Rozdział 42

489 63 8
                                    

Zasada numer czterdzieści dwa

Nie spuszczaj oczu z miasta


Mężczyzna westchnął ciężko, podwijając nieco rękawy swojego swetra. Mimo że była pierwsza połowa września, zaczynało robić się dość zimno. Kiedyś był bardziej odporny na niskie czy wysokie temperatury, ale zmieniło się to w przeciągu kilku lat. Młodszy jednak nie widział jakieś większej różnicy między temperaturami, ale wolał być bezpieczny. Jako lekarz wiedział jak prawidłowe ubieranie się ma wpływ na odporność i zdrowie. Nie mógł dawać innym przykładu nie robiąc tego samego.

Jeongguk z zadowoleniem spojrzał na końcową listę pacjentów, zamykając ją. Powinien teraz mieć przerwę do godziny dwudziestej, kiedy zaczynało się pobieranie organów. Byli trochę do tyłu przez wygojony już uraz nogi Seokjina i wyjazd Sophie. Na szczęście zaczęli już to nadrabiać. 

Jeon wstał od swojego biurka, kierując się do drzwi z trzema teczkami, które miał zanieść do recepcji. Umówił się z Jinem w kafeterii na dole kliniki, aby o czymś porozmawiać. Guk nie wiedział o czym mieli dyskutować, ale od dzisiejszego ranka dostrzegał jak starszy jest zagmatwany i nie potrafił się skupić na żadnej rzeczy. Możliwe, że to miało jakiś związek z tym, że Namjoon przez przypadek zarysował swoje auto, wylał kawę na ważne dokumenty i urwał kabel z gniazdkiem.

- Doktorze Jeon!

Mężczyzna spojrzał za siebie, będąc w połowie zakluczenia swojego gabinetu, kiedy usłyszał dość znajomy głos. Uśmiechnął się sympatycznie w kierunku jednego ze swoich pacjentów. Był on bratem mężczyzny, który niedługo miał przejść przez przeszczep serca. Z racji tego, że młodszy był bardzo zainteresowany tematem przeszczepów, był pewien, aby spędzić z pacjentem i jego rodziną jak najwięcej czasu. Miał przy sobie nawet jego dokumentację. Tak, brat mężczyzny, który miał przyjąć organ naciskał na to, by to jego krew została wykorzystana w trakcie zabiegu. Młodszy mówił mu, że to nie jest potrzebne, ale rzekomo w ich rodzinie był taki zwyczaj, aby "nie zabrudzać krwi". Guk o mało nie wywrócił oczami kiedy to usłyszał, ale posłusznie zrobił wyniki badań, by wykazać, że mężczyzna nie będzie miał żadnych chorób, które wykluczałyby dawstwo.

- Pan Yuen - westchnął, patrząc na przystojnego, wysokiego mężczyznę.- Coś się stało?

- Nie. Z bratem wszystko okej.

- Co zatem pana sprowadza? - zdziwił się, patrząc ponad jego ramieniem na otwierający się gabinet Sohyuny, która akurat weszła do środka.

- Dałby się pan zaprosić na kawę?

Jeongguk spojrzał na niego zaskoczony, czując jak jego oddech przyspiesza. Szczerze, zauważył to, w jaki sposób mężczyzna subtelnie z nim flirtował, ale uważał to za po prostu cechę jego charakteru. A to że był miły? Cóż, wydawało mu się to być zrozumiałe zważywszy na fakt, że to on miał operować jego brata.

- Słucham? - wykrztusił, patrząc na niego w zdumieniu.

- Nasze znaki zodiaku do siebie pasują, a-

- Nie da się zaprosić. To nie agencja towarzyska tylko klinika.

Jeongguk zacisnął usta w wąską linię, spoglądając za siebie. Pech, a może właśnie szczęście chciało, że jego gabinet był dość blisko Taehyunga. I wyglądało na to, że V postanowił wyjść ze swojego pokoju w jakimś celu i natrafił na Jeona z Yuenem.

Lekarz westchnął, odwracając się bokiem do Kima, posyłając mu za razem proszące spojrzenie. Nie wiedział czy V to typ zazdrośnika, ale wolał, aby jego chłopak od jednego dnia, nie kombinował za dużo.

Killing Spree | TaekookWhere stories live. Discover now