Rozdział 18

7.1K 347 36
                                    

Antonio

Podróż na lotnisko w towarzystwie dwóch ochroniarzy i niezadowolonego Marco przebiegła szybciej niż się spodziewałem. Chociaż wchodząc po schodach na pokład zetknąłem się z karcąca mnie miną pilota. Tak, byliśmy spóźnieni. Może odrobinę dłużej niż zwykle, ale to ja mu płacę i wolę, gdy zbędne komentarze zachowa dla siebie.
Trzymając Emily za rękę, prowadziłem ją za sobą aż do momentu, w którym zajęła miejsce w samolocie. Usiadłem naprzeciwko niej, a po mojej lewej stronie - Marco. Pozostali ochroniarze mieli swoje miejsca w tylnej części samolotu.

— Miałeś być na przyjęciu u senatora. Oboje tam powinniście być – oznajmił, zapinając pas.

Spojrzałem na zasmuconą Piccolinę, która wiercąc się w fotelu, udawała, że nie słyszy słów ochroniarza. Przerzuciłem wzrok na Marco, by powstrzymać go od podobnych komentarzy, ale on nawet na mnie nie popatrzył.

— Twój ojciec będzie niepocieszony.

Emily wbija we mnie smutny wzrok. Dostrzegłem w nim poczucie winy, a tego zdecydowanie nie chciałem. Przeszła prawdziwe piekło pod postacią choroby i nie pozwolę, by obwiniała siebie, za coś tak przyziemnego jak kolacja u senatora.

— Marco, to dla mnie żadna nowość. A tobie radzę wyciągnąć głowę z piasku, bo z daleka widać, że trzęsiesz się przed moim ojcem.

Marco pokręcił głową, a na twarzy Piccoliny pojawił się niewielki uśmiech. To może wydawać się lekko przesadzone, ale nie widziałem dotąd piękniejszego uśmiechu u żadnej kobiety. Tak niewinny i subtelny, jakby chciała go ukryć przede mną, ale nie zdołała.

Kiedy wzbiliśmy się już na odpowiednią wysokość, Emily wyciągnęła z torebki książkę i zaczęła czytać. Obserwowałem jej każdy ruch, każde mrugnięcie, westchnięcie oraz to, w jaki szybki sposób jej oczy przemierzały po tekście. Czułem, że zatracam się w tej kobiecie i to w zupełnie w inny sposób, niż moje dotychczasowe podboje. Choć nie wyprę się tego, że marzę, by ją pieprzyć, by być jej pierwszym.
Chłonąłem widok, który miałem przed sobą, lecz po chwili mój wzrok skupił się wyłącznie na jej lekko odsłoniętym dekolcie. Ramiączko przy sukience, spadło odsłaniając przy tym górną część lewej piersi. Mój fiut niemalże natychmiast się wybudził. Ukradkiem spojrzałem na Marco, by sprawdzić, czy i on nie wgapia się w Piccolinę, ale na szczęście zasnął. Przerzuciłem ponownie wzrok na Emily, która nadal pochłonięta czytaniem, nie zareagowała na opadnięte ramiączko. Kusi mnie. Kurewsko mnie kusi. Kutas poruszył się delikatnie w spodniach, gdy dostrzegłem jeszcze jedną rzecz, nie miała na sobie biustonosza. Wiele bym dał, by móc zatopić w ustach ten cudownie odznaczający się na materiale, sutek. Wówczas spojrzenie Piccoliny spotkało się z moim. Odłożyła książkę na bok, a następnie próbując wyczytać coś z moich oczu, sięgnęła dłonią po ramiączko. Wstała z fotela i nachylając się nad moim uchem, wyszeptała:

— Gapisz się na mnie, jakbyś nigdy nie widział cycków. Przestań zachowywać się, jak jaskiniowiec, który myśli tylko o jednym. Pragnę czułości, szacunku i bliskości, a nie szybkiego numerku w samolotowej toalecie. A teraz wybacz, ale pójdę się położyć.

Poklepała mnie po ramieniu i zniknęła w części sypialnianej.

Nie zmrużyłem oka. Wgapiając się w nicość za oknem, rozmyślałem o słowach Emily. Rozśmieszył mnie jej ton oraz pretensje. Nie mam zamiaru powstrzymywać swoich myśli, a zwłaszcza tych dotyczących Piccoliny. Nie moja wina, że ją pragnę i pożądam.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz