Rozdział 1

1.6K 74 6
                                    

- Masz trzy sekundy, zanim zatrzasnę ci te drzwi przed nosem, Malfoy.

Draco już zaczynał żałować tej decyzji. Każda funkcjonująca komórka w jego mózgu krzyczała, żeby odszedł, ale plan został już opracowany. Brakowało mu tylko jednego elementu.

Udawałby uśmiech, ale Draco wiedział, że nikogo to nie oszuka. Chociaż, jeśli się zgodzi, będzie musiał stać się znacznie lepszy w ukrywaniu swoich prawdziwych uczuć wobec niej.

- Mam dla ciebie propozycję.

Granger wpatrywała się w niego podejrzliwie i prawie mógł uwierzyć, że od ich dni nieustannego antagonizmu w Hogwarcie nie minęła nawet minuta. Jej włosy były równie gęste, jej spojrzenie równie ostre, a jej upór równie widoczny. Tak jak przewidywał, nie zamierzała tego ułatwiać.

Draco powoli wypuścił powietrze, nie wycofując się teraz.

- Czy mam rację, zakładając, że widziałaś dzisiejszego Proroka?

Wyciągnął kopię gazety, chociaż oboje wiedzieli, że to niepotrzebne. Przez ostatnie kilka miesięcy niezidentyfikowana grupa atakowała mugolskie społeczności w całej Anglii. Wczorajsza dziwaczna wichura w Wolverhampton była tylko ostatnim z długiej serii niepokojących wydarzeń.

Granger zignorowała gazetę. Zamiast tego skrzyżowała ręce na piersi, a jej nieubłagane spojrzenie nadal wskazywało bezpośrednio na Draco.

- Jestem tego świadoma. Czy jesteś tutaj, aby przyznać się do swojego zaangażowania?

– Absolutnie nie – syknął. Na samo oskarżenie zagotowała się w nim wrogość. Takich pochopnych osądów jak ten miał już dość. - Moja rodzina i ja nie jesteśmy już zaangażowani w te praktyki ani przekonania.

Głośny chichot wypełnił przestrzeń między nimi.

– Uwierzę, kiedy zobaczę.

Draco potrzebował sporo energii, by powstrzymać pogłębiający się uśmieszek na jego ustach.

- Zabawne, że o tym wspomniałaś - wykrztusił zamiast tego. Draco włożył jedną rękę do kieszeni, a kciukiem przejechał po gładkiej zewnętrznej powierzchni pudełka. – To sprowadza mnie z powrotem do mojej propozycji. - Uniósł brew. - Chcesz powstrzymać te ataki?

- Oczywiście. - Zmrużyła oczy, niepewna, do czego zmierza.

Draco skinął głową.

- Dobrze. W takim razie wierzę, że mam plan.

Wyciągnął małe pudełko, aby Granger mogła je zobaczyć, a jej spojrzenie przybrało niedowierzanie, kiedy je oglądała.

- Co to jest? – zapytała, chociaż już widział, że zaczyna łapać.

Jednym ruchem kciuka górna część pudełka otworzyła się, odsłaniając pierścionek z brylantem rodziny Malfoyów sprzed pokoleń.

- Mówiłem ci - powiedział Draco. - Mam dla ciebie propozycję.

Gapiła się lekko na widok bezcennej pamiątki, ale szybko odzyskała spokój.

- A co dokładnie proponujesz?

Jej ciekawość niebezpiecznie się rozbudziła, Draco zamknął pudełko i schował je z powrotem do kieszeni.

- Ktokolwiek stoi za tymi atakami, prawie na pewno jest byłym Śmierciożercą - wyjaśnił chłodno Draco. - Minęły lata od zakończenia wojny, a moja rodzina jest więcej niż gotowa, by raz na zawsze zdystansować się od tego wszystkiego. Więc czy jest lepszy sposób, aby to udowodnić, niż ujawnienie opinii publicznej, że ty i ja jesteśmy zaręczeni?

A Proposal of SortsWhere stories live. Discover now