogo ze mną nie ma!

Wychodząc z kryjówki zauważyłam Rafael'a,uśmiechnął się na mój widok i poszedł bliżej wtulając swoje ciało w moje. Nasza przyjaźń była skomplikowana ale dogadywaliśmy się, to było najważniejsze.

— Przepraszam że tak uciekłam ale ostatnio wiele osób coś przede mną ukrywa, nie chce już się uczyć w tej szkole bo to mnie przytłacza — Stwierdziłam wyrzucając z siebie prawie wszystko co mogłam mu powiedzieć.

Chłopak próbował przekonywać mnie bym nie popełniała tak głupiej decyzji lecz ja wiedziałam co należy zrobić. Kochałam Landon'a ale nie mogłam dalej z nim być, nie mogłam dalej znajdować się w tej szkole ponieważ odkąd tu jestem nikt nie może mówić mi prawdy.

— Myślę że będzie to dobra decyzja Raf, moje siostry i tak nie zauważą że mnie nie ma a Landon i tak dalej kocha Hope.

— Nie będę cię okłamywał, Landon kochał ją od zawsze a związek z tobą miał wprowadzić ją w zazdrość. Czuł coś do ciebie ale uczucia do Hope nie da się zastąpić, przykro mi — Odparł, przytaknęłam ponuro, wiedziałam jaka jest prawda ale okłamywałam się bo chciałam mieć kogoś na kim mi zależy.

—————

Głęboko oddychając zapukałam do pokoju rudowłosej dziewczyny, tym razem zamiast jej brata otworzyła mi ona. Wyglądała na zdziwioną moim przyjściem, ale długa rozmowa z Rafael'em dała mi dużo do przemyślenia. Ja i Landon nie jesteśmy i nie będziemy sobie przeznaczeni, to on i Hope są bratnimi duszami. W pokoju nie było nikogo innego więc mogłam na spokojnie jej wszystko wyjawić.

— Nie jestem już z Landon'em, zerwaliśmy to była nasza decyzja, dzisiejszego dnia zrozumiałam że ta szkoła nie jest dla mnie, po tylu latach mogę się stąd wyprowadzić ze świadomością że bycie człowiekiem w stadzie nadprzyrodzonych — Stwierdziłam — Nie chce też żebyśmy zakończyły to w nienawiści, możemy się pogodzić i nigdy nie wracać do tego co było kiedyś?

Dziewczyna jeszcze chwilę zastanawiała się nad swoją wypowiedzią, moje serce biło szybko ale jak na kogoś kto jest w okolicy trybrydy to normalne.

— Jasne że możemy — Zaśmiała się i złapała mnie za rękę — Nie chciałam byśmy kiedyś w ogóle były wrogami, ale najwidoczniej musiałyśmy się nie zrozumieć w pewnych kwestiach.

Wypowiedziałam ciche dziękuję i wstałam by wyjść z pokoju, nagle zamykając drzwi od pokoju Mikaelson'ów uderzyłam w kogoś tors, upadłam i nagle zobaczyłam ,żylastą, kierującą się w moją stronę rękę. Elson zaśmiał się i chciał już wchodzić do pokoju gdy go zatrzymałam.

— Możemy porozmawiać? — Zapytałam na co przytaknął, wywrócił oczami więc chyba nie za bardzo tego chciał — Oh, powiem tylko tyle że jutro przeprowadzam się do ciotki Bonnie, mieszka sama w Mystic falls, przenoszę się do tamtejszej szkoły.

— Czyli nasza historia musi się zakończyć nawet bez pożegnania? — Słysząc słowa nie odwróciłam się, weszłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi, lekko usiadłam przed nimi i nie wiedziałam co ze sobą robić.

Ostatnia Chwila| The Vampire Diares|Onde histórias criam vida. Descubra agora