jak to ?

811 13 1
                                    

Poniedziałek początek tygodnia a dla mnie początek problemów ale od początku. W sobotę miałam mieć siedemnaste urodziny. Normalne urodziny jak co roku tak sobie wmawiałam ale moja mama miała inne plany .W poniedziałkowy wieczór mama zabrała mnie zabrała na zakupy a potem na kolacje do włoskiej restauracji.

-W sobotę będziesz miała już 17 lat -powiedziała popijając białym winem-Nie mogę w to uwierzyć Mery.   

 -To uwierz mamo za nie całe 3 miesiące wakacje a później klasa maturalna.-powiedziałam to z uśmiechem ale gdy to sobie uświadamiałam to strach był wszy od Mount Everestu.  

-Pamiętasz, że  mówiłam ci żebyś nic sobie nie planowała w urodziny?- zapytał mnie aby się upewnić  

 -Nic nie planowałam mamo tak jak prosiłaś- tak i tak nie chciałam robić imprez i dostawać jakiś wyszukanych prezentów. Jedyne o chciałam zrobić w urodziny to zjeść  fast-food i oglądać kiczowatą komedie romantyczną z rodziną.-a co?

-A miałam poczekać ale ci powiem teraz-powiedziała z dziwnym strachem ale zarazem szczęściem-bo..... 

-Mamo już się boje

-Bo lećmy w piątek wieczorem do Tajlandii!

-Jak to? serio?-zaskoczyła mnie tą niespodzianką.

 -Tak to-powiedziała to jakby to było nic nadzwyczajnego

reszta wieczoru była już zwyczajna zjadłyśmy i zapłaciliśmy. Powrót do domu był zwyczajny. 

***

Nadszedł piątek. Wylot mieliśmy mieć o godzinie 19 a jest 18 a jeszcze nie weszłyśmy z domu.

-MAMO!!!-wydarłam się na cały dom-Bo się spóźnimy!!

-Nie bój się nigdzie się nie spóźnimy. Obiecuje.  

Nareszcie bo przed nami miał być prawie 15godzinny lot samolotem który też był dosyć ciekawy.   

Okazało się na lotnisku że lecimy pierwszą klasą którą nigdy nie latałam.
Pytałam się mamy dlaczego lecimy pierwszą klasą. To mnie trochę zaskoczyło ze strony mamy bo nie byliśmy najbogatszą rodziną ale nie byliśmy biedni. Kilkaset razy pytałam mamę dlaczego ale po jakimś czasie przestałam. Lot przebiegł nam nadzwyczajnie dobrze nie było żadnych komplikacji i nawet turbulencji. Połowę lotu przespałam a drugą połowę  podróży pisałam swoją książkę na laptopie. Mojej chyba największym moim marzeniem było zostać pisarką. Napisałam już dwie książki która jedna z nich miała być wydana. Ale wracają mieliśmy w centrum Tajlandii wylądować o około godziny 18:00.
Dostałyśmy już komunikat że za godzinę lądujemy. Myślałam że zwiedzimy tajlandię i fajnie spędzimy czas ale jak zwykle się myliłam. Wylądowałyśmy i przyszliśmy kontrolę Mama zadzwoniła po taksówkę nie wiem gdzie jechaliśmy ale na pewno nie do hotelu. Jak się zczaiłam że jechaliśmy pod lądowisko helikopterów spytałam mamę:
-Mamo czemu nie jedziemy do hotelu ?
-Bo hotele nie leżysz w Tajlandii tylko na wyspach tylerskich. spodoba ci się-próbowała próbowała zmienić temat przez następne 15 minut.
Wsiadłyśmy do helikoptera i polecieliśmy lecieliśmy przez dobre pół godziny. Byłam już tak zmęczona że prawie zasnęłam ale okazało się że już lądujemy więc byłoby sensu spać.
Kiedy wylądowałyśmy nie wiedziałam co się dzieje. Szłyśmy przez jakiś las deszczowy było pięknie słońce powoli zachodziło jedna z moich ulubionych dniach. Szliśmy tak z 20-30 minut aż doszłyśmy do pięknej ale to piękne i ogromnej willi. Wtedy sobie uświadomiłam że to nie hotel i że to nie jest miejsce turystyczne tylko prywatna wyspa i to dosyć duża oraz ogromną willą gdzie na tarasie siedział mężczyzna. Ten mężczyzna nie był stary był może w wieku mojego taty . Wysoki brunet dobrze zbudowany nie nie mogłam mu się przyjrzeć ale byłby w mojej mamy guście. Patrzyłam na mamę z niedowierzaniem już nic nie rozumiałam o co jej chodziło to mnie najbardziej w tamtym momencie ciekawiło co mogła sobie myśleć.
-Mamo co to ma wszystko-spytałam z niedowierzaniem-co to do cholery wszystko ma znaczyć. ja już nic nie rozumiem
-Przyszedł czas żebyś poznała całą ale tą całą prawdę o naszej rodzinie-powiedziała to ze smutkiem w sumie bardzo zdziwiło i przestraszyło w tym samym momencie" co to do cholera wszystko miało znaczyć"powtarzałam to sobie w głowie-chodź musisz kogoś poznać.
Podeszłyśmy do tarasu gdzie przywitał nas obcy mężczyzna.
-Cześć dawno się nie widzieliśmy Lissi.-nieznajoma powiedział to jakby się znali wieczność.
-Cześć Cam
-O co tu chodzi.-spytałam bo już wszystko nie składało mi się w logiczną ona moja mama nie ma na imię Lissi tylko Wiktoria i mamo skąd znasz tego faceta? Z tego nie rozumiem? Co tu się stało w ogóle?
-Wszystko ci wytłumaczę. Spokojnie wszystko będzie dobrze. A zapomniałam się przywitać-zrobił niepokojącą pauzę pomiędzy zdaniami.-Witaj córko.

🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹

Siema! To jest moja pierwsza książka i chcę wszystkim co przeczytają i skomentują serdecznie podziękować! Buziaki dla wszystkich!❤️❤️

Tutaj możecie wyrazić swoją opinię:
Ocenka
Uwagi
Pomysły
Komentarze
🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹

rodzina monet-szafirDonde viven las historias. Descúbrelo ahora