Rozdział 36

82 2 0
                                    

                             SARA

Obraz katowanej przez Alana, Laury, był koszmarny. Próbowałam się uwolnić by jej jakoś pomóc, ale nie mogłam. Byłam bezsilna. Gdy widziałam jak Laura zamyka oczy, myślałam, że to koniec, aż tu nagle padł strzał, od którego zaczęło szumieć mi w uszach. W którymś momencie w obrębie mojego pola widzenia zauważyłam Nicka i Tylera oraz jakiś obcych mężczyzn, którzy obezwładnili wcześniej postrzelonego Alana. Gdy brat uwolnił mnie z tej przeklętej taśmy, podbiegłam do Laury, nad którą klęczał Tyler. Jej twarz cała była pokryta krwią od ciosów, które zadał jej Alan. Miała zamknięte oczy, a ja modliłam się w duchu, żeby wszystko było w porządku.

                               TYLER

Gdy przyjechaliśmy w miejsce gdzie były dziewczyny, nie wahałem się ani chwili i pobiegłem do środka. Od razu do moich uszu dotarł krzyk Sary. Gdy pobiegłem w stronę skąd dochodził jej krzyk i zobaczyłem jak ten skurwiel kopie Laurę w żebra, nie zastanawiałem się ani minuty i strzeliłem mu w nogę, a potem podbiegłem do Laury. Nie ruszała się. Wolałem ją po imieniu, ale nie reagowała. Miałem ochotę zatłuc tego skurwysyna za to co jej zrobił. Jednak w tamtym momencie pomyślałem, że szybka śmierć tego potwora to była by zbyt mała kara, w stosunku do tej jaką zapewne przygotował Liam, aby zemścić się za zabicie brata. Wziąłem ostrożnie Laurę na ręce i pobiegłem z nią do samochodu Liama. Za mną pobiegli Nick oraz Sara i z piskiem opon ruszyliśmy do szpitala.

Jej twarz wyglądała koszmarnie. Nie wykluczałem, że mogła doznać jakiegoś urazu, ale mam nadzieję, że nic poważnego jej i dziecku się nie stało. Ona nie mogła umrzeć. Nie umiem i nie mogę bez niej żyć. Jeśli ona umrze to ja razem z nią.

                             LAURA

Wszystko mnie boli. A najbardziej głowa i lewy bok oraz klatka piersiowa. Nie czuję nic prócz palącego bólu. Słyszę jakieś stłumione głosy. Próbuję otworzyć oczy, ale nie mogę. Głosy, które słyszę stają się coraz wyraźniejsze.

- Pana narzeczona ma stłuczone żebro oraz wstrząśnienie mózgu. - nie znam tego głosu, ale sądząc po jego słowach to może być lekarz.

Czyli znaczy, że jestem w szpitalu.

- A co z dzieckiem?- słyszę głos Tylera.

Dzięki Bogu. Jest cały i zdrowy. No właśnie! Dziecko! Próbuję dotknąć brzucha, ale ręce odmawiają mi posłuszeństwa.

- Na szczęście wszystko jest w porządku. Maluch rozwija się prawidłowo. - po słowach lekarza już nic więcej nie słyszę.

                                 ****

Znowu ten okropny ból. Poraz kolejny próbuję otworzyć oczy, ale nie mogę. Wydają się takie ciężkie. Jakiś ciężar czuję na swojej dłoni. Chwilę później dochodzi mnie głos. Zmęczony i zachrypnięty głos mojego mężczyzny.

- Skarbie, wróć do mnie, proszę. Daj mi chociaż jakiś znak, że mnie słyszysz. Kocham cię, Laura. Wróć do mnie.

Jego głos jest pełen bólu. Tak bardzo pragnę się obudzić i go zobaczyć.

Boże, błagam. Pomóż mi.

Kilka chwil później znowu walczę, próbując otworzyć oczy i w końcu mi się to udaję. Oślepia mnie blask świateł, ale kiedy w końcu oswaja się z jasnością, pierwsze co dostrzegam to biały sufit i zapach lizolu. Odwracam powoli głowę w prawą stronę. Gdy dostrzegam Tylera przy moim łóżku z głową w dół i trzymającego mnie za rękę, z oczu lecą mi łzy.

Nie pozwolę Cię skrzywdzićDove le storie prendono vita. Scoprilo ora