Śniadanie | Karteczka

1K 72 38
                                    

Przebudziły mnie promienie słoneczne wydobywające się zza okiennic. Z pod przymrużonych oczu zauważyć mogłem szary sufit. Co jest? przecież mój jest biały. Skierowałem swój wzrok niżej, po czym zacząłem się rozglądać. Czy to jest pokój Kacchana? Co ja tu robię? I dopiero wtedy przypomniałem sobie wczorajszą sytuację. Swój wzrok szybko pokierowałem na bok, a widząc jeszcze drzemiącą alfę lekko się uśmiechnąłem

Jesteśmy razem. Moje marzenie w końcu się spełniło

Nie ściągając wzroku z starszego usiadłem oraz oparłem się o ścianę za mną. Wyglądał tak spokojnie podczas snu...

Powoli jak i ostrożnie przesunąłem się bliżej śpiącego ciała. Jedną z dłoni ułożyłem na nagiej klatce piersiowej alfy, która tak w ogóle była strasznie umięśnionym miejscem, a drugą wsparłem się o materac. Jedną z nóg postawiłem pomiędzy tymi jego, po czym zacząłem powoli schylać się do alfy

Po tym jak złożyłem na jego ustach drobny pocałunek usadowiłem się na nim oraz z niezwykłą przyjemnością zacząłem wąchać jego piękny zapach

- Czemu taki krótki ten buziak? - z mojego drzemania wybudziły mnie te o to słowa. Dłonie alfy już po chwili znaleźć się mogły na moich plecach, które wchodziły pod koszulkę, aby móc głaskać skórę moich pleców

- Nie będę przecież całować się z śpiącym mężczyzną. To tak jakbym całował świeżo co zabitego człowieka. Jakbym całował trupa - odparłem podnosząc głowę do góry, aby móc spojrzeć w jego oczy

- Ale już nie śpię. Moje usta domagają się innych ust, a pewne smakowite są tuż zaraz obok mnie - mruknął przejeżdżając palcem wskazującym po moich wargach

- To co? Chciałbyś już na dzień dobry buziaki? - spytałem prześmiewczo na co uzyskałem tylko śliczny uśmiech blondyna

Westchnąłem kręcąc głową po bokach, po czym zszedłem z alfy, a następnie zacząłem iść w kierunku drzwi

- No i gdzie ten buziak? - spytał oburzony, ale ja zamiast odpowiedzieć mu słowami odpowiedziałem mu gestem. Otwierając drzwi stanąłem w nich i z jednym przymkniętym okiem puściłem mu powietrzeny pocałunek - Taki się nie liczy - burknął oburzony powoli wstając

Idąc korytarzem rozglądałem się po jego górnym piętrze. Było tu ładnie i schludnie. No cóż, przydałby się tu jakiś kwiatek albo roślinka, ale to mogę mu w każdym momencie załatwić. Gdy przeszedłem przez cały korytarz zszedłem schodami w dół, a następnie skierowałem się do wyjścia. Nie musiałem zakładać butów, ponieważ gdy wybiegłem z kirim z mojego mieszkania byliśmy w samych skarpetkach. Gdy moją dłoń spoczęła już na klamce poczułem dłonie w talii. Odwróciłem głowę w bok, a widząc blond włosy w nieładnie ułożyłem swoje dłonie na tych jego

- Gdzie uciekasz? - spytał z chrypką w głosie

- Do domu - odparłem

- To jest twój dom

- Kacchan, jesteśmy ze sobą dopiero od wczoraj

- Ale ja kocham cię od bardzo dawna

- Eh, no dobra mogę zostać na śniadaniu - stwierdziłem - Musisz mnie puścić, żebym mógł zrobić nam jedzenie

- Nic nie będziesz robić - mruknął, szybkim ruchem odwracając mnie do siebie przodem, przez co cicho pisnąłem, ponieważ jego ruch jak dla mnie był strasznie niespodziewany

- Ty coś ugotujesz? - Spytałem zszokowany tym, że alfa potrafi gotować

- No oczywiście, że nie. Przecież nam przyniosą - prychnął, po czym jednym szybkim ruchem podrzucił mnie do góry i złapał pod uda. Na jego równie szybki ruch jak sekundę temu lekko się zląkłem. No właśnie, zapomniałem o kateringu. Kacchan musiał go wykupić, a ja, że potrafie gotować to nie skorzystałem z tej usługi

Sąsiad • omegaverse • bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz