2. Portret dyrektora

181 25 3
                                    

Alice od godziny siedziała w gabinecie dyrektoram, uważnie słuchając opowieści Sapphire o jej przeszłości, aczkolwiek było trudne skupić się na tym. Kobieta opowiadała bardzo dokładnie, jakby prowadziła wykład dla ucznia mającego spore braki w wiedzy. Chociaż jej głos był kojący i wzbudzał ciekawość dalszego ciągu, nie mogła się wstrzymać od wrażenia, że znów siedzi na kolejnej nudnej lekcji profesora Binnsa — duch czarodzieja, który chyba nie zdawał sobie sprawy, że jest martwy, a jego lekcje usypiają niemal całą klasę. Minerva McGonagall, choć nie była tu zbytnio potrzebna, została, chcąc dodać otuchy swojej uczennicy.

Zeszły rok był tak szalony, że w życiu tej nastolatki wystarczyło ryzyka, niebezpieczeństwa. O ile Potter i Weasley zdecydowali się opuścić Hogwart, mając niesamowitą możliwość podjęcia pracy już jako Auror, ze względu na swoje zasługi rzecz jasna, skorzystali z tego. Tylko Granger wróciła do Hogwartu, by skończyć się uczyć, podobnie jak Alice, a tym samym Malfoy, Zabini i Luna Lovegood. Pansy Parkinson jeszcze podczas wojny została wcielona w szereg Aurorów i robiła naprawdę dobry kawał roboty. McGonagall mogła być tylko dumna ze swoich uczniów. Niemniej jednak nie podobało się w jakim kierunku to zmierzało, a prowadziło to do tego, że świat czarodziejów wcale nie był jeszcze bezpieczny. 

— Czyli mam rozumieć, że fakt, że przeżyłam klątwę uśmiercającą sprawia, że stałam się częścią goblińskiej przepowiedni? — dopytała Alice, odkładając pustą już filiżankę po herbacie. — Nie tego spodziewałam się po tym wszystkim.

— Eris streściła mi koniec Grindelwalda oraz kim był Tom Marvolo Riddle, potomek Salaza Slytherina, potomek rodziny Gaunt. Wszystko już wiem i domyślam się, że to może być dla ciebie trudne.

Trudne? Alice po całej wojnie, torturach, patrzeniu na śmierć znajomych osób jedyne czego chciała to normalnego życia w szkole ze swoim narzeczonym, przyjaciółmi. Chciała zdać ostatnie egzaminy i zakończyć edukację, by pójść do pracy. Święty Mung ostatnio poszukiwał uzdrowicieli, a ona o leczeniu miała pewne pojęcie, mimo że jej krew już nie uzdrawiała.

— Czy wiadomo, kim jest Twórca Śmierci? Chodzi o Śmierć jako osobę? — wtrąciła się pani dyrektor, próbując okazać jak największe wsparcie uczennicy. Rozumiała jej obawy jak nikt. 

— Problem w tym, że nikt go osobiście nie spotkał, przynajmniej do tej pory tak sądziłam — wyznała Sapphire, wstając z fotela, aby podejść do jednego z portretów dawnych dyrektorów. — Eris rozmawiała z Gridenwaldem, gdy jeszcze żył i powiedział jej o spotkaniu z nim, krótko po moim uwięzieniu w kamień. 

— Jako że mam dar mojej matki, jasnowidzenia, byłam bardziej podatna na różne wizje, niekoniecznie tylko dotyczące przyszłość — odparła Eris, śledząc poczynania swej ciotki. — Jedyne, co udało mi się ustalić to to, że Twórca Śmierci był czarodziejem, na tyle potężnym, że stworzył trzy Zaklęcia Niewybaczalne, Crucio... Imperio i Avadę — tu spojrzała na Alice. — Według przepowiedni pokonać go mogą ci czarodzieje, którzy oparli się mu. 

— Jaki jest jego cel? — spytała Alice.

— Nawet na portrecie jest przerażający — zauważyła Sapphire, zwracając na siebie uwagę pozostałych czarownic. — Był dyrektorem Hogwartu, kiedy zaczynałam swój pierwszy rok w Hogwarcie. Krótko się uczyłam przez moje serce, ale na tyle, by wiedzieć, że był wredny. 

— Byłaś w Hogwarcie?

— Dwa lata, potem musiałam odejść, ale nie byłam pierwszą czarownicą, która zrezygnowała w środku roku — stwierdziła, wciąż gapiąc się na porter Phineasa Nigellusa Blacka.

— Dziadek Syriusza.

— Och nie, znowu ty — odezwał się portret. — Myślałem, że więcej cię nie będę oglądać. Kolejny uczeń sprawiający kłopoty.

Imperius Where stories live. Discover now