19

406 21 0
                                    

Lauren: A było tak dobrze...

Camila: Nie rozumiem

Lauren: Oczywiście, że nie rozumiesz

Camila: To mi wytłumacz

Lauren: To ty powinnaś się tłumaczyć, Cabello

Camila: O co Ci chodzi Lauren?

Lauren: O co mi chodzi?

Camila: Nie mam humoru na twoje gierki

Lauren: A ja nie mam humoru na twoje zachowanie

Camila: Ok

Lauren: Caroline koleżanka?

Camila: A więc o to chodzi

Lauren: Dlaczego to zrobiłaś? Jesteś moja ile razy mam to powtarzać

Camila: A ja ile razy mam powtarzać, że nie jestem rzeczą. Nie jestem twoja

Lauren: Jesteś do chuja

Camila: Lauren to był zwykły pocałunek

Lauren: Malinki na szyi i podrapany twój kark. To też uważasz za zwykłe?

Camila: Nie mam czasu teraz

Lauren: Ja się staram, a ty masz mnie w dupie

Camila: Trzeba było do mnie nie napisać tamtego dnia

Lauren: Trzeba było

Nie odpisuję już nauczycielce i idę otworzyć drzwi. Schodzę na dół łapiąc jeszcze szybko bluzę i zakładam na siebie. Wpuszczam osobę z którą miałam się zobaczyć. Widzę na jej policzkach łzy więc biorę ją do uścisku, ale ta mnie odpycha. Nierozumiem o co chodzi, wszyscy mnie dzisiaj nienawidzą czy jak?

- O co chodzi?- Chcę złapać blondynki rękę, ale ta bierze krok w tył.

- Le-lepiej ja-k nie będziemy miały kon-kontaktu.- Widzę w jej oczach strach. Jestem przekonana przez jaką osobę jest on wywołany.

- Ona Ci nic nie zrobi.- Uśmiecham się pocieszająco, a ta marszczy brwi.

- Skąd w-wiesz, że to ona?- Podchodzę do niej i biorę w objęcia tym razem nie zostałam odepchnięta. A tą rudą dziwkę zabiję.

- Domyślam się.- Głaszczę blondynkę po włosach i słyszę jak zaciąga się moimi perfumami. Trochę to straszne, ale na swój sposób urocze- Chodź, zrobię Ci herbaty.- Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam na kanapę. Przyszła mi do głowy myśl, że Lauren nie chciałam tutaj zaprosić, a Caroline już tak. Może dlatego, że wiem jakie wtedy bym miała problemy przez to.

- Camila?- Zapytała kiedy usiadłam obok niej i dałam jej do rąk gorący napój.

- Hm?- Wzięłam pilota i włączyłam pierwszy lepszy film.

- Czy jest szansa, że umówisz się ze mną na randkę?- Westchnęłam. Czy jest szansa? Jest, ale czy ja tego chcę? Sama nie wiem.- Rozumiem.- Spuszcza wzrok na swoje palce. Bawi się nimi dopóki nie biorę jej dłoni w swoje.

- Nie ukrywam, polubiłam Cię.- Widzę uśmiech na twarzy dziewczyny.- Ale... jest ktoś inny. - Kiwa delikatnie głową i chce wstać, ale jej na to nie pozwalam. Nie wiem co mi do głowy przyszło, ale przywarłam swoimi wargami do jej. Jęk wydobyty z jej ust jeszcze bardziej mnie nakręcił.

- Camila.- Szepcze gdy przegryzam jej wargę.

- Shiii.- Uciszam ją. Patrzę jej prosto w oczy i widzę dwa płomyki szczęścia i podniecenia jednocześnie. Ponownie przywieram do jej malinowych ust i zasysam delikatnie jej dolną wargę. Ja naprawdę nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale myśl o tym, że złamałam jej serce mnie zabijała.

Usiadłam na niej okrakiem i zdjęłam bluzę pod którą miałam tylko stanik. Dziewczyna rozszerzyła oczy na ten widok, a ja chytrze się uśmiechnęłam. Wiem o tym, że moje ciało działa na nie jednego i to mi buduje najbardziej ego. Chwyciłam za jej krańce koszulki i przełożyłam przez jej głowę. Gdy zobaczyłam, że jej piersi nie miały nic na sobie, aż jęknęłam z zachwytu.

- Chodźcie tu do mnie.- Powiedziałam i przyssałam się do jednego sutka, kiedy drugi ściskałam między palcami.

- O Boże.- Zajęczała Caroline. Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie ugryzłam jedną brodawkę przez co dziewczyna syknęła.

- Przepraszam?- Uśmiechnęłam się niewinnie.

- Wybaczę, ale pod jednym warunkiem.- Uniosłam jedną brew w górę.- Zdejmij ten stanik do cholery!- Zaśmiałam się.

- Sama to zrób- Bez chwili myślenia, jak powiedziałam tak zrobiła i gdy tylko chciała się dobrać do moich piersi przerwał jej dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy na siebie zdezorientowane.- Pójdę otworzyć.- Kiwnęła głową, a ja ubrałam na siebie bluzę, którą nie tak dawno zdjęłam. Jeszcze głośno oddychając otworzyłam drzwi, a do środka wleciała osoba, której tutaj najmniej się spodziewałam.

- Pani Jauregui?!- Pisnęła dziewczyna i szybko ubrała na siebie koszulkę. Mam przejebane, mam przejebane, kurwa i to jak mam przejebane.- To ja lepiej pójdę.- Szybko wstała i udała się do wyjścia.

- Zajebie Cię, kurwa. Rozumiesz?!- Podeszła do mnie i chwyciła mnie za szyje.- Ile razy mam powtarzać to samo do chuja żebyś zrozumiała?- Tym razem nie krzyknęła, ale przygwoździła mnie do ściany.

- Lauren ile razy mam Ci mówić, że nie jestem...- Nie dała mi dokończyć, bo odwróciła mnie tyłem do siebie.- Co ty wyprawiasz? Ała!- Pisnęłam, kiedy pociągnęła mnie mocno za włosy.

- Powiedz do kogo należysz, Cabello.- Warknęła do mojego ucha. Przywarła ustami do mojej szyi i mocno ją ugryzła.

- Co ty odpierdalasz?!- Krzyknęłam kiedy ręką chwyciła mnie za jednego cyka.

- Bez stanika hm?- Ścisnęła moją pierś, a ja aż zadrżałam. Ta kobieta mnie wykończy. Włożyła rękę pod ubranie i tym razem powędrowała najpierw na brzuch.- Chcesz tego co?- Wyszeptała, a ja przełknęłam ślinę. Puściła moje włosy, odwróciła mnie do siebie, a moje dwie ręce chwyciła w swoją jedną i dała nad moją głowę.- Powiedz do kogo należysz, a ja Ci dam tego czego chcesz.- Zahaczyła kciukiem o mojego sutka, a ja aż ścisnęłam nogi z podniecenia. Delikatnie pocałowała mnie w usta. Chciałam więcej. Chciałam więcej jej, ale nie dam sobą pomiatać. Mogę być uległą, ale nie rzeczą.

- Spierdalaj.- Powiedziałam i wyślizgnęłam się szybko z jej objęć.

- Czemu tak trudno jest Ci to powiedzieć?- Podeszła do mnie.

- Bo nie jestem jebaną rzeczą Jauregui.- Warknęłam jej prosto w twarz, a ta tylko się uśmiechnęła. W co ona gra?

- Jebaną możesz się stać.- Prychnęłam i odeszłam od niej.- Dlaczego znowu chciałaś zaliczyć Caroline?- Przewróciłam oczami.

- Proste pytania zadajesz.- Śmieję się z niej.

- Nierozumiem.- Zmarszczyła brwi.

- Gdzie dwóch się kłóci tam trzeci korzysta.- Wzruszyłam ramionami.

- Nadal nierozumiem.- Usiadłam na blacie w kuchni i się jej uważnie przyglądnęłam. Rozpuszczone brązowe włosy. Zwykła biała koszulka i spodnie moro. Dziwne.

- Gdzie my gadamy o tym jak byśmy siebie pieprzyły, to Caroline korzysta z okazji i bierze to co chce.- Uśmiecham się dumnie do zielonookiej. Ta otwiera buzie ze zdziwienia.

- Czyli powinnam zacząć działać?- Stanęła między moimi nogami. Teraz dopiero zauważyłam, że ma delikatne piegi.

- Czyli powinnaś zaprosić mnie na randkę proszę Pani.- Automatycznie źrenicy brunetki się poszerzyły, a ja się zaśmiałam.- Co masz z tym Proszę Pani?- Ta uśmiecha się chytrze u łapie mnie za biodra.

- Lubię być czyjąś Panią.- Szepcze i obchodzi ode mnie. Zmieszana patrzę tylko jak wychodzi. Wzdycham i zeskakuje z blatu. Mam nadzieję, że nic więcej mnie nie wkurwi tego dnia.

SMS z uczennicą | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz