XXX. Uciekający małżonkowie

285 33 11
                                    

UWAGA! W poniższym rozdziale pojawiają się sceny przeznaczone dla dorosłych czytelników 🌶️🌶️🌶️🌶️


Anthony nie zdołał odpowiedzieć Flo, bowiem został pociągnięty do tańca przez te same kobiety, które malowały go jakiś czas temu. Dał się wciągnąć w ten wir muzyki i radości, którą podzielały wszystkie pumy. On również ją podzielał. To przecież był ich dzień...

Nie znał tego tańca, ale bardzo szybko się uczył. Był bardzo energiczny i skoczny, polegał na stałej zmianie partnerów co parę kroków. Nikt nie przejmował się tym, czy kobiety tańczyły z mężczyznami, z kobietami, czy mężczyźni z mężczyznami. To była tylko zabawa... Aż w końcu wpadł z powrotem na Flo.

Białowłosy uśmiechnął się i chwycił mocno jego dłonie, odciągając go na bok. Przytulił się do niego krótko i nawet złożył pocałunek na jego piersi.

– Chodźmy się napić – poprosił.

Odcisk łapy Markusa na piersi tygrysa wysechł już całkowicie i nie roztarł się w czasie tańca. Farba była znacznie trwalsza niż ta, którą miał na twarzy, i Anthony wiedział, że z dumą będzie nosił ten znak jeszcze przez kilka najbliższych dni.

– Tak, chodźmy – zgodził się z nim i pociągnął go w stronę stołu, gdzie czekały na nich dwa piękne udekorowane krzesła.

Florian wręcz opadł ciężko na swoje miejsce. Był zmęczony, spragniony i tak bardzo głodny...

– Czy nalejesz mi czegoś do picia? – Zapytał, patrząc prosząco na swojego partnera.

Mężczyzna bez chwili zwłoki sięgnął po dzban z sokiem, napełniając szklankę białowłosego. Dopiero potem usiadł i sięgnął po karafkę z jakimś alkoholem.

– O, co to? – Zmarszczył brwi, zaglądając do niej, wyraźnie zainteresowany.

– Myślę, że czerwone wino – odparł niepewnie Florian i lekko wzruszył ramionami, gdy już opróżnił na raz niemal całą szklankę. – Próbujemy? – Spytał i dopił swój sok, zanim wyciągnął puste naczynie w stronę zmiennego tygrysa.

– O nie – mruknął zmienny z rozbawieniem, odsuwając karafkę z winem w drugą stronę. – Jeśli chcesz pić, najpierw powinieneś coś zjeść. Potem się napijemy.

Irbis wywrócił oczami i roześmiał się cicho.

– W porządku – odpowiedział. – Ale zjedzmy razem – poprosił, zanim sam sięgnął po wielkiego, pieczonego ziemniaka, którego ktoś chwilę wcześniej wyciągnął z ogniska.

Anthony rozejrzał się po stole. Było tu mnóstwo owoców, deserów, parę sałatek, ale przede wszystkim – mięso. Mnóstwo mięsa, przygotowanego z bizona, którego upolował dla Floriana. Sięgnął po jeden z tych półmisków, aby jego partner mógł sobie coś wybrać.

Flo musiał jednak przyznać, że nie miał najmniejszej ochoty na mięso, jednak doskonale pamiętał, że było to mięso zwierzęcia, które upolował tygrys... Dla niego.

– Wezmę tylko trochę – powiedział, mając na uwadze swoje żołądkowe perturbacje.

Tony nie wyglądał tak, jakby "tylko trochę" zamierzało mu wystarczyć. Nie chciał jednak naciskać... Skoro Florian nie miał ochoty na mięso, uraczył go dodatkowo pieczonymi ziemniakami i kilkoma sałatkami. Potem zaczął rozglądać się za czymś dla siebie... Był piekielnie głodny, ale nie zamierzał próbować mięsa. To właśnie wtedy na ratunek przyszła mu Julia i parę kobiet z dumy – przestawiły naczynia tak, aby postawić przed nim dania przygotowane specjalnie dla niego – całkowicie wegetariańskie. Oczywiście, każdy mógł ich spróbować, ale zgodnie z prośbą Flo, zostały przygotowane z myślą o nim.

Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz