VIII

868 59 111
                                    

20 marca.

Dzień na który Hyunjin, jeszcze trzy miesiące temu czekał tak bardzo. Dlaczego? Namawiał swojego internetowego przyjaciela na spotkanie w jego urodziny, jednak ten był twardy i nie ustępował w swoich odpowiedziach, dlatego Hwang odpuścił.

Teraz jednak, wiedząc że Felix był tym, kogo chciał widzieć na swojej urodzinowej imprzeize, cieszył się świętując swoje urodziny. Dokładnie dziewiętnaste. Mimo że nigdy niezbyt lubił wyprawiać je, i nie za bardzo cieszył się gdy musiał je świętować i celebrować. Według Hyunjina, urodziny były dniem takim samym jak wszystkie inne. Nie było w nim nic innego, mimo tego że mijała kolejna rocznica jego urodzenia się.

Ale to wcale nie było czymś, co chłopak miał ochotę hucznie świętować.

Jednak jego przyjaciele mieli co do tego dnia trochę inne plany. A szczególnie Jisung, który od rana zasypywał Hwanga wiadomościami o przygotowaniach. Urodziny według Hana Jisunga   musiały odbyć się huczną imprezą, inaczej być nie mogło. Szczególnie gdy była to impreza Hyunjina.

Chciał zaprosić wielu gości, by uczcić tej ważny dzień w życiu jego przyjaciela. Biegał od samego rana wszystko załatwiając by urodziny Hyunjinaz były najlepszą imprezą na której on sam był.

- czy ty możesz usiąść na swojej dupie? - zapytał Hyunjin podnosząc głos, gdy niebieskowłosy na nowo zaczął chodzić w tą I we wte po wypełnionym alkoholem salonem. Ciemnowłosy westchnął zrezygnowany przeczesując swoją dłonią ciemne kosmyki włosów lecące mu na twarz.

- nie mogę, trzeba zadzwonić po Chrisa. - włożył dłonie do tylnej kieszeni spodni próbując znaleźć swój telefon. Zmarszczył jednak brwi czując w tylnych kieszeniach pustkę. Jego wzrok powolnie zjechał na przyjaciela, uśmiechającego się szeroko I dumnie z siebie.

- nie dostaniesz go bo zadzwonisz do Chana, nie robimy dużej imprezy Sungie. - mruknął siadając wygodniej na białej kanapie co uczynił również jego przyjaciel, tuż obok niego. Szturchnął go ramieniem wykrzywiając usta w lekki uśmiechu. - no Hwang. - przeciągnął. - booooooo powiem Minho że to Ty w halloween podłożyłeś mu kocie jedzenie do buzi gdy spał. - zaśmiał się zadowolony z siebie spotykając się z wcale nie ucieszonym wyrazem twarzy swojego przyjaciela.

Hwang wiedział że Lino zawsze był o krok od zabicia go. Więc wolał nie narażać się na uduszenie chusteczkami lub szybkie smażenie w frytkownicy przez dwadzieścia minut w stu osiemdziesięciu stopniach. Nie miał ochoty na gorące sauny.

- jesteś chory. - pstryknął go w czolo rzucając w jego kierunku jego własnością, którą młodszy od razu przejął w swoje małe dłonie. Pośpiesznie wybrał znany mu dobrze numer, i przyłożył telefon do ucha czekając tylko, aż ten stary pierdziel odbierze.

- lepiej niech ten stary dziad.. - nie dokończył bo zza sluchawki usłyszał zaspany głos starszego przyjaciela. - czy ty śpisz. - wywrócił oczami słysząc cichy pomruk potwierdzenia zza drugiej strony. - w końcu. - dodał cicho Hwang słysząc ze swojego telefonu ciche powiadomienia.

- przyjedź do Hyunjina I zaberz też tych zjebów, robimy imprezę. - dodał wzybko dziwiąc przy tym starszego przyjaciela. - impreze? kto zdechł? Koty Minho? powiedz że tak. - wprawił niebieskowłosego w śmiech, lecz ten natychmiast zaprzeczyłbbudząc Banga z nadziei która w sumie nigdy nie miały się stać prawdziwa. Bo Lino sam nie poradzilby sobie bez swoich futrzaków. Znaczyły dla niego tak wiele.

- to co? - siedemnastolatek uderzył się otwarta dłonią w twarz. Dziwiąc się czy ten tylko udaje tak głupiego, jest jeszcze w trakcie snu czy zapomnial o urodzinach Hwanga.  - boże..  a jezu Hyunjin przespałem połowę weekendu nie ogarniam który dzisiaj jest sorry. - mruknął posępnie.

Cause in my eyes, you are just a friend | HyunlixWhere stories live. Discover now