Część 1

3.6K 161 85
                                    

Ignacjusz Pigglesworth sądził, że poznał już wszystkie typy moli książkowych, jakie tylko istniały.

Był bibliotekarzem od dziewięćdziesięciu lat. Już w szkole zaczynał jako asystent, a potem awansował i przechodził z filii do filii, aż doszedł do najbardziej elitarnego stanowiska w światku czarodziejskich bibliotek: Głównego Bibliotekarza Biblioteki Aleksandryjskiej. Obejmował tę posadę od trzydziestu lat i spodziewał się, że będzie piastował ją przynajmniej drugie tyle.

W tym czasie poznał wszelkiego rodzaju inteligentnych i dociekliwych czarodziejów i czarownice, kierujących się w życiu ciekawością, pragnieniem wiedzy, władzy lub nawiedzanych potrzebami albo traumami przeszłości.

Bo nim dotarli do jego drzwi, musieli przebrnąc przez nie lada tygiel.

Biblioteka Aleksandryjska nie była dla każdego.

Wbrew powszechnemu przekonaniu wielu niedoinformowanych czarodziejów Biblioteka Aleksandryjska nie była największym zbiorem tekstów z zakresu magicznej wiedzy. To miano należało się Głównej Bibliotece Czarodziejów w Londynie, którą kiedyś Ignacjusz również kierował. Biblioteka Aleksandryjska nie wyróżniała się szczególnie swoim rozmiarem, ale za to była starożytna i niebezpieczna.

Mało znanym faktem magicznym było to, że słowo pisane żywiło pewien rodzaj magnetyzmu w stosunku do magii, do której się odnosiło.

Po napisaniu Wingardium Leviosa na skrawku pergaminu i zostawieniu go na kilka dziesięcioleci można było zauważyć, że w miarę upływu lat zyskiwał on tajemniczy zwyczaj unoszenia się bez dostrzegalnego powiewu wiatru, który mógłby nim poruszyć. Być może brzmi to jedynie jak ciekawa błahostka, póki nie pomyśleć o księgach pełnych mrocznych zaklęć spisanych w trzynastym wieku i tym, co może się stać, gdy niczego niepodejrzewający czarodziej dotknie jednej z nich siedemset lat później.

Starożytne księgi o magii były wręcz przesiąknięte jej natłokiem; im potężniejsze zapisano w nich zaklęcia, tym potężniejsza była przyciągana przez nie magia. Mroczne czary działały na magię niczym magnes. Niejednokrotnie wystarczało zaledwie kilka lat, by stawały się niebezpieczne.

Większość czarodziejów wierzyła, że księgi o czarnej magii były celowo przeklinane dla ochrony przed złodziejami i nazbyt wścibskimi jednostkami, ale prawda była taka, że ​​większość mrocznych czarodziejów i czarownic ledwie zawracała sobie tym głowę. Ich książki same potrafiły o siebie zadbać.

Dlatego właśnie magiczne podręczniki tak często aktualizowano – by pozwolić na wycofanie ich z obiegu i neutralizację starszych wydań, nim staną się uciążliwe.

Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów na przestrzeni kilkuset lat odkryła, że ​​próby banicji ksiąg i zwojów nigdy nie okazywały się wystarczająco skuteczne.

Starożytne rodziny czarodziejów bardzo chroniły swoją magię i nie były skłonne do wyrzekania się informacji o użytecznych zaklęciach lub traktatach dotyczących teorii magii tylko dlatego, że mogło to w końcu przerodzić się w niepowstrzymane zło. Z reguły, zanim rodziny przyznawały się do problemu, księgi stawały się śmiercionośne i zniszczenie ich nie było łatwym zadaniem. Niejednokrotnie tego rodzaju książki miały irytujący zwyczaj zabijania napastników lub przeklinania ich w sposób zarówno trwały, jak i przerażający.

Tak więc dawno temu postanowiono, że jeśli czarodziejskie rodziny wykażą taką wolę, mogą przesłać swoje książki (oczywiście przy zachowaniu odpowiednich praw dostępu) do Biblioteki Aleksandryjskiej. I to bez jakichkolwiek pytań. Tam mieli zaopiekować się nimi wyspecjalizowani bibliotekarze aleksandryjscy.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now