☆43.Powrót do Hogwartu ☆

302 13 3
                                    

Ostatni dzień wakacji. Szczerze to z chęcią zostałabym jeszcze z miesiąc na Grimmauld Place, spędziłabym więcej czasu z tatą, Dorą i Remusem. Voldemort się odrodził, na świecie robiło się coraz groźniej, kto wie może już nawet w Hogwarcie nie jest bezpiecznie. Skończyłam pakować rzeczy do kufra po czym zamknęłam go z hukiem, tak mocno, że aż Kosmos stojący na komodzie zapiszczał i zatrzepotał skrzydłami. Zaśmiałam się i pogłaskałam ptaka. Wyszłam z sypialni, a żeby nie męczyć się zjechałam po poręczy na pierwsze piętro. Drzwi do pokoju Rona i bliźniaków jak zwykle były otwarte, gdy weszłam do środka zastałam zszokowaną Hermionę, Harry'ego siedzącego na łóżku i Rona trzymającego list, zapewne z Hogwartu.

-O co chodzi? - zapytałam.

-Zostałem prefektem - odpowiedział mi dumnie Ron.

-Że ty? - wytrzeszczyłam oczy.

-Tak, świrusko. Hermiona również jest prefektem.

-Że Hermionie to się tego spodziewałam, ale że ty, nigdy w życiu.

-Idę powiedzieć mamie, może da się namówić i kupi mi w zamian za to nową miotłę - Ronald wyminął mnie i zszedł do kuchni. Potter zaś wrócił do swojego pokoju, ja z Herm poszłyśmy za nim.

-Harry? Mogłabym pożyczyć Hedwige? - zapytała cicho Hermiona. Spojrzałam na okularnika, aż promieniował złością.

-Och jasne! Bierz sobie ją! - wrzasnął z przesłodzonym uśmieszkiem i podszedł do kufra. Grzebał w nim udając, że czegoś szuka. Brunetka zaś wzięła sowę i bez słowa wyszła, rzucając mi smutne spojrzenie. W końcu Harry odwrócił się, gdy zobaczył, że w pokoju zostałam już tylko ja, rzucił się na łóżku i usiadł opierając o ramę. Bez słowa podeszłam do niego i zajęłam miejsce tuż obok, oparłam głowę o jego ramię.

-Liczyłeś, że to ty zostaniesz prefektem? - zapytałam cicho.

-Tsa - prychnął pod nosem i oparłł swoją głowę na mojej.

-Nie wyobrażam sobie ciebie w roli prefekta - powiedziałam szczerze.

-Dlaczego?

-Nie wiem, tak jakoś mi do tego nie pasujesz, Ronald to już tym bardziej.

-Ja też nie wyobrażam sobie ciebie w roli prefekta - zaśmiał się cicho.

                                 ☆

Wieczorem ciocia Molly zrobiła uroczystą kolację dla Rona. Nad stołem zawisł purpurowy transparent. Ron dostał nową miotłę, natomiast wiewióry cały wieczór spoglądały z oburzeniem i zazdrością na młodszego brata. Całą kolację przegadałam z Dorą, podarowałam jej specjalne lusterko z kolorową rączką, ja miałam identyczne, ale z czarną rączką. Teraz będziemy mogły rozmawiać jak będę w Hogwarcie. Gdzieś o 20 ciocia Molly pożegnała się z wszystkimi i poszła na górę. Chwilę później również i ja stwierdziłam, że idę się umyć i spać. Gdy wchodziłam na pierwsze piętro usłyszałam cichy szloch, dobiegający z salonu na końcu korytarza. Ruszyłam po cichu w tamtym kierunku, pod ścianą siedziała ciocia Molly, łkała trzymając uniesioną różdżkę. Na dywanie leżało ciało Rona, wstrzymałam oddech, nie to było nie możliwe bo przecież chłopak siedział w kuchni.

-Riddikulus! - jęknęła Molly, zamiast ciała Rona na dywanie pojawił się martwy Bill. - Riddikulus! - tym razem pojawiło się ciało Freda.

Zrozumiałam, że to po prostu był bogiń, wyjęłam różdżkę i stanęłam przed pulchną kobietą, która cały czas szlochała wycierając łzy. Ciało Freda zmieniło się w martwe ciało mojego taty.

-Riddikulus! - wycelowałam różdżkę w ciało. Teraz pojawił się tam martwy Harry. - Riddikulus! - mój głos lekko się załamał, wytrzeszczyłam przerażona oczy gdy przede mną pojawił się Greyback w swej wilkołaczej formie. Wystraszona upuściłam różdżkę, cofnęłam się o krok gdy stwór zaczął się zbliżać. Zawarczał, a ja zasłoniłam głowę rękami.

Młoda Black - córka złoczyńcyWhere stories live. Discover now