Rozdział 20

1.3K 119 24
                                    

~ Catherine Scott ~

*** 5 lat później ***

Minęło 5 lat, a ja w dalszym ciągu mam złamane serce. Nie potrafię go skleić na nowo. Trzymam się wprawdzie, ale tylko dlatego, że nie mogę się poddać. Nie mogę stać się taka jak moja matka.

- Mamo! - Do mojej sypialni wbiegł Matthew, jedyna osoba dzięki której trzymam się i nie poddaje. - Za ile będą goście? Już się nie mogę doczekać torta.

Zaśmiałam się na jego słowa.

- Kochanie za niedługo wujek wraz z ciocią i twoim kuzynem powinni tutaj dotrzeć. Tylko na tort czekasz? - Zapytałam się go kucając przy nim żeby miał mnie na swojej wysokości.

- Powiedziałbym, że na prezenty też, ale pewnie zaraz zaczniesz mnie strofować, że myślę tylko o prezentach.

Zaczęłam się śmiać z tego, co powiedział. Zastanawia mnie skąd on zna słowo "strofować"? Nigdy tak nie mówiłam.

- A skąd ty w ogóle znasz takie słownictwo? - Zapytałam się go poprawiając jego muszkę na szyi. - Ja na pewno tak do ciebie nie mówiłam.

- Martha tak mówi, gdy wujek Peter krzyczy na Iana, gdy ten jest niegrzeczny.

Uwielbiam mojego synka. Ma dopiero 4 latka, a czasami mam wrażenie, że to już nie taki mały brzdąc. Jedyne czego żałuję, że nie ma przy nim ojca. Wiem jak to jest wychowywać się bez niego i boli mnie, że mój mały Matthew też musi.

Niestety Lucas się poddał. Mówił, że będzie walczył, a odszedł i całkowicie się odciął ode mnie. Ja też nie szukałam z nim kontaktu. Nie chciałam go zmuszać do wzięcia odpowiedzialności. Nie chciałam żeby był ze mną tylko dlatego, że jestem w ciąży. Może to i lepiej dla nas? Przynajmniej dla mnie, bo nie przechodzę przez to samo, co mama, gdy powiedziała Kingowi o Peterze. Czuję, że mogłabym skończyć tak jak ona, a ja nie chcę się poddać ze względu na Matthew. On jest najważniejszy.

- Mamo chodźmy już na dół, bo zaraz wszyscy przyjdą.

Matthew  złapał za moją dłoń i zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia z mojej sypialni. Poza Peterem i jego rodziną, którą w końcu założył Matthew zaprosił pół swojego przedszkola. Skoro mój synek jest szczęśliwy to i ja jestem.

- Masz rację. Nie wypada żeby gospodarz spóźnił się na własne urodziny.

Zeszliśmy razem na dół w chwili, kiedy pojawił się w naszym domu mój brat. Coś go ostatnio gryzie, ale powiedział, że poradzi sobie z tym sam.

- Wujek! Ciocia! - Matthew puścił moją dłoń i podbiegł do nich.

- Wszystkiego najlepszego skarbie. - Daisy, moja bratowa przytuliła go do siebie. - Oto prezent dla ciebie. - Podała mu ogromne pudło.

- Dziękuję. - Grzecznie podziękował za prezent, czym mnie zdziwił, bo ostatnio musiałam mu o tym przypominać.

Ledwo je podniósł, bo było prawie jego wielkości.

- Chodź pomogę ci z tym.

Peter pomógł przenieść mu to pudło do salonu. Zaraz dobiegł do nich zaciekawiony Ian. Matthew oczywiście od razu wziął się za rozpakowywanie go.

Empire (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz