XIII

736 61 176
                                    

Przez cały weekend, Hyunjin chodził zmartwiony. Nigdy w życiu nie obawiał się o kogoś tak bardzo jak o Felixa. Przez całą niedzielę dobijał się do chłopaka, lecz bezskutecznie. To samo było w poniedziałek, iż siedemnastolatek nie zjawił się nawet na lekcjach. Na drugi dzień, Hwang miał nadzieję że zobaczy pieguska, żywego, całego i zdrowego.

- Hyunjin uspokój się trochę. - odparł po cichu Seungmin, siedzący obok przyjaciela na szkolnej stołówce po czwartej lekcji. Mimo że Felix nie odzywał się do Hyunjina ani na żywo ani jako Sunshine, to nie obchodził go fakt jak bardzo podejrzanie to wygląda. Natomiast Hyunjin, martwił się jak nigdy w swoim osiemnastoletnim życiu.

- jak mam się uspokoić? - podniósł na niego wzrok. Nie dość że nawet nie wiem czy żyje, czy to nie wystarczający powód by nie być spokojnym? Nawet nie wyświetlił! - podniósł głos wkładając twarz w dłonie i wzdychając pod nosem. Naprawdę bardzo martwił się o stan zdrowia pieguska, czy na pewno wszystko jest okej a fakt że dosłownie nikt nic nie wiedział jeszcze bardziej go niepokoił.

- Hyung serio.. - zaczął powili najmłodszy z grupy przyjaciół osiemnastolatka, gdy nie przerwał mu zachrypnięty, niski, znajomy im wszystkim głos. - trochę się spóźniłem nie? - parsknął nerwowym śmiechem Felix, rozglądając się za siebie i przysiadając się do ich stolika zaraz obok Hyunjina.

Ciemnowłosy tylko słysząc jego głos, jak poparzony oderwał oczy od szarego stolika i pośpiesznie przerzucił je na bladą twarz siedemnastolatka. Tym razem jednak, zbyt bladą i z ogromnym siniakiem nad okiem, który widoczny mógłby być nawet z daleko. Wytrzeszczył oczy skanując jego posypaną piegami buzię, po czym bez większego zastanowienia przyciągnął do siebie chłopaka.

Młodszy lekko zdziwiony gestem, uśmiechnął się lekko układając swoje małe, poranione na kostkach ręce na jego ramionach. Cieszył się że z Felixem wszystko bylo w porządku. Że jego słońce jest bezpieczne, żyje, jest tam z nim. Co z tego że wcale nie takie całe i zdrowe. Ważny był fakt że tam był.

- co? Coś nie tak? - zapytał nagle piegusek, przerywając niezręczna dla każdego ciszej, gdy nastolatkowie po prostu wpatrywali się w jego siniaki. Wyglądał jakby co dopiero coś go przejechało. Jego zazwyczaj ślicznie błyszczące się, różowe usta były w tamtym momencie wręcz fioletowe, całe poranione. Cała jego twarz, zazwyczaj była blada, jednak tego dnia jej kolor nie był taki jak zazwyczaj.

Mimo że nie widzieli go zaledwie dwa dni, wyglądał jak zupełnie inna osoba. Zawsze w jego ciemnych oczach, każdy doszukiwał sie iskierek szczęścia, jego uśmiech zawsze Wyglądał tak ślicznie, szczerze, lecz tym razem wcale tak nie było.

- coś nie tak? A twoja twarz? - wydukał bezpośrednio Chan, dość bardzo zmartwiony takim wyglądem jasnowłosego. Przypominało mu to jedynie tego małego Felixa, którego zawsze spotykał zapłakanego na szkolnym korytarzu, pobitego, kiedy nikt nie reagował. Kojarzyło mu sie to tylko z tym bolesnym widokiem, zapłakanego dziecka, któremu nikt nie chcę pomóc. Dziecka, które błagało o pomoc, a żaden nauczyciel nic z tym nie robił.

- a że to. - machnął dłonią gdy czarnowłosy chłopak odsunął od niego swoje ciało na kilka milimetrów, wciąż trzymając go w uścisku. Przyjrzał się bliżej jego buzi, wciąż skanując ciemnymi tęczówkami każde nawet te najmniejsze zadrapanie widniejące na bladej twarzy blondyna. Naprawdę sie bał, bał się tego co mu sie stało, i kto zrobił mu coś takiego. Kto pozwolił by ten ból i cierpienie które przechodził przez wcześniejsze lata, znowu do niego wróciły.

- to nic takiego, przewróciłem się w niedzielę jak pomagałem mamie z zakupami, tak niefortunnie upadłem na schody że śmiesznie to wyglądało. - parsknął śmiechem. I mimo że każdy mógłby uwierzyć że Lee naprawdę uznaję to za zabawne i się z tego naśmiewa. To każdy siedzący przy tamtym stoliku znał go na tyle dobrze, by wiedzieć że jego śmiech nie jest ani trochę szczery. Tymbardziej Hyunjin.

Cause in my eyes, you are just a friend | HyunlixDonde viven las historias. Descúbrelo ahora