opera

169 13 0
                                    

Skończyły się wakacje. Miałam iść ostatniej klasy liceum.
Dzień zaczęłam zwyczajnie poszłam rano pobiegać zrobiłam sobie śniadanie i resztę rodzeństwa i Emilii. Później poszłam na górę obudziłam Emily oraz Haili. Zjadłyśmy śniadanie i mieliśmy dzisiaj jechać do w galerii aby zrobić zakupy przed szkołą . Dzień jak co dzień. Kupiliśmy mi torbę a Hailey wygodny plecak. Emily uparła się że chce nową książkę. Tak i tak mieliśmy zrobić przegląd książek w bibliotece którą mamy w domu. Kupiliśmy jeszcze jakieś ciuchy. Musiałam tego dnia jeszcze zapisać Emilii do przedszkola. Vincent tę decyzję za bardzo nie popierał jak i reszta braci Ale ja uważam że powinna poznać rówieśników bo zamieni się introwertyka którą w jakimś stopniu jest.
Vincent pomógł mi wybrać dobre prywatne przedszkole zapisy były i była jako pierwsza zapisana. Dzień był spokojny aż tu dostałam pewien list.
-merry!!!!-wrzeszczał dylan z dołu-jakiś list do ciebie złaź albo ja go otworzę!
-spokojnie spokojnie już złażę!
-kto to?
-kurwa nie wiem
-ej ej ej młoda panno!
-nie jestem aż taka młoda chłopie niecałe pół roku i mam 18 lat
-zawsze będziesz dla mnie młodszą siostrzyczką.
-dla ciebie młodszą siostrzyczką jest helusia a ja jestem nie tylko twoją siostrą ale też członkiem zarządu naszej firmy więc proszę nie nazywaj mnie młodszą panną!
-okej Nie bulwersuj się lepiej przeczytaj list-powiedział irytująco Dylan.
Otworzyłam kopertę okazało się że to jest zaproszenie na galę. Która miała się odbyć 31.08.2021. na początku zastanawiałam się od kogo dostałam to zaproszenie ale po chwili zrozumiałam. Na tym zaproszeniu była jeszcze jeden szczegół dokładnie jedno zdanie które brzmiało "może na tej gali jak przyjdziesz będziemy mieli więcej zdjęć"jak przeczytałam od razu zrozumiałam że to zaproszenie było od Adriana. Trochę zaniemówiłam Dylan to zauważył że coś jest nie tak.
-i co to?-spytał
-zaproszenie na galę-odpowiedziałam z irytacją
-kiedy?-zapytał trochę podekscytowany-będziemy mogli iść z tobą?
-nie bo nikt nie idzie!-powiedziałam zirytowana i poszłam na górę nie chciałam w ogóle myśleć o gali tak i tak miała być dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego nie mogłam.
Gdy siedziałam w pokoju i zastanawiałam się dlaczego dostałam na tą galę zaproszenie od tego dekla jak ładnie to mówiąc. Zadzwoń telefon byłam pewna że to któryś z moich braci ale się myliłam bo tak i tak było gorzej był Adrian czemu on czemu.
-hej meri -usłyszałam rozśmieny głos adriena w tle słyszałam jakąś muzykę był w barze i chyba mocno schlany -pytanie możesz się wyrwać?
-Hej Adrian?-zapytała mnie pewnie bo bałam się że go podmienili-gdzie się wyrwać i jeszcze jedno czy ty jesteś pijany?
-skądże ja pijany nie-powiedział jak to jak menel spod żabki-a wybrać się Madame do opery
-nie nie nie nie będę szła z tobą do klubu mojej rodziny
-a czemu to chodź będzie fajnie!-nalegał
-nie rozumiesz prostego słowa nie-już prawie się na niego darłam bo już mnie wnerwiał.
-no spokojnie meruś pobawimy się w barze wypijemy sobie coś dobrego nie będzie źle jak coś ci się nie spodoba na górze będzie któryś na pewno z twoim braci w loży-próbował dalej mnie przekonywać co nawet mu w jakimś stopniu się udawało-no zgódź się.
Zastanawiałam się przez jakąś chwilę co mu odpowiedzieć. Nie mogłam iść na tą imprezę bo musiałam iść na spotkanie aby zapisać Emilii do przedszkola i jeszcze załatwić tam parę spraw urzędowych i miałam mieć spotkanie biznesowe po południu a drugiej strony musiałam ochłonąć odpocząć. Wszystko się skumulowało we mnie. Gadałam z tatą to było coraz gorzej u niego też nie jest ciekawie. przekonywał mnie abym poszła do psychologa ale wiedziałam że nie mogę bo muszę być sama silna dla Emilii dla braci dla Heli i nie mogę pokazać słabości że muszę iść do psychologa najgorsze uczucie bo mi się zamknąć i nałożyć maskę idealnie dziewczyny która próbowała nie próbowała robiła tego co nie mogła jakimś innym kimś może lepszym.
-okej przekonałeś mnie. To gdzie jesteś?-zapytałam Adrianem.
-i taką odpowiedź się chciało jestem już w barze w loży weź powiedz że jesteś tutaj z mojej prośby.
-jesteś tego świadomym że jestem prawowitym też właścicielem tego klubu i bracia nie mają nic do powiedzenia że jestem.
-to jeszcze lepiej nie będę mieć przejebane-powiedział pijackim radosnym głosem-to już na ciebie czekam szafirku.
-szafirku serio ty musisz być straszne najebany.
-weź nie gadaj lepiej przyjeżdżaj czekam na ciebie z kolejką tequili.
-za 15 minut będę gamoniu-nic nie odpowiedział tylko rozłączył się a ja poszłam szybko na górę.
Gdy zobaczyłam na górze siebie byłam w jakimś spodnie garniturowej i czarnej koszuli jak zwykle. Wszyscy się śmiali że jestem jak damska wersja Vincenta bo koszula była moim życiem. Poprawiłam makijaż i zmieniłam spodnie na spódniczko spodenki a koszule na top i do tego nałożyłam marynarkę.
Zajęło mi to z niecałe 5 minut a do opery się jechało 10 więc spokojnie bym się wyrobiła ale zawsze ale na dole kiedy schodziłam spotkałam tonego który buszował jeszcze w kuchni na szczęście że reszta rodzeństwa była w salonie i oglądała krainę lodu.
-gdzie idziesz młoda?-zapytał tak lekceważąco-ej hola hola będzie tak idziesz odstrojona serio pytam się nie wypuszczę cię stąd-prawie krzyczał kiedy wychodził z kuchni i przyglądając się mojemu stroju.
-do klubu i to nie twoja sprawa gdzie ja chodzę i jak chodzę-powiedziałam tak ironicznie jak w moim stylu
-nie wychodzisz
-a czemu nie jesteś moim ojcem?-zapytałam się go co widziałam na to odpowiedź-tak i tak tata co mówił że mogę chodzić wszędzie gdzie chcę a jak chcesz wiedzieć do końca gdzie idę do opery.
-do opery!!!-prawie wykrzyczał to że cieszyłam się że Vincent nie zlazł jeszcze z góry-nie mam umowy że tam idziesz!
-nie zapomnę się że opera jest też moja a po drugie też będę miała spotkanie biznesowe okazało się więc nie denerwuj mnie tak i tak już mi zirytował Adrian swoimi telefonami do mnie-powiedziałam to prawie już stąd w drzwiach do garażu gdy tony powiedział.
-Adrian do ciebie wydzwania po co?... Nie mów mi że w....yyyyy... No wiesz!-to my się zacinał i to trochę mnie bardzo irytowało miałam wielką ochotę wypić te kilka kieliszków tequili i zapomnieć o tym co teraz do mnie mówił-czy ty.... Z nim.... Jesteście.zazem ??
Prawie się zakrztusiłam własną śliną on myślał że ja jestem z Adrianem Nie po prostu nie.
-jak mógł ci tak pojebany pomysł weź do tej pustej bańki!?-zapytałam bo to był najgłupszy pomysł jaki mógł wejść do głowy.
-no po prostu ... Ostatnio jak byliśmy w szpitalu u Emilii to on cię nie odstępował ani o krok więc... Pomyślałem że w no wiesz jesteście... Razem...
-to ty lepiej nie myśl a ja idę się napić jak coś napiszę do hali abym nie wzięła a wy się nie schleicie też tylko pilnujcie Emilii jak nie będę odzywała się do 1:00 2:00 do 4:00 to przyjedźcie pod operę i mnie zabierzcie abym się ogarnęła i trochę wytrzeźwiała bo o której O 13:00 mam mieć spotkanie w przedszkolu aby zapisać Emil.
Powiedziałam prawie to wszystko na jednym wydechu i jestem ciekawa jak tony to zrozumiał.
-okej git ja idę oglądać udusi więc miłego wieczoru i nie zrób se bachora.
-TONY !!! BŁAGAM CIĘ NIE POPROSTU NIE!!!-krzyknęłam i wyszłam zażenowane do garażu.
Od razu weszłam do mojego czerwonego Mustanga i wyjechałam Jak spojrzałam na zegarek była dopiero 22:00. Kiedy dojechałam do baru było już ciemno a kolejka chyba dłużej nie widziałam. Na szczęście na ochronie stał Jack sama go zatrudniałam lubiłam typa też chwilę był moim ochroniarzem ale później dał się nim Nete więc dostał pracę w operze. Wyszłam bez kolejki jak zwykle. Kiedy doszłam do loży zobaczyłam wynurzającego się w korytarza adriena.
-witam cię szlafie Monetów -powiedział z lekkim uśmieszkiem-nie mogłem już ciebie się doczekać.
-nie przesadzaj trzymaj się tutaj aby się napić i tylko przyjęłam twoje zaproszenie więc.
-no dobra dobra z szafirku na tym zostańmy . Chodźmy do loży jest tam ciszej więc będzie mogli porozmawiać.
-od razu do mnie mów dwa whiskacze bo tak to nie wytrzymamy.
-jak żądasz-po tych słowach podszedł do jednego kelnerów i powiedział żeby przenieśli nam drogie trunki.
Wyszliśmy do loży jak zwykle była czarno-czerwono-złota. Po wejściu do loży od razu usiedliśmy na dłużej skórzanej czarnej kanapie. Bo może 5 minutach przyszedł kelner z dwoma butelkami whisky i nalał nam do szklanek z lodem.
-to co szafirku zdrowie za nowe znajomości.
-co ty masz z tym szafirkiem?-zapytałam bo to już mnie strasznie irytowało nikt nie mówił do mnie zdrobniale.
-po prostu ładnie to brzmi i do tego do ciebie pasuje masz piękne szafirowe oczy-powiedział patrząc mi na buzię trochę czułam się niekomfortowo z tym ale miał to w sobie jakiś urok.
-urocze ale błagam nie mów nigdy więcej do mnie w taki sposób.
-Czemu się denerwujesz spokojnie-powiedział popijając whisky-może włączymy karaoke i pośpiewamy.
-no może. Włączaj co mamy do stracenia-powiedziałam podnosząc się z kanapy.-Okej ale ja pierwsze wybieram piosenkę i sam śpiewam
Po chwili przyszło dwóch facetów z mikrofonami.
Siedzę na kanapie a przede mną stał Adrian z mikrofonem i nagle z głośników zaczęło lecieć melodia na początku jej nie kojarzyłam . Na ekranie telewizora zaczął pojawiać się tekst a Adrian zaczął śpiewać.

I won't lie to you
I know he's just not right for you
And you can tell me if I'm off
But I see it on your face
When you say that he's the one that you want
And you're spending all your time
In this wrong situation
And anytime you want it to stop.

Zaskoczył mnie tym jak bardzo ładnie śpiewam nie zwracam uwagi że na niego się gapiłam.
Na kolejną zwrotkę odwrócił się w moją stronę. Podszedł kilka kroków bliżej i przekłótno przy mnie patrzył mi prosto w twarz śpiewają kolejną zwrotkę.

I know I can treat you better than he can
And any girl like you deserves a gentleman
Tell me, why are we wasting time
On all your wasted crying
When you should be with me instead?
I know I can treat you better
Better than he can

Zdziwiło mnie że to właśnie on mi to śpiewa. A bałam się że on coś do mnie czuje a ja do niego? Ale moje zaskoczenie go nie zbiła stropu bo dalej śpiewał ale teraz już wstał i wyciągnął do mnie rękę prosząc o taniec. Zgodziłam się na to dając mu moją dłoń o tym samym momencie odłożył mikrofon przytulając mnie ale i tak dalej śpiewał.

I know I can treat you better than he can
And any girl like you deserves a gentleman
Tell me, why are we wasting time
On all your wasted crying
When you should be with me instead?
I know I can treat you better
Better than he can

Better than he can

Give me a sign
Take my hand, we'll be fine
Promise I won't let you down
Just know that you don't
Have to do this alone
Promise I'll never let you down

'Cause I know I can treat you better than he can
And any girl like you deserves a gentleman
Tell me, why are we wasting time
On all your wasted crying
When you should be with me instead?
I know I can treat you better
Better than he can, oh
Better than he can

Better than he can

Kiedy kończą swoją piękną piosenkę przytul mnie mocniej. Głowa jest bliżej mojego ucha aby wyszeptać kilka słów.
-nie wierzę że taka młoda dziewczyna zakręciła Tak mocno mi w głowie szafirku-powiedział to tak delikatnym głosem że na samą myśl rozpływało mi się.
Ja lekka się zaśmiałam z tego co powiedział i mocniej go przytuliłam też szepcząc mu.
-a ja nie myślałam że starszy ode mnie facet tak mi zakręci w głowie Adrienusiku-bardzo cichutko na co się zaśmiał.
Reszta wieczoru była cudowna tańczyliśmy byliśmy różne napoje aż dochodziła 2 w nocy. Tak i tak myślałam że posiedzimy jeszcze chwilę gdy nagle zadzwonił mój telefon okazało się że to Vincent. Już się bałam że dostanę mocny ochrzan. Bo zamiast spać to ja jestem na małym spotkaniu z jego przyjacielem wspólnikiem może i też wrogiem po prostu z Adrianem Satan i poza tym coś do siebie czuliśmy więc teraz można pomyśleć kto będzie miał większy ochrzan ja czy mój kochany Adrian. Odpowiedz może być  50 na 50 albo 100 na 100. Ale wiem przejebane tak i tak mam.

rodzina monet-szafirWhere stories live. Discover now