Rozdział 20

550 78 14
                                    

Zasada numer dwadzieścia 

Dużo arbuzów równa się dużo szczęścia 


Chłopak uniósł ciężkie powieki, czując lekki dreszcz na ciele. Niechętnie otworzył oczy, choć zarzucił na siebie kołdrę, chcąc się jeszcze ocieplić. Przez chwilę wpatrywał się w ścianę, zanim uświadomił sobie, że w jego pokoju ściany miały kolor ciemnej zieleni, a nie kawy z mlekiem.

Jeongguk obrócił się delikatnie, skanując cały pokój. Zdecydowanie nie był u siebie, co potwierdził sposób urządzenia. Wszystko było minimalistyczne, wszystkie akcenty były z naturalnego, ciemnego drewna, takie jak rama łóżka, stojąca niedaleko komoda czy nawet ramki, w których były ręcznie malowane obrazy.

Jeon uniósł się delikatnie, uświadamiając sobie, że nie miał na sobie marynarki, ale nadal był w tym samym stroju. Przez chwilę zastanawiał się dlaczego był ubrany tak elegancko, zanim przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Kolacja u Trelosa trwała dla niego krótko i nie pamiętał za wiele. Szczerze to jedyne co mu zapadło w pamięci i był pewien na sto procent, to to, jak złapał go za rękę.

Lekarz przeciągnął się w łóżku, patrząc na swoją dłoń. Nie wiedział dlaczego nie zwrócił wcześniej uwagi na pierścień na swojej dłoni. Czuł się jednak dziwnie, bo nie widział tego samego sygnetu, jaki posiadał na przykład Jimin czy Hoseok - złoty pierścień z małym, zielonym kryształem. Jego biżuteria była również złota, ale kamień był o wiele, wiele większy, otoczony znacznie mniejszymi cykoriami. 

- Obudziłeś się.

Jeongguk niemal podskoczył, widząc stojącego w drzwiach Taehyunga. Poczuł jak lekkie wypieki uderzają w jego policzki na widok odsłoniętych ramion Kima. Nie widział go nigdy w podkoszulku i szczerze nie sądził, że ten miał tak wyrzeźbione bicepsy. Był teraz niemal pewien, że starszy ćwiczył, czego szczerze się po nim nie spodziewał.

- Gdzie jestem?- zapytał.

- U mnie. Spokojnie, to sypialnia gościnna - dodał, jak tylko zobaczył zdziwienie na twarzy młodszego.

- U ciebie?

- Poprosiłem Jimina, aby cię tu przywiózł. Musimy o czymś porozmawiać - powiedział, wskazując ruchem głowy na komodę.- Jeśli chcesz, mogę coś dla ciebie przygotować.

- Nie trzeba - odchrząknął, stawiając bose stopy na parkiecie. Syknął nieco, bo łóżko było naprawdę ciepłe i przyjemne. 

V westchnął lekko, podchodząc do mniejszego i zanim zrozumiał co robi, zdjął ze swoich stóp swoje laczki, samemu stojąc boso na posadzce. Guk niemal od razu wszedł w nie, choć rzucił mu nieco sceptyczne spojrzenie. 

Młodszy poczłapał w laczkach za starszym do zdecydowanie za dużego salonu. Było tu bardzo przestrzennie, co młodszemu się podobało, ale było...jakoś chłodno i mało gościnnie. Wszędzie były regały z książkami i obrazy. Nie brakowało też roślin, co młodszego bardzo ucieszyło. Sam uwielbiał pielęgnować swoje, a perspektywa tego, że może jednak jego i Kima coś łączy, powodowała, że jego serce zabiło mocniej.

Jeon z zachwytem i zaskoczeniem patrzył jak Kim odsuwa jednym ruchem duże, szklane drzwi. Szczerze młodszy sądził, że to jakieś okno, ale widząc stojącą za nią kuchnię zrozumiał, że się mylił. 

V od razu wskazał na krzesło, które było przy wyspie kuchennej, zanim sięgnął po jakieś urządzenie, którego młodszy nigdy nie widział, wciskając na nim jakiś przycisk. Przypominał mu ryżowar, ale był znacznie, znacznie mniejszy.

- Jak się czujesz?- zapytał Kim, rzucając w jego kierunku spojrzenie.

- Lepiej niż wczoraj - przyznał, obserwując kuchnię. Była niemal trzykrotnie większa od tej młodszego. I tu nie brakowało drewnianych akcesoriów, które bardzo podobały się mniejszemu. Przez to mieszkanie V sprawiało wrażenie bardziej hotelu, czy też muzeum, niż rzeczywiście zwykłego apartamentu.

Killing Spree | TaekookWhere stories live. Discover now