Rozdział XXV - Długo i szczęśliwie

73 5 16
                                    

Tego samego poranka, w którym Luke się obudził, trójkę więźniów gwałtownie obudzili ochroniarze. Przekazali im, że mają się wynosić. Wszyscy byli zdezorientowani, ale co innego mieliby zrobić? Chyba nikt nie oczekiwał, że zostaną tam z własnej woli. Tylko po co ich porwano, skoro i tak sami ich wypuścili? Cała trójka spotkała się przed hotelem, po czym się uściskali.

~ Co się właśnie wydarzyło? – zapytała w końcu Flynn – Przez kilkanaście godzin więzili nas w samotności, a teraz nagle wypuścili?

~ I gdzie jest Reggie? – dopytała Kayla – Powinien już tu być.

~ A na to akurat znam odpowiedź – odpowiedział Alex – Rozmawiałem z Willie'm. Reggie przesiedział w swoim pokoju jakieś pół godziny i uciekł, był w piwnicy z oknami.

~ O-okej – wydukała Flynn ze zdziwieniem – To gdzie teraz jest? Proszę nie mów, że w ciepłym domu pod kołdrą, bo coś mnie trafi.

~ Z Julie ratując Luke'a – odpowiedział, a dziewczyny spojrzały na niego przestraszone – Tak mi przekazał Willie – powiedział, że Caleb pomaga Nickowi zemścić się na Julie i Luke'u – wyjaśnił widząc zdezorientowanie przyjaciółek, przy czym uniósł ręce w geście obronnym.

~ Okej – powtórzyła Flynn masując sobie skronie – Co robimy? Telefony mamy rozładowane, więc z nikim się nie skontaktujemy.

~ Nasze rozładowane, ale Julie nie – odpowiedział i wyszczerzył się blondyn wyciągając urządzenie z kieszeni – Niestety zablokowany.

~ Daj mi to – powiedziała z prychnięciem i po chwili już wchodziła w kontakty – Ale do kogo zadzwonić?

~ Chyba najrozsądniej będzie do Reggie'go - stwierdziła Kayla – Luke raczej nie odbierze, skoro go ratują, a Julie wiadomo – wyjaśniła i wskazała ręką na telefon.

~ Racja – przyznała i wybrała numer – Halo? Reggie? Boże, jak dobrze! Gdzie jesteście? Co kurwa? Jak w szpitalu? O cholera. Ale już dobrze? Tak, z nami też, wypuścili nas. Dobra. Tak, na razie – po przeprowadzonej rozmowie rozłączyła się i kontynuowała masaż skroni – Luke jest w szpitalu, bo dostał od Nicka nożem w brzuch, Reggie'mu i Julie nic nie jest. Lecimy do nich – wyjaśniła i wszyscy ruszyli w tym samym kierunku.

Gdy dotarli na miejsce Julie i Reggie czekali na nich przed wejściem. Wszyscy od razu rzucili się sobie w ramiona, jak to mieli w zwyczaju.

~ Co z nim? – odezwała się w końcu Kayla.

~ Jest stabilny, ale jeszcze kilka dni będzie musiał poleżeć na obserwacji. Będzie okej – wyjaśniła Julie z gulą w gardle, a po policzkach poleciało jej kilka łez.

~ Ej, mała, nie płacz! – jęknęła smutno Flynn i jeszcze raz, mocniej, przytuliła przyjaciółkę – Wszystko będzie dobrze.

~ Wiem, po prostu za dużo emocji, już jestem tym zmęczona – wyjaśniła.

~ Domyślamy się, wszyscy padamy na twarz – wtrącił Alex – Skoro Luke'a na razie nie wypuszczą ani do niego nie wejdziemy, proponowałbym wrócić do mieszkań, ogarnąć się i przespać. 

~ Zgadam się – przyznała Kayla, a z nią Reggie.

~ Nie chce go zostawiać – wymruczała Jules w włosy Flynn.

~ Kochana, tu i tak już nic nie zrobisz. Luke też musi odpocząć, tak samo jak ty. Założę się, że gdyby się dowiedział, że chcesz tu siedzieć nie śpiąc od ponad dwudziestu czterech godzin, to bardzo by się wkurzył, wiesz?

~ Wiem – przyznała.

~ Dobra, to ja jadę z Julie do niej, a wy do siebie? – zapytała Flynn, a reszta się zgodziła – Okej, to widzimy się później i pogadamy o ostatnich wydarzeniach.

,,Julie and the Phantoms" - dalsze losyWhere stories live. Discover now