⊱ Rozdział 1 ⊰

1.3K 119 159
                                    

#nicilosuwatt

˚**✿❀༓❀✿**˚

Baba była stara. Mieszkała w pieczarze u podnóża gór i składała się z miliona, poplątanych korzeni. Spośród nich dało się zauważyć jej zatrważającą, pomarszczoną twarz z oczami, pokrytymi bielmem.

Co dziwniejsze, ślepota staruchy była jedynie pozorna, bowiem doskonale widziała trzy klęczące przed sobą dziewczyny - zdrowe i rumiane jak jesienne jabłka. Ich lniane suknie pachniały leśnym runem, a we włosach kryły się źdźbła trawy.

– Babo, to jest zaszczyt. Tak wielki zaszczyt – wyszeptała jedna z nich. Wysoka, smukła rodzanica o burzy jasnych włosów wyprostowała plecy i pokornie złożyła dłonie na zgięciach kolan, wpatrując się w Staruchę z napięciem.

Baba skrzywiła się. Wyciągnęła kościstą rękę, gładząc nią jeden z grubych korzeni, które odchodziły od niej jak ośmiornicze macki.

– Zaszczyt, ha! Niewątpliwie! Ale takie jesteście jeszcze młode. Nie podoba mi się to. Oj nie podoba. Czułam w korzeniach, że coś się święci. Oj czułam.

Przęda, bo tak było na imię dziewczynie, popatrzyła na swe siostry nagląco, przerażona myślą, że Baba odmówi im udziału w tak ważnym przedsięwzięciu, jakim było Tkanie Czasu. Nie od dziś przecież wiadomo, że sam Swaróg lękał się każdego jej słowa, nikt więc nie zdołałby się jej sprzeciwić w najbardziej istotnej sprawie. Podejrzewała, że nawet Asgard nie miał nad Babą mocy.

Niestety klęcząca po prawej Dola przysypiała ze znużenia z głową zwieszoną ku obojczykowi i włosami brudnymi od ziemi, zaś po lewej Niedola wyglądała na zupełnie zobojętniałą, gapiąc się w jeden z wijących się korzeni Baby. Przęda musiała więc radzić sobie sama.

– Babo, wiem, że się martwisz, ale niedługo się zaręczę z Wittem. Nie jestem już dzieckiem, moje siostry również nie. – Zwróciła się do Staruchy błagalnie, a gdy ta skierowała groźne spojrzenie ku Doli, Przęda ze złością szturchnęła ją łokciem.

Złotowłosa rodzanica poderwała głowę z oszołomieniem, a następnie szybko otarła spływającą z kącika ust strużkę śliny.

– Nie śpię, nie śpię. O co chodzi? – zapytała, przynosząc Przędzie wstyd.

Baba zmrużyła oczy, jakby zyskała na coś potwierdzenie i gdy już wydawało się, że wszystko stracone, pokiwała głową, a jej siwe, sztywne włosy wydały dźwięk łamiącego się chrustu.

– Niech będzie. Odmowa i tak ściągnie zbyt wiele uwagi – rzekła mrukliwie. – A tego nam nie potrzeba, dziewczęta. Oj nie potrzeba.

Żadna z rodzanic nie zrozumiała sensu jej wypowiedzi, ale Przędę niewiele ono obchodziło. Stłumiła jedynie szeroki uśmiech radości, przepełniony ulgą.

– Oh, Babo, dziękuję! – Pokłoniła się czołem do ziemi.

– W takim razie ja również wyruszę z wami – oznajmiła nagle Baba.

Mogłoby się to wydawać zupełnie zwyczajnym stwierdzeniem, ale siostry popatrzyły po sobie tak zaskoczone, jakby ktoś im oznajmił, że niebo zniknęło.

Baba nigdy nie opuszczała pieczary i z jakiegoś powodu sama myśl, że mogłaby to zrobić, napełniła dziewczęta niezrozumiałym lękiem.

– Babo, ale... – Niedola chciała zaprotestować, jednakże szybko zreflektowała się, iż podważanie decyzji Staruchy było nierozsądne.

– Muszę nad wami czuwać – rzekła Baba surowo. – A teraz idźcie. No już, już! Zanim pacnę którąś moim korzeniem! – Na potwierdzenie słów, zafalowały one ostrzegawczo, wydając z siebie dziwny zgrzyt.

NICI LOSUWhere stories live. Discover now