rodzeństwo

342 10 0
                                    

Kolejny dzień. Ten dzień nie wiem należy do tych fajnych a może miał nie wiem. Wstałam jak zwykle o 4:30 a my rano pobiegać tutaj słońce stawało przed trochę piątą. Po 2 minutowej walce ze sobą rozległam się z łóżka przebrałam się w jakieś kolarki i luźny t-shirt i poszłam pobiegać dzisiaj nie miałam nic żadnego spotkania tylko spotkanie z rodzeństwem. Jak ja się stresowałam tym. Biegałam tak z dwie godziny. Po bieganiu jak zwykle wzięłam zimny prysznic ubrałam się w dżinsowe spodenki i białą koszulę lubiłam chodzić wygodnie ale ostatnio też elegancko. Po ogarnięciu się zeszłam na dół dzisiaj kucharki nie był więc śniadanie Ja przygotowałam zrobiłam jakieś francuskie tosty z awokado i owocami oraz pyszną czarną kawę. Tata przyszedł gdzieś o godzinie 8:00.
-co tak tutaj pięknie pachnie.
-śniadanie tato. -Zawsze uwielbiam kiedy ja robiłam śniadanie.- tato o której mają przyjechać?
-Gdzieś koło 13: 00- 12:00
-Jeszcze jedno pytanko. Co lubią jeść zrobię obiad.
-Chłopaki zjedzą wszystko a dla hailey jakaś sałatka może jakiś makarony.
-Okej czyli robię lasagne i sałatkę grecką i może pizza.
-TAK!!! -Wykrzyczał tata to z taką radością bo zawsze uwielbiam jak robiłam latanie sałatki i pizzę to jego też ulubione danie.
Po naszym miłym śniadanku Tata wyszedł na dwór a ja zostałam w kuchni i zaczęłam gotować zbliżało się koło godziny 11:00 . Robiłam już tylko deser który była szarlotka z lodami którą najbardziej lubiłam robić kojarzyło mi się wakacjami u babci. Gdy wkładam już szarlotkę do pieca tata wszedł do kuchni.
-za niecałe pół godziny mają już być pomóc ci coś w kuchni.
-tak tato byś mógł nakryć do stołu.
-tak.
Tata wziął też ze stołu. A ja wzięłam kieliszki przeliczyłam ile jest do końca wiedziałam że chłopacy będą prawdopodobnie woleli wypić piwo więc też przygotowałam im szklanki na niej i na jakieś soki. Z szafki z kieliszkami wyciągnęłam 8 lampek na wino bo było taką naszą z tą małą tradycją że zawsze to obiadu lub kolacji byliśmy wino. Dziś postawiłam na białe wino które miał przypominać prosecco. Gdy przyszłam z tacą pełną kieliszków tata się troszeczkę zdziwił.
-przyniosłaś o jeden kieliszek za dużo.
-nie już będzie nas ośmiu dla każdego jeden kieliszek.
-ale hejli nie pije.
-jeden kieliszek wina nikomu nie zaszkodzi za chwilę tak i tak ma  16 lat nie jest małym dzieckiem.
-nie wiem chłopaki dziwnie zareagują.
-nie muszą być na to opiekuńczy nawet jak będzie odwalać wezmę to na swoją odpowiedzialność Heli wypiję wino do obiadu.
-okej powiem że się zgodziłem ale z tym podejściem chłopacy chyba cię nie polubią.
-bo chcę aby umiała się kulturalnie zachowywać się na obiadach i kolacjach gdzie będzie kiedyś piła wino normalnie i żebym miała też jakiś umiar nie taki jak miał Vincent z willem.
-no dobry argument. Okej niech ci będzie.
Poszłam do kuchni żeby przynieść resztę potraw na stół i zobaczyć jak tą szarlotkę. Gdy wróciłam już na taras z lazanią zobaczyłam że na wyspę ląduje helikopter. Nawet nie musiałam patrzeć kto tam bo już wiedziałam że to moje rodzeństwo.
Tata poszedł dzisiaj z nimi przywitać ja stałam na ganku z butelką wina którą miałam otworzyć. I ciągle kołatały mi się myśli czy mnie zaakceptują.
Słyszałam jak ze sobą rozmawiali.
-tato co to za kobiety dziewczyna tam stoi-chyba to był Dylan
-no tak kto to jestem bardzo ciekawe kto to-dzień prawie że na raz bliźniacy.
-Tak tato muszę tutaj się z chłopakami zgodzić-chyba to był Vincent bo wyglądał na najstarszego i najpoważniejszego.
-długie i zawiła historię ale..-powiedział tata -ale chcę aby ona sama się przedstawi.
Chłopacy podeszli do mnie pewnie z widoczną ich postawię arogancją i niechęcią do mnie ale za nimi szła drobna młoda i bardzo ładna dziewczyna się domyślić że to Haili. Była bardzo ale to bardzo piękna ale było widać jej pozostałe ciała że też strasznie nieśmiała.
Jak wszyscy wyszli na patio i zobaczyli że już jest nakryty do stołu a Ja nalewam do kieliszków wino .
-hej-tata próbował zwrócić moją uwagę.
-witam . -Powiedziałam najbardziej formalnie jak umiałam.-jestem Mary Monet
Gdy powiedziałam moje nazwisko chłopacy spojrzeli najpierw na mnie później na ojca.
-czy ty jesteś żoną....-zaczął Dylan
-Nie skądże-krzyknął ojciec na dywana bardzo go po głowie-skąd cię to przyszło do głowy.
-Nie wiem
Nie nie jestem partnerką Cama jestem jego córką.
Mówiąc to i widząc wyrazy twarzy mojego rodzeństwa myślałam że oni zemdleją.
-że co? Że kim?-powiedział chyba Ton bo kojarzyłam że ma tatuaże
-Tak to jest Mary jak byście nie dosłyszeli jest waszą siostrą-wytłumaczył im tata.
-Czemu nam nie powiedziałeś wcześniej że mamy jeszcze jedną siostrę-to był Will mój bardzo spokojny głosem jakby chciał wszystkich uspokoić.
-to trudna sprawa i bardzo zawiła może opowiem wam później teraz zjedzmy bo umieram z głodu-tata próbował zakończyć temat i musi to udało.
Usiedliśmy wszyscy do stołu.
-Czyli jesteś naszą siostrą-zaczą  Dylan próbując zagaić-jestem ciekawy tylko kiedy tata przyleciał jakąś kobietę po śmierci mamy?
-nie przeleciał żadnej innej kobiety jestem waszą biologiczną siostrą-spojrzałam na wszystkich chłopaków po kolei gdzie na ich twarzach wzrosło większe zdziwienie.
-Jak jak nasza mama zmarła nie miała więcej dzieci to jest niemożliwe-przemówił wreszcie Vincent był małomówny jak tata mówił jesteśmy strasznie podobni nawet w tej kwestii.
-jak tata mówił to jest długa i strasznie powiła historia. Bo nasza mama wcale nie zginęła po prostu uznali najlepiej jakby wyleciała i zniknęła zrobili małą szopkę z że zginęła i będę chciała do Polski gdzie okazało się że jest w ciąży. Mama ożeniła się z jakimś kuzynem taty później się rozwiedli bo uznali że nie to nie jest dobry pomysł. I mama czekała aż do moich 17 urodzin aby wypełnić kontrakty z przejęciem firmy i udziału-chłopacy mnie słuchali i nie przerywali.
-okej czyli jak mam rozumieć to nasza mama żyje. Ma nową rodzinkę i po prostu nas zostawiła bo tak uważali z ojcem. To bez sensu.
-to miało sens-powiedział tata-Bo jak byśmy tego nie zrobili to jej by zagrać coś się stało. Ona was strasznie kocha i ciężko było jej was zostawić. Chciała abyście byli bezpieczni. Zmieniła tożsamości i ciężko było jej zacząć życie od nowa ze świadomością że jej córka nie pozna swojej braci i się że z nimi nie wychowa.
-Czemu  nie mogliśmy się spotkać wcześniej-zapytał Shene-Czemu dopiero teraz minęło sporo czasu Czemu teraz
-bo wcześniej bym  mnie zabili-powiedziałam to tak spokojnie.
Chłopacy się zdziwili i to strasznie. Mogłam sobie tylko wyobrażać co teraz myślą że poznają siostrę kolejną która jest teraz biologiczną i nie mogę ją spotkać bo jakby się spotkali to by ją zabili.
-dlaczego?-nareszcie odezwała się haili jej głos był piękny delikatny.
-dlatego żebym nie odziedziczyła udziału w firmie i innych dwóch firm.
-jakich udziałów w firmie-tutaj dopytał się will
-naszym rodzinnym biznesie
-jakich udziałów wszystkie udziały są podzielone pomiędzy pięciu braci- powiedział Vincent dalej oschłym i poważnym tonem ale z nutką zaciekawienia-jak pomiędzy pięciu króli.
-czyli powinieneś znać legendę naszej rodziny.
-jaką legendę?-spytała Haili
-to jest stara bajka nie warto o nim mówić-powiedział  znudzony Dylan.
-chyba ciebie się nie pytała o zdanie Dylan.-powiedziałam Dylan zamil-legenda naszej rodziny  jest ciekawa. Opowiada o pięciu braciach dokładnie pięć królach którzy władali państwa wydawało się im że są najmocniejsi najsilniejsi ale zapomnienie o królowej która wszystko trzyma w garści i która miała najwięcej władzy w tym państwie szósta władczyni która była głową a zarazem jej kręgosłupem i opoką państwa. Była mądra piękna i utalentowana broniła wszystkich i wszystko. Gdzie jej bracia często myśleli o sobie a nie o dobrze państwo i tak musiała bronić całe państwo moi bracia ucztowali i bawili się z dworzanami gdzie ona musiała poświęcić życie żeby państwo przeżyło.-powiedziałam płynnie bez żadnego zamknięcia bo tę historie znałam na pamięć.
- Skont tą historię znasz -zapytała mnie
-Mama mi ją opowdała do snu.
-mama zawsze kochała tą bajkę -odezwał się Vincent z nostalgią w głosie.
Reszta obiadu była spokojna gadaliśmy coś o życiu chcieli mnie poznać. Dylan zrobił kwaśną minę kiedy wznosiliśmy toast i powiedziałam że Haili też może wypić wino. Przez może dobre 5 minut chłopacy się kłócili że nie aż ojciec powiedział że może.
Później później poszli na plażę ja zostałam ogarnąć wszystko po obiedzie. Jedyne aby pomóc dostała Haili.
Które próbowała zagaić rozmowę.
-Więc jesteśmy rodziną?
-Tak. Nie wiem po prostu dla mnie też to jest dziwne.
-Dlaczego jest dla ciebie dziwne?
-Nie po prostu na 17 urodziny dostałam prezent że mam ojca że moja matka mi jest kimś innym niż myślałam i że mam jeszcze szóstkę rodzeństwa.
-że szóstkę? To masz jeszcze jakiś rodzeństwo.
-tak. Mam młodszego brata jest może trochę młodszy od ciebie Hailey.
-Jak ma na imię?
-Luke
-Ładnie. Chciałabym go poznać?
-Ja chciałabym z nim trochę spędzić czasu przez moją pracę to a wykonalne.
-Czemu?
-Po prostu codziennie lecę do Paryża do jakichś innych miejsc na świecie i że muszę załatwiać jakieś podpisy drugi wszystko po nocach nie śpię w dzień też nie śpię więc praca i praca i praca.
-jak nasz kochany Vincent.
-Może
Gadaliśmy tak przez godzinę jak sprzątaliśmy wszystko po naszej obiedzie Hailey poszłam na plażę. A ja poszłam do gabinetu bo miałam mieć za chwilę konferencję internetową na której musiałam być jako właściciel firmy. Konferencja trwała do wieczora na kolację nie poszła jak zwykle na co trochę tata się złościł że praca przejmuje mi całe życie ale co ja mam zrobić.
Później poszłam do w sypialni aby się ogarnąć przed snem wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę-byłam ciekawa kto jest za drzwiami i chcę ze mną porozmawiać może to tata jak zwykle ale tata nie puka po prostu włazi.-kto tam?
-Vincent -gdy usłyszałam jego głos zamarłam czego on mógł ode mnie chcieć. -mogę wejść?
-Tak oczywiście wchodź. -Powiedziałam najszybciej jak potrafiłam-o co chodzi?
-chciałam porozmawiać z siostrą.

rodzina monet-szafirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz