16

589 29 8
                                    

Jedyne co czułam to ogarniający mnie chłód i ściśnięte ciasno ze sobą ręce. Byłam przytomna, lecz nic nie widziałam. Podejrzewałam, że mam jakiś worek na głowie. Nagle ktoś mną od tyłu szarpnął. Poczułam jak upadam na coś twardego.

Ktoś zdjął mi worek z twarzy. Przymrużyłam oczy, bo znajdowałam się w dość mocno oświetlonym pomieszczeniu. Po chwili w pełni otworzyłam je i się rozejrzałam. Byłam w jakimś białym pokoju. Totalna pustka oprócz osób znajdującym się tutaj. Po chwili dostrzegłam jak dwóch mężczyzn się we mnie wpatrują. Byli w kominiarce.

- Po tym na pewno się odda w nasze ręce. - odezwał się jeden z nich.

- Zdecydowanie. - odpowiedział drugi.

- Kim jesteście? - zapytałam.

- Nie musimy odpowiadać na twoje pytanie. - zaczął wyższy. - Roxanne... Ładne imię.

- Czego ode mnie chcecie? - zapytałam próbując ukryć drżący głos.

- Tak właściwie niczego. - zaśmiał się pierwszy. - Jesteś naszą przynętą. Doskonałą przynętą.

- Myślicie, że po tym tak po prostu Jake tutaj przyjdzie? - zapytałam z kpiną.

- Czy ty naprawdę uważasz, że jesteśmy tacy głupi? - odpowiedział pytaniem. - Wiemy o nim wszystko. I wiemy co was łączy, co między wami jest. - dodał.

- Och to proszę mi to wyjaśnij, bo sama nie wiem czym z nim jestem. - zapytałam z szyderczym śmiechem.

Zauważyłam, że oboje zaciskają pięści. Poczułam jak dreszcz przebiega przez moje plecy. Nie mogę pokazać im, że mnie przestraszyli.

- Dość tego. - powiedział jeden z nich. - Pora to zakończyć. - dodał posyłając mi uśmieszek.

Spojrzałam na nich przerażona. Wyższy wskazał drugiemu, aby do mnie podszedł. Kierował się w moją stronę trzymając coś w ręku. Byłam cała sparaliżowana.

W końcu przy mnie uklęknął trzymając strzykawkę w dłoni. Zaczęłam krzyczeć, wyrywać się i płakać.

- Błagam, nie rób tego! - zdążyłam krzyknąć zanim wbił igłę w moją żyłę. Po kilku sekundach straciłam przytomność.

***

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Znowu miałam związane ręce i nogi. Pulsowała mi głowa i czułam się spragniona. Niestety niczego nie mogłam dojrzeć przez ciemność.

Po chwili ktoś włączył światło. Przymrużyłam oczy. Usłyszałam jak jakaś osoba bierze krzesło. Kiedy otworzyłam w pełni oczy dostrzegłam wysokiego mężczyznę.

Ach to ten, który kazał, żeby mi jakieś gówno weszło w, żyłę?, zapytałam siebie w duchu.

- Witaj Roxanne. - odezwał się wpatrując we mnie.

Milczałam. Nie zamierzałam mu odpowiadać.

- Nie chcesz gadać? W porządku. - powiedział z ironicznym głosem. - Ale założę się, że za chwilę się uruchomisz. - dodał z zawiadackim uśmieszkiem.

Spojrzałam na niego z przerażeniem. Co to miało znaczyć?

- Och, nie musisz się niczego bać, Roxanne. Po prostu chcę się dowiedzieć jak się czujesz z tym, że nikt nie będzie cię szukał.

- Co takiego? - zapytałam zaskoczona.

W odpowiedzi pokazał mi tylko film na którym byłam ja i dwóch mężczyzn. Widać było u mnie liczne i śmiertelne obrażenia. Jeden z nich powiedział, że mnie uśmiercili, ponieważ Jake nie oddał się im w ręce. Czy naprawdę miałam takie rany? Od ruchowo spojrzałam na moje przedramienia, ale niczego nie dostrzegłam.

- Nic ci nie zrobiliśmy, po prostu to namalowaliśmy. - powiedział ze spokojem. - Igła miała środek nasenny, nie planujemy cię zabić. Jeszcze. - dodał z uśmieszkiem, a ja poczułam jak każdy mój mięsień się spina.

- Nie wiesz z kim zadzierasz. - nagle odezwałam się z pewnym siebie tonem głosu. - Myślisz, że Jake jest głupi? Nie zostawi tego tak w spokoju. Za bardzo go lekceważycie. - dodałam. Po chwili poczułam jak jego pięść wylądowała na moich ustach. Zgięłam się wpół i poczułam jak moje wargi zaczynały krwawić.

- Jesteś zbyt pewna siebie. - odparł po dłuższej chwili. - Jeśli chcesz dostać wodę i jakieś żarcie naucz się milczeć. - warknął na mnie. Przytaknęłam. Za bardzo bolały mnie usta. - Mądra dziewczynka. - podszedł do mnie i pogładził mnie po włosach. - Zostawiam ci tu prowiant. - podszedł obok mojego materacu i zostawił puszki. Poluzował mi też liny.

Po chwili zostałam sama. Szybko wzięłam do ręki puszkę z wodą. Wypiłam całą zawartość.

- Ratuj mnie, Jake. - wyszeptałam, a po policzkach spłynęły łzy.

Nymos //Jake x MC (Duskwood)Where stories live. Discover now