Rozdział 55

291 56 4
                                    

Zasada numer pięćdziesiąt pięć 

Nie zmienisz się z dnia na dzień.


Gdzie byliśmy my sprzed paru miesięcy?

Jeongguk zacisnął swoją szczękę, patrząc przez okno na podjazd kliniki z założonymi na piersi ramionami. W ciszy patrzył jak Namjoon rozmawia zawzięcie przez telefon, tuż przy czarnym jaguarze. Guk doskonale wiedział do kogo on należał, ale nadal stał jak zamurowany, wpatrując się w otwarte drzwi auta, z których jednak nikt nie wysiadł. Powinien już iść do domu, ale nie potrafił. Czy chciał zobaczyć Tae? Tak i nie.

Tęsknił za nim, ale bał się. Nie odzywał się do niego przez parę dni z powodu przerwy, bo uważał, że Kim powinien skupić się na swojej misji. On byłby dystrakcją...ale nic nie mógł poradzić na to, że w tym samym okresie, co starszy zniknął, Trelos został zamordowany i to na jego oczach.

Czy...Taehyung był na niego zły, że nie powiedział o tym nikomu? Że to Lay zastrzelił mafiozę w jego obronie?

Co jeśli Kim pomyśli, że ten go zdradził?

Kurwa mać. 

Jeongguk sapnął niemo na widok nogi, która wysunęła się z miejsca pasażera, a po chwili z samochodu wyłoniło się całe ciało. Jeon poczuł ucisk w piersi na widok swojego chłopaka. Nie był w stanie widzieć jego twarzy, ale mimo to jego widok bardzo nim poruszył. Zresztą jak wszystkimi. Powszechnie było rozpowiadane, że szef wróci dopiero za parę tygodni, może miesiąc. Jego widok zaledwie po tygodniu zniknięcia wywołał zaskoczenie i lekki niepokój. Było pewne, że coś musiało się wydarzyć, że V wrócił tak szybko...jednak kiedy Jeon dowiedziawszy się dzisiejszego ranka o powrocie ukochanego, zapytał Joona o powód, ten go zbył mówiąc, że dowie się później. Jeon nieco napierał, bo był święcie przekonany, że może to kwestia tego, że Namjoon był na niego zły. 

A co jeśli to...Tae nie chciał go widzieć?

- Doktorze Jeon?

Chłopak podskoczył, odwracając się za siebie. Przed nim stała pielęgniarka, która musiała wejść do jego gabinetu przed chwilą. 

- Tak?- zapytał, odwracając się od okna.

- Czy miałby pan chwilę, by pójść do gabinetu numer 113? Doktor Gee potrzebuje konsultacji w ważnej sprawie - powiedziała, a Jeon jedynie zmarszczył brwi.

Gee był nowym lekarzem, zrekrutowanym miesiąc temu. Mimo że próbował złapać lepszy kontakt z mniejszym, chociażby w kafeterii, Jeon dawał mu znaki, że raczej nic z tego nie będzie. To nie tak, że Guk nie chciał się z nim przyjaźnić, po prostu...wolał zachować krąg swoich przyjaciół i znajomych jak najmniejszy. Nie odczuwał potrzeby posiadania większej ilości kolegów, ale najwidoczniej James Gee tego nie rozumiał. Jeon naprawdę nie chciał być niemiły, ale kłamałby, gdyby nie powiedział, że zaraz pęknie mu żyłka, jeśli jeszcze raz James podejdzie do niego z jakimś banalnym pytaniem typu czy wszystkie liście na drzewach się od siebie różnią.

- Dobrze, już idę - westchnął.

Wyszedł wraz z sekretarką, wręczając jej klucz do jego gabinetu. Nie miał na sobie już kitla, ani legitymacji, ale nie była mu potrzebna. Przy windach zawahał się na moment, zastanawiając się czy może zaraz obok, w drzwiach wejściowych nie pojawi się Taehyung, ale zawiódł się, kiedy winda pojawiła się szybciej, niżby tego oczekiwał. Z wielkim zniecierpliwieniem wszedł do niej, wciskając guzik z drugim piętrem, chcąc mieć już to wszystko za sobą.

Droga nie zajęła mu zbyt długo, a kiedy znalazł się przy gabinecie Gee, zapukał szybko, od razu wchodząc do środka. 

- Jeongguk-ah - uśmiechnął się.

Killing Spree | TaekookWhere stories live. Discover now