~27~

199 9 0
                                    

Nie mogłam się ruszyć. Próbowałam otworzyć oczy. Chciałam pokazać, że tu jestem nie tylko ciałem. Wspomnienia zaczęły do mnie powoli wracać, a z oczu mimowolnie poleciało mi kilka łez. Nie wiedziałam co się działo, czemu nie mogłam się ruszyć, czy byłam znów sama, czy jednak były ze mną moje mamy. Nie słyszałam nic. Nagle wśród całkowitej ciszy usłyszałam huk. Chciałam sprawdzić co się dzieje, ale moje ciało dalej nie chciało się ruszyć. Ani o milimetr. Nic. Każda kolejna myśl była coraz głośniejsza.
Otworzyłam oczy, w całej sali było ciemno, a na dworze padał deszcz. Byłam całkowicie sama. CISZA. Tak rzadka a tak piękna. Ludzie nie zwracają na nią uwagi, a teraz gdy leżę sama, bez tych głośnych myśli nie czując nic, wsłuchuję się w spadające krople deszczu. Chwilę przerwy od całego świata, problemów i myśli, przerywał mi stukot szpilek o szpitalne płytki. Do mojej sali weszła powolnym krokiem blondwłosa kobieta ubrana w niebieski fartuch.

- Obudziłaś się.

- Yhym...

- Jak się czujesz?

- Dziwnie - wyszeptałam.

- Zaraz wrócę, pójdę po lekarza.

- Wody, proszę.

- Już, już - podeszła do mnie i podała mi szklankę wody ze słomką, która wsadziła mi do ust, a po chwili wyszła.

Znów zostałam sama ze swoimi myślami. Znów zaczęłam słyszeć spadające krople deszczu. Spojrzałam w stronę okna, które było w połowie opuszczone. Na dworze życie jakby się zatrzymało. Nic nie jeździło, nikt nie chodził. Nic. Ciemność. Zamknęłam na chwilę oczy przysłuchując się kroplom uderzającym w okno.
Usłyszałam cichy pisk otwieranych drzwi, więc otwarłam oczy i zobaczyłam tą samą kobietę i wyższego od niej mężczyznę.

- Cześć mała, jak tam?

- Lepiej. Nie boli. Już nie boli - odpowiedziałam z ulgą.

- Dobrze to zrobimy ci kilka badań i wrócisz na salę.

Wyszedł po wózek, na którym pomógł mi chwilę później usiąść.

Urodzona z przemocy Where stories live. Discover now