Rozdział 32

2.5K 258 9
                                    

Aaron

Owszem, byłem głupcem, ale ona również była głupia, jeśli myślała, że pozwolę jej ponownie ode mnie uciec. Siedziała zamknięta w sypialni, a ja dałem jej ten czas, aby ochłonęła i porozmawiała ze mną. Sam jeszcze nie byłem dość dobry w obsłudze związku, ale ponoć rozmową idzie rozwiązać każdy problem. Tylko co w sytuacji, kiedy moim największym problemem było to, że ona nie chciała rozmawiać?
Musiałem wrócić na farmę i zostawić tę sprawę na resztę dnia, ponieważ od mojej pracy zależało nasze przyszłe życie. Wystarczająco zaniedbałem swoje obowiązki odkąd się pojawiła. To nie tak, że nie była dla mnie najważniejsza. Była, ale miłością do niej nas nie utrzymam.
Wsiadłem do swojego pickupa i pojechałem na pole, gdzie chłopaki przygotowywali ziemię do kolejnych siewów. Po kilkunastu minutach stawałem na poboczu. Wciągnąłem w płuca wilgotne powietrze pomieszane z wszechobecnym kurzem, kiedy podbiegł do mnie Marco.
– Zaraz kończymy, szefie!
– A ty nie powinieneś być w szkole? – zapytałem ostro. Cholera! Chłopak nie zasłużył sobie, żebym odbijał sobie na nim swoje frustracje.
– Jest czwarta po południu. Widzieliśmy się już dzisiaj, jestem tu od południa. – wyjaśnił z uśmiechem, w ogóle nie zrażony moim tonem.
– Sorry, młody. – Poklepałem go po ramieniu, którym zaraz potem wzruszył.
– W tym wieku też pewnie będę się już zapominał. – rzucił kąśliwie i umknął zanim zdążyłem go złapać. Cholerny smarkacz!
Wsiadłem do johnnego, ustawiłem autopilot i położyłem nogi na desce. To była moja wolność. Warkot maszyn i bezkresna ziemia. W głowie wciąż wybrzmiewały mi słowa Sophie: „ Życzyłeś mi śmierci”. Kurwa! Dałbym się zabić dla niej!
Po dwóch godzinach wracałem do domu. Chłopaki natomiast odtransportowali mojego pickupa na farmę. Jechałem powoli, coraz bardziej zagłębiając się w niechcianych myślach. Minąłem miejsce, w którym znalazłem tę zawziętą paniusię i uśmiechnąłem się pod nosem. Kto by pomyślał, że wpadnę po uszy i pokocham ją tak bardzo, jak bardzo jej nie znosiłem.
W domu panowała cisza. Maria siedziała w kuchni i przygotowywała kolację. Rzuciła mi tylko pełne dezaprobaty spojrzenie i się nie odezwała. Czyli teraz wszystkie baby będą mordować mnie wzrokiem?
Zamknąłem się w łazience na parterze i zrzuciłem z siebie zakurzone ubranie, po czym wziąłem gorący prysznic. Musiałem przyzwyczajać się do wysokiej temperatury, bo wiedziałem, że czeka mnie prawdziwe piekło. Kiedy skóra już mocno mnie piekła, zwiesiłem na biodrach puchowy ręcznik, wrzuciłem zabrudzone ubrania do pralki i wyszedłem.
– Na litość boską, Ronnie! – Usłyszałem skrzek Marii. – Ubierz się!
– Idę na negocjacje z Sophie. – rzuciłem żartobliwie.
– I myślisz, że golizną ją przekonasz do tego, że nie jesteś durniem? – Przewróciła oczami i zabawnie cmoknęła.
– Myślę, że to będzie duży – zrobiłem znaczącą pauzę, aby zrozumiała, co konkretnie mam na myśli – argument, żeby mi wybaczyła. – dokończyłem, a moja gosposia zrobiła znak krzyża, oczy wzniosła ku niebu i zawstydzona moim zuchwałym żartem, schowała się z powrotem w kuchni.
Wziąłem głęboki oddech i powoli wspiąłem się po schodach. Im wyżej byłem, tym mój nastrój stawał się poważniejszy. Z Sophie nie było żartów; kiedy była wściekła, to rzeczywiście byłaby skłonna posłać mnie do piekła. Teraz musiałem tylko powiedzieć wszystko to, co układałem sobie w głowie przez ostatnie godziny.
Zapukałem cicho w drewniane drzwi. Myślałem, że znów uraczy mnie pełnym nienawiści krzykiem, ale nie zareagowała. Uderzyłem w nie ponownie, tym razem z większą siłą. Cisza.
– Sophie, otwórz drzwi. – powiedziałem stanowczo. – Nie odsuwaj się ode mnie.
W środku usłyszałem szelest pościeli i chrząkniecie. Nie spała. Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem mówić. Przynajmniej miałem pewność, że mnie wysłucha, z tej prostej przyczyny, że zwyczajnie nie miała gdzie uciec.
– Boję się, Sophie. Boję się, że znów nie będziesz pewna, że się cofniesz, odejdziesz, że ponownie stwierdzisz, że to nie jest ten moment, a ja nie jestem tym, kogo pragniesz widzieć obok, kiedy się budzisz i zasypiasz. Że nasze cele będą się różnić, że nie zechcesz tego, czego pragnę ja. I wcale nie musisz chcieć tego samego, tylko, do cholery, idź obok mnie, a nie w przeciwną stronę. – Niemal jęknąłem. – Nie wiem, co czujesz, bo kiedy chcę z tobą rozmawiać, ty się zamykasz i milczysz. Nigdy nie usłyszałem, że jestem dla ciebie właśnie tym mężczyzną. Tym wybranym przez ciebie, z którym chcesz spędzić nie tydzień, czy miesiąc, albo nawet kilka lat, tylko całe życie. – Oparłem się czołem o drewno i westchnąłem ciężko. – Nie rezygnuj z kochania mnie, tylko dlatego, że w chwili kiedy miałem złamane serce, powiedziałem coś, czego w ogóle nie przemyślałem.
Zamek w drzwiach wydał charakterystyczny dźwięk i w drzwiach stanęła moja Sophie. Miała zaczerwienione oczy od płaczu, a jej skóra dla kontrastu była blada.
– Musisz popracować nad myśleniem, bo przemówienia masz opanowane do perfekcji. – prychnęła a na jej ustach błąkał się cień uśmiechu. Kiedy zauważyła, że stoję przed nią w samym ręczniku owiniętym na biodrach, jej policzki błyskawicznie nabrały koloru. Mam cię, mała diablico!
– Muszę popracować nad tobą, paniusiu. Zaczynają się ze mnie śmiać, że rozstawiasz mnie po kątach. – odparłem i położyłem dłoń na jej policzku. Pogładziłem jej gładką skórę kciukiem, a ona złapała mnie za nadgarstek. Byłem przekonany, że mnie odepchnie, ale  zrobiła coś zupełnie przeciwnego; wtuliła twarz w moją rękę i przymknęła oczy. Nagle z wściekłej buntowniczki stała się krucha i bezbronna, jakby pod wpływem dotyku łagodniała.
– Nie kłam. Nikt nie odważyłby się śmiać z wielkiego pana Bushby.
– Poza przyszłą panią Busby, która nie umie zachować powagi, kiedy udaję obrażoną. – Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w objęciach. – Meghan wyjechała. – zmieniłem temat. – Powiedziała, że wróci, jak minie ci chęć mordu.
– Zareagowałam zbyt emocjonalnie. – przyznała, nie odrywając twarzy od mojej piersi. – Jestem rozchwiana po tym wszystkim. Przecież to oczywiste, że nie chciałbyś mojej śmierci. – dokończyła, a ja odsunąłem ją na długość mojego ramienia i spojrzałem na nią zdumiony. Wepchnąłem ją lekko do środka i posadziłem na brzegu łóżka.
– Oczywiste. – powtórzyłem za nią i pocałowałem w wyschnięte usta. Oplotlem ramionami jej talię i przygniotłem swoim ciężarem do pościeli.
Nie było nam dane kontynuować, ponieważ ktoś zapukał do drzwi.
– Ronnie?
– Nie teraz, Mario! – odkrzyknąłem.
– Przed domem zaparkowała Loreen. – powiedziała przez drzwi, a mnie włosy stanęły dęba. Czy to jest jakiś, kurwa, nieśmieszny żart? Mało miałem problemów?
– O, cholera... – wyszeptała Sophie i spojrzała na mnie, jakby się wystraszyła.
– Powiedz, że mnie nie ma!
– Nie tym razem, braciszku! – Usłyszałem głos siostry, a po chwili stanęła w drzwiach do naszej sypialni. Zamarła w progu, widząc, że nie jestem sam.
Sophie natychmiast wyswobodziła się z moich ramion i wstała, po czym bez żadnego skrępowania wyciągnęła do niej dłoń.
– Miło mi cię w końcu poznać, Loreen. – Posłała jej uśmiech. – Zejdźmy na dół, żeby Ronnie mógł dojść do siebie po doznanym szoku, że postanowiłaś nas odwiedzić. – Puściła do niej oko, a ta odwzajemniła jej uśmiech. Co więcej, wyglądał na szczery.
A ja? Rzeczywiście doznałem jakiegoś niewytłumaczalnego szoku, bynajmniej, nie z powodu jej wizyty, a z tego, jak zachowała się moja Sophie.
Najchętniej nie schodziłbym na dół do czasu aż moja zdradziecka siostra postanowi się zmyć. Niestety, miałem świadomość, że to nie nastąpi zbyt prędko.
Odczekałem jeszcze kilka minut, po czym niechętnie poczłapałem schodami w dół. Zajrzałem do salonu, ale ich tam nie zastałem, więc poszedłem do kuchni. Maria oczywiście uciekła, żeby nie być świadkiem rodzinnej awantury, za to moja przyszła żona siedziała z Loreen przy stole i gawędziła, jakby były najlepszymi przyjaciółkami. Zrobiłem kwaśną minę i stanąłem tak, żeby mnie nie widziały.
– Więc to dla ciebie mój brat stracił głowę, a jednocześnie wrócił mu rozum?
– Z tym rozumem to bym nie przesadzała, wciąż zachowuje się jak jaskiniowiec, ale odrobinę bardziej okrzesany.
Na to obie wybuchnęły śmiechem, a mnie do gardła napłynęła żółć. Nie podobało mi się to, że potrafiły się dogadać w ciągu tak krótkiej chwili.

Nie mój świat #1 ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz