two

343 24 0
                                    

Lauren pov. 

Wyszłam z biblioteki z szerokim uśmiechem, trzymając w ręku książkę dla Taylor. Ruszyłam w stronę auta, które stało pod moją kawiarnią niedaleko biblioteki. Po drodze kupiłam torebkę na prezent, myśląc cały czas o brązowookiej piękności z księgarni. Wsiadłam do mojego czarnego Mercedesa CLA 45 AMG i pojechałam do domu moich rodziców, który jest 20 minut drogi od kawiarni. 

Będąc pod domem, włożyłam 100 dolarów do książki i umieściłam ją w torebce na prezent. Wysiadłam z auta i weszłam do domu, od razu podbiegł do mnie labrador Taylor, Stevie. 

- Hej, Stevie. - ukucnęłam przed nim i zaczęłam go głaskać, na co się cieszył. 

- Lauren! - krzyknęła siostra i podeszła do nas. Wstałam i przytuliłam ją.

- Hej, młoda. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę z prezentem w jej stronę. - Wszystkiego najlepszego, Tay. - uśmiechnęła się szeroko i wzięła prezent, jednocześnie wtulając się we mnie.

- Dziękuję, Laur. - wyszeptała i oderwała się ode mnie, biegnąc prawdopodobnie do swojego pokoju. Poszłam do kuchni, gdzie znalazłam mamę, która stała przy piekarniku.

- Cześć, mamo.  - powiedziałam, na co podskoczyła i spojrzała na mnie. 

- Dziecko drogie, nie strasz matki, bo na zawał zejdę. - powiedziała, kręcąc głową. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. 

- Wybacz, mamo. - odpowiedziałam, chichotając. - Gdzie tata? - spytałam, siadając przy blacie.

- W gabinecie, powinien zaraz przyjść. - odpowiedziała, wracając do piekarnika, z którego powoli wyciągnęła pieczeń. 

- Czy to moja kochana córeczka przyjechała? - spytał tata, wchodząc do kuchni z uśmiechem. Podeszłam do niego również się uśmiechając. Przyciągnął mnie do uścisku, który od razu oddałam. 

- Cześć, tato. - powiedziałam. Odsunął mnie lekko od siebie, przyglądając się mi. - Coś nie tak? - spytałam, widząc jego skupioną twarz.

- Jesteś jakaś bardziej rozpromieniona, niż zazwyczaj. - stwierdził.

- Też to zauważyłam. - powiedziała Taylor, pojawiając się znikąd. 

- A Ty co sądzisz, kochanie? - spytał tata, spoglądając na mamę. 

- Wydaje mi się, że kogoś poznała, ale nie chce się pochwalić. - stwierdziła rodzicielka. Westchnęłam, siadając z powrotem przy blacie. 

- Jezu, moja siostra w końcu się zakochała. - powiedziała podekscytowana Tay, a ja spojrzałam na nią spod byka. 

- Nie zakochałam się, chyba. - stwierdziłam. No, bo jak można się zakochać w dziewczynie, którą widziało się po raz pierwszy. Chociaż nadal nie mogę o niej zapomnieć, o jej czekoladowych oczach, karmelowej skórze, jej słodkich rumieńcach i uśmiechu. - Boże, może jednak. - westchnęłam. 

- Co to za szczęściara? - spytał tata. 

- Nie wiem, znaczy wiem tyle, że pracuje w bibliotece niedaleko kawiarni, bo tam ją spotkałam, ale nie mam pojęcia jak się nazywa. - powiedziałam.

- Skoro Ci się spodobała, to idź tam znowu i zaproś ją na kawę czy coś. - stwierdziła młoda, na co pokiwałam głową.

- Zmieńmy temat. Możemy coś w końcu zjeść? Głodna jestem. - powiedziałam, patrząc na mamę. 

- Oczywiście, jeśli pomożesz nakryć do stołu. - odpowiedziała. Wstałam ze stołka i zrobiłam to, o co mnie prosiła. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść, rozmawiając przy tym o jakiś pierdołach. Potem przyszedł czas na tort dla naszej siedemnastoletniej solenizantki. 

girl from library | camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz