IV

614 16 10
                                    

            Po godzinie siedziałam już w samolocie koło mojej siostry. Bardzo się stresowałyśmy, ale ja nie dawałam po sobie tego bo musiałam być silna dla Hailie. Podczas lotu ja pisałam trochę z Kaśką, Aresem i Nico, pooglądałam  z moją siostrą jakiś film, a Hailie czytała, rozmawiała ze mną i chwile się przespała. Lot ogólnie minął spokojnie. Gdy w głośnikach rozbrzmiał głos pilota oznajmiający, że zaraz lądujemy oraz że trzeba zapiąć pasy z tego powodu. Obudziłam Hailiś i obie wykonałyśmy polecenie pilota. Po jakimś czasie samolot wylądował, z Haliś wzięłyśmy  nasze bagaże podręczne i wyszłyśmy z latającego transportu.

                       Gdy zdejmowałam nasze bagaże z taśmy dostałam wiadomość od któregoś z naszych braci "czekam przy aptece". Po odczytaniu tego wzięłam Halinkę za rękę i poszłam z nią w stronę sklepu z lekami. Gdy po chwili zobaczyłam znak Apteki stanęłyśmy koło niego i zaczęłam się rozglądać za kimś kto mógłby na nas czekać. Po chwili jednak mój problem z szukaniem rozwiązał się sam bo ktoś za naszymi plecami się odezwał 

-Hailie i Eliza Monet?-spytał jakiś mężczyzna. Był to dość wysoki, miał ciepłe, błękitne oczy, a ubrany był w granatową polówkę.

-tak-odpowiedziałam a ten od razu do nas się uśmiechnął i zabrał ode mnie nasze bagaże 

-Will-powiedział i nas przytulił-Vince nie mógł po was przyjechać bo mu coś wypadło w pracy, przyzwyczaicie się do tego

-Eliza, ale można do mnie mówić Liza. A to Hailie wskazałam na dziewczynę

-chcecie coś zjeść tutaj? bo do domu mamy dobre 2 godziny jazdy-zapytał a my pokręciłyśmy głowami 

                          Gdy upewnił się, że na pewno nie chcemy zjeść ruszyłyśmy w stronę jego auta. Był to czarny jeep. Gdy wszyscy wsiedliśmy (ja z przodu koło willa, a on zaś za kierownicą, a Hailie z tyłu) ruszyliśmy w stronę domu. Podróż faktycznie trwała 2 godziny. W czasie jechania do nowego domu rozmawialiśmy w trójkę dopóki Haliś nie zasnęła.

                                                       ****

                         Po jakimś czasie samochód staną przed wielką willą. Spojrzałam na Willa a on tylko powiedział 

-witajcie w domu

Obudziłam Hailie i pomogłam jej wysiąść z auta, gdy to zrobiła wzięłam ją na ręce. Potem skierowaliśmy się ku drzwi do domu. Will otworzył je a naszym oczom ukazała się piękna marmurowa podłoga i cudowny salon. Nasz brat zaprowadził nas najpierw do kuchni. Siedział tam przy stole jakiś chłopak domyśliłam się, że to musi być któryś z braci chyba trzeci z najstarszych. Gdy nas tylko zobaczył uśmiechnął się i powiedział 

-Siema, jestem Dylan

-Cześć ja jestem Eliza, ale możesz mówić do mnie też Liza a to jest Hilie 

-Miło was poznać, już się nie mogłem doczekać, siadajcie-powiedział i wskazał n a wolne miejsca przy stole 

-Miło mi to usłyszeć-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i usiadłam z Hailie na przeciwko Dylana

-No hej maluchu-powiedział Dylanos do Hailie która siedziała na moich kolanach

-Hej-odpowiedziała nieśmiało Hailie 

-Spokojnie nie musisz się mnie bać-powiedział Dylan i zaśmiał się

-Vinca zobaczycie dopiero na kolacji, ponieważ ma dużo roboty-powiedział Will po krótkiej ciszy i postawił nam przed nosami talerze z makaronem

Rodzina Monet/ siostryWhere stories live. Discover now