Część 5: Załącznik A

1.7K 108 22
                                    

Hermiona Granger nuciła cicho pod nosem, prowadząc ogromny wózek po brzegi wypełniony książkami.

To był naprawdę długi dzień.

Do biblioteki przybył irytujący potomek jednego z rosyjskich rodów, prosząc o pokazanie mu każdej książki, którą jego przodkowie kiedykolwiek przesłali do biblioteki. Hermiona spędziła ponad godzinę na przeszukiwaniu całego budynku, tu dorzucając do wózka kolejny traktat, tam łapiąc z półki jeszcze jeden starożytny zwój, aż z małego stosiku powstała prawdziwa hałda tekstów. Potem mężczyzna poinformował ją, że może je odłożyć. Chciał tylko upewnić się, że biblioteka odpowiednio się nimi opiekuje, nie mając jednak najmniejszej ochoty czegokolwiek czytać.

Hermiona miała niesamowitą ochotę go przekląć, jednak tylko uśmiechnęła się fałszywie, odkładając wszystkie książki do wózka, by poodkładać je na miejsca i otoczyć każdy z tekstów nowymi czarami zabezpieczającymi.

Kiedy wsuwała kolejny wąski tom na swoje miejsce, zza otwartych drzwi dobiegł ją chichot.

Hermiona przerwała i przewróciła oczami.

Istniała tylko jedna osoba, która mogłaby chichotać w Bibliotece Aleksandryjskiej: Draco Malfoy.

Wkrótce po tym, jak objął on stanowisko bibliotekarza, potomkinie płci żeńskiej zaczęły pojawiać się u progu biblioteki w niespotykanym dotąd tempie, rzucając żałosnymi wymówkami co do nagłej potrzeby odszukania czegoś w tym starym zwoju podarowanym wieki temu przez drogiego starego wuja Urkharda.

Prawdziwym powodem ich wizyt było to, że Draco Malfoy stanowił, delikatnie mówiąc, żywą personifikację ich mokrych snów o roztargnionym profesorze – lub konkretniej, roztargnionym bibliotekarzu – gdyby bibliotekarze lub profesorowie byli wysocy niczym modele, o doskonałych greckich rysach i niekończącym się bogactwie.

Draco Malfoy był najbardziej absurdalnym bibliotekarzem, jakiego świat kiedykolwiek widział.

Ubierał się w szykowne w dopasowane, zapinane na guziki koszule, w upalne dni parując je z dopasowanymi kolorystycznie kardiganami podwiniętymi za łokcie, a w te chłodniejsze dobierając do nich szykowne, tweedowe marynarki. Posiadał niekończące się zasoby muszek, które zawsze wydawały się lekko przekrzywione i wymagały prostowania. Nosił włosy w lekkim nieładzie, tak że za każdym razem, gdy patrzył na książkę, pojedynczy kosmyk opadał mu na oczy. Czasami nosił nawet parę okrągłych, umiejscowionych nisko na nosie okularów, które miał w zwyczaju nieśmiało prostować.

 Czasami nosił nawet parę okrągłych, umiejscowionych nisko na nosie okularów, które miał w zwyczaju nieśmiało prostować

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

To wszystko było jednym wielkim podstępem.

Draco Malfoy był prawdopodobnie najmniej roztargnionym człowiekiem na ziemi. Jego muszki były specjalnie zaczarowane, by co jakiś czas same się przekrzywiały. Spędzał całe wieki, próbując doprowadzić swoje włosy do stanu artystycznego nieładu. I... on nawet nie potrzebował okularów.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now