twenty-three

220 16 0
                                    

Minęło kilka dni od tamtego pocałunku. Skutecznie unikałam Jauregui, jak i własnego chłopaka, który niedługo pewnie nim nie będzie. Siedziałam przez ten czas w domu, bo Dove stwierdziła, że mam sobie odpocząć, a ona wszystkim się zajmie. Byłam jej za to wdzięczna, ale już miałam dość siedzenia. Tak, więc byłam właśnie w drodze do pracy, rozglądając się, czy nigdzie nie ma zielonookiej.

Zauważyłam ją, jak wysiada z auta, więc biegiem ruszyłam do biblioteki o mało nie wywracając się przed drzwiami.
- FBI Cię śledzi, czy co? - zapytała z rozbawieniem Dove, widząc jak się chowam i zaglądam przez okno.
- Chyba wolałabym FBI, niż spotkanie z Lauren - odetchnęłam, widząc, że nie ma jej w pobliżu.
- W końcu i tak na nią wpadniesz, to jest nieuniknione - odparła, sprzątając z lady jakieś kubki.
- Wiem, ale nie jestem na to gotowa - westchnęłam. Ściągnęłam płaszcz z szalem i powiesiłam na wieszaku. - Nawet kawy nie wypiłam.
- Też jeszcze nie piłam, mogę szybko pójść kupić - zaproponowała, sięgając po kurtkę.
- Dzięki, jesteś kochana - uśmiechnęłam się do niej.
- Dla Ciebie wszystko, kochana - puściła mi oczko, na co obydwie się zaśmiałyśmy. Wyszła, oznajmiając jeszcze, że szybko wróci.

Zajęłam się przeglądaniem nowych książek, a po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Szybko Ci poszło - rzuciłam, wychodząc zza regału. Jednak nie była to Dove, a osoba, z którą nie byłam gotowa się spotkać. Patrzyłam na nią osłupiała.
- Cześć - powiedziała, błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
- Cześć - odpowiedziałam i odłożyłam książkę na swoje miejsce. - Co tu robisz?
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- Nie sądzę, żeby to był odpowiedni moment na rozmowę - stwierdziłam, patrząc jej w oczy.
- To kiedy będzie odpowiedni? Chciałaś czasu, dałam Ci, ale dłużej nie mogę czekać. Chce wiedzieć, co o tym wszystkim sądzisz - powoli się do mnie zbliżała, więc zrobiłam krok w tył.
- Jestem w pracy, Lauren. Nie będziemy tutaj rozmawiać.
- Więc spotkajmy się, przyjdź do mnie po pracy, proszę - w tym momencie weszła Dove za co byłam jej wdzięczna. Stanęła w bezruchu, patrząc na nas.
- Przeszkodziłam w czymś?
- Nie - odparłam szybko. - Lauren już wychodzi - dodałam, patrząc na zielonooką.
Kiwnęła głową, spojrzała na mnie ostatni raz i wyszła.

Opadłam na kanapę i wypuściłam z siebie powietrze, które nie wiedziałam, kiedy wstrzymałam.
- Co chciała? - Cameron usiadła obok mnie i podała mi kubek z kawą.
- Chciała porozmawiać, powiedziałam jej, że nie tutaj. Mam do niej przyjść po pracy - upiłam parę łyków gorącego napoju.
- Pójdziesz?
- Jeśli nie pójdę, będzie dalej zawracać mi dupę spotkaniem, więc wolę mieć to z głowy - brunetka pokiwała głową ze zrozumieniem. Wypiłyśmy nasze kawy, zmieniając przy tym temat rozmowy.

Po skończonej pracy niechętnie udałam się do mieszkania Lauren. Bardzo nie chciałam tam iść, ale w końcu musiałam z nią porozmawiać.
Zapukałam będąc pod drzwiami. Usłyszałam szybkie kroki i drzwi się otworzyły. Jauregui uśmiechnęła się na mój widok i wpuściła mnie do środka.
Usiadłam na kanapie, a Lauren zniknęła w kuchni. Jednak po chwili wróciła z dwiema szklankami soku, a jedną mi podała za co cicho podziękowałam.

- No więc - zaczęła, siadając niedaleko mnie. - Chciałam Cię przeprosić za to w klubie, nie powinnam, wybacz.
- Nie, to moja wina, nie powinnam oddawać pocałunku.
- Żałujesz? - jej wzrok był utkwiony we mnie, a w rękach obracała szklankę. Czekała na odpowiedź, a ja nie wiedziałam czy skłamać, czy powiedzieć prawdę.
- Pewnie powinnam, ale nie żałuję - odpowiedziałam, spuszczając wzrok na ręce. - Boże, to jest takie nie fair w stosunku do Matta, jeszcze z nim nawet nie rozmawiałam.
- Na spokojnie Camz - przez użyte zdrobnienie, poczułam ciepło rozpływające się po moim ciele. Nie wiedząc kiedy, odłożyłam sok na stolik i wpiłam się w usta brunetki.

- Jezu, nie powinnam - jęknęłam i schowałam twarz w dłonie. Poczułam ramiona Lauren, obejmujące mnie. Wtuliłam się w nią i zaciągnęłam się jej zapachem.
- Chcesz zostać?
- Nie, znaczy chciałabym, ale lepiej jak wrócę do siebie - odparłam. Pokiwała ze zrozumieniem głową. Złożyłam delikatny pocałunek na jej policzku i wstałam, kierując się do drzwi. Wyszłam, obdarzając ją jeszcze przelotnym spojrzeniem.

Szłam powoli do siebie, rozmyślając nad tym wszystkim, kiedy moim oczom ukazali się Matthew i Dove. Szli roześmiani, dziwnie na siebie patrząc. Jednak zignorowałam to, widząc, że mają przy sobie sportowe torby, co oznaczało, że wracają z siłowni.

Wróciwszy do domu od razu się wykąpałam, przebrałam w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę.

girl from library | camrenWhere stories live. Discover now