prolog

403 16 6
                                    


     Został sam. Przynajmniej taka myśl jako pierwsza przyszła do jego umysłu. Czuł jakby cały świat zwalił mu się na głowę, gdy kobieta którą darzył szczególnym uczuciem zamknęła za sobą drzwi jego mieszkania. Czuł się zdradzony, oszukany i opuszczony.

Dopiero zaczął studia, miał przy sobie osoby, które kochał. Wszystko zapowiadało się tak dobrze. A teraz stał na środku mieszkania, w ramionach trzymając małą, bezimienną istotę, która od tego momentu miała być jego najbliższą towarzyszką.

Spoglądał na drzemiące w niebieskim kocyku zawiniątko, a pierwsze co przeszło do jego myśli to obrzydzenie i nienawiść. Szybko jednak wyrzucił je z głowy. Biedne dziecko nie było niczemu winne. To była jego córka, a on zamierzał dołożyć wszelkich starań, by zapewnić jej wszystko, czego tylko potrzebowała i przede wszystkim otoczyć ją ogromem miłości.

Nie wiedział jeszcze jak. Nie wiedział ile wyrzeczeń w życiu go czeka. Nie wiedział, że wszystko zmieni się o 180 stopni, włącznie z nim samym. Miał korzystać ze studenckiego życia wraz ze swoimi przyjaciółmi, natomiast dorosłość uderzyła w niego szybciej niż pędzące na autostradach samochody. Wiedział jednak, że nie ważne co, nie ważne jak, poradzi sobie.

Bo w końcu tak naprawdę wcale nie był sam. Miał rodziców, miał Jeongguka i innych przyjaciół. Miał wokół siebie tak wielu bliskich, więc dlaczego mimo to w tym momencie czuł jakby nie miał nikogo.

Dzwonek do drzwi wyrwał go z głębokich myśli. Nie wiedział, w którym momencie po jego policzkach zaczęły spływać łzy, ale starł je szybko z twarzy z pomocą rękawa, zaraz po tym jak odłożył niemowlę na niewielką kanapę. Spojrzał na dziewczynkę, która wciąż smacznie spała, a on był jej za to wdzięczny. Nie był gotowy by usłyszeć jej płacz.

Drzwi otworzyły się, a zdyszany i mokry od deszczu Jeongguk wpadł do środka mieszkania.

- Gdzie ona jest? - Kim wskazał na podniszczony mebel, a Jeon podszedł do niego, klękając obok - Jest przeurocza - dwudziestojednolatek uśmiechał się.

Kąciki ust Taehyunga uniosły się lekko. On również tak uważał.

- Jak ma na imię? - to było świetne pytanie.

- Nie ma żadnego. Ona... stwierdziła, że to ja powinienem jej je nadać - młodszy skinął głową.

- I co, jaki masz pomysł? 

- Nie mam - przykucnął obok niego.

- Coś wymyślimy - odparł, nie mogąc się powstrzymać przed delikatnym pogłaskaniem dziewczynki po policzku.

Jej brwi zmarszczyły się delikatnie, lecz oczy dalej pozostawały zamknięte, pogrążone w głębokim śnie. Zwrócił uwagę na swojego przyjaciela, który dziwnie przycichł obok niego. Wpatrywał się w tę małą istotkę, a z jego oczu ciekły łzy. Nie zastanawiając się dłużej, zgarnął go we własne ramiona, pozwalając na zmoczenie swojej i tak już przemoczonej koszulki. Kiedy tylko Kim zadzwonił do niego, wybiegł z mieszkania tak, jak w nim stał, nie dbając o ubranie kurtki lub choćby bluzy.

- Poradzimy sobie Tae. Nie jesteś z tym sam. Jestem tutaj dla ciebie cały czas i uwierz mi, będę najlepszym wujkiem dla małej - zapewnił, lecz to sprawiło jedynie, że starszy załkał jeszcze mocniej.

- Tak strasznie się boję - wyszeptał. Jeon czule gładził jego włosy, kołysząc na boki.

- Wiem o tym. Nie byłeś na to przygotowany. Ale hej, spójrz na mnie - poprosił, a Kim dopiero po chwili uniósł swój załzawiony wzrok - Ta mała jeszcze nie wie jakie ma szczęście, że trafiła na takiego tatę. Zobaczysz, kiedy zacznie już mówić będzie tylko nawijać o tym, że jej ojciec jest najfajniejszy ze wszystkich.

Udało mu się tymi słowami wywołać przebłysk uśmiechu na twarzy starszego. Starł z jego policzków ślady po łzach i podniósł się z podłogi, wyciągając ku niemu rękę.

- Chodź, musimy przygotować dla niej miejsce. Nie będzie w końcu spała na kanapie.

Taehyung patrzył na niego jeszcze chwilę zanim podniósł się z podłogi, korzystając z jego pomocy. Był mu tak niewyobrażalnie wdzięczny. Za to, że był i jeszcze starał się mu pomóc. Za to, że nie zostawił go samego. Za to, że zjawił się, gdy tylko otrzymał od niego telefon.

Został z nim przez cały ten czas. Był z nim, gdy dziecko przebudziło się ze snu i zapłakało po raz pierwszy. Był z nim, gdy pierwszy raz karmił je oraz przewijał. Był też, gdy zjawili się jego rodzice. Został po ich wyjeździe. Pomógł mu w pierwszej kąpieli i przy pierwszym ukołysaniu do snu.

Był tak stale. Przychodził, często zostając na noc, gdy dziewczynka zasypiała między nimi na niekoniecznie wygodnym łóżku. Niekiedy zostawał z nią sam, gdy starszy musiał uczestniczyć w zajęciach, a jego rodzice nie mogli wziąć jej pod opiekę. Był obecny przy pierwszych urodzinach, pierwszych wzlotach i upadkach. Obserwował pierwsze kroki i pierwsze słowa.

A później już było tylko gorzej. Bo później dziecko było już starsze. Wymagało więcej opieki i więcej uwagi, co nieubłagalnie ciągnęło za sobą trzy słowa: dorosłe, odpowiedzialne życie. A on zaczął tęsknić. Za tym wszystkim, co z dorosłością niewiele miało wspólnego. Za życiem, z którego zawsze brał garściami.

Właśnie dlatego z czasem było go już mniej, lecz wciąż na tyle dużo by zajmować zaszczytne miejsce ulubionego wujka, by na jego widok na twarzy małej Kim rozkwitał szeroki, kwadratowy uśmiech. Jednak nie na tyle dużo, by odciążyć Taehyunga. Z niemal drugiego ojca powoli stawał się wujkiem do rozpieszczania, co o wiele bardziej mu odpowiadało.

I mimo, że odsunął się nieco od tych najcięższych obowiązków, to jednego był pewien. Za tę dwójkę Kimów bez chwili zastanowienia skoczyłby w ogień.


Dzień dobry!

Cóż, nie sądziłam, że nastanie to tak szybko, ale o to jestem z nową książką.

Pomysł wpadł mi do głowy tak spontanicznie i nagle, że stwierdziłam że nie mogę go tak zostawić.

Z tą książką nie mam zamiaru się tak spieszyć jak z poprzednią. Sądzę, że rozdziały pojawiać się będą z częstotliwością 1 na tydzień, gdzieś w okolicach weekendu.

Nie mam póki co absolutnie pojęcia ile części zajmie ta powieść, zapewne nieco więcej niż ostatnia, ale znam swoje możliwości, więc raczej nie przewiduję więcej niż 30 rozdziałów.

Tak czy inaczej zapraszam Was do czytania książki, w której przedstawię Wam nieco perypetii dorosłego życia samotnego ojca, który pod opieką ma niekiedy dwójkę dzieci (zważając na niedojrzałość Jeona). Mam nadzieję, że w trakcie jej czytania trochę się pośmiejecie, trochę rozczulicie, ale pamiętajcie, że uwielbiam ranić w swoich dziełach, więc smutku również możecie się spodziewać i to już w pierwszych rozdziałach.

Więc przedstawiam Wam mój komedio-dramat i życzę miłego czytania!

Oasis | taekookWhere stories live. Discover now