rozdział 1 - pierwsza rozmowa

1.5K 15 0
                                    

- Cześć Vince, możemy porozmawiać całą szóstką dziś na dole? - było czerwcowe popołudnie, a ja miałam wiele pytań do braci i jak to powiedział mój opiekun prawny na pierwszej rozmowie w bibliotece mam pytać, a nie zadręczać moją głowę niepotrzebnymi rozmyślaniami
- Dobrze Hailie. Porozmawiamy tuż po kolacji. - odpowiedział.
Pożegnałam się z nim i poszłam do swojego pokoju, by przemyśleć całą rozmowę. Na kolację przyszłam 10 minut przed nią. Pomogłam Eugenii w przyszykowaniu tostów, bo musiało być ich bardzo dużo. Bracia przyszli równo o 19, czyli tak jak było to zawsze.
- Chłopaki, dziś po kolacji zapraszam do salonu. - pwedział Vincent do naszych pozostałych braci.
- Dlaczego? - spytał Dylan.
Muszę? - powiedział Tony.
- Tak musisz. - powiedział najstarszy z chłopaków, jak zwykle swoim lodowatym i bez emocji głosem.
Po kolacji wszyscy zgodnie z prośbą Vincenta poszliśmy do salonu. Bardzo się stresowałam i nie wiedziałam od czego zacząć.
- Długo mam czekać? - z zamyślenia wyrwał mnie Dylan.
- Nie. Przepraszam po prostu nie wiem od czego zacząć. - powiedział z myślami, że lepiej byłoby gdybym nie prosiła o tą rozmowę.
- Najlepiej od początku malutka. - podpowiedział mi Will.
- Dobry pomysł. Tak więc chciałam zapytać co byście zrobili gdybym była w ciąży?
Wszyscy się na mnie nagle popatrzyli wielkimi oczami. Shane, który właśnie pił Colę wypluł ją na swojego bliźniaka.
- Co robisz debilu?! - wrzasnął Tony na Shane'a.
- Sory, z wrażenia.
Nikt nie zauważył kiedy Dylan wyszedł z salonu i po chwili wrócił z trzema testami ciążowymi.
- Idź i natychmiast to zrób. Bez oszukiwania. - powiedział Dylan.
- Ale ja nie chcę. - próbowałam się bronić, ale wzrok Vincenta, który na mnie spoczął zgasił moją ochotę do dalszej dyskusji. Po 10 minutach wróciłam z trzema negatywnymi testami.
- Dzięki Bogu. - w głosach bliźniaków było czuć ulgę. Napięcie, które wisiało w powietrzu momentalnie opadło.
- Tak więc powracając do mojego pytania sprzed 10 minut jak byście zareagowali na ciążę u mnie?
- Wywalił bym Cię z domu. - odpowiedział Vincent.
- Ja tak samo. - wypalił Tony.
- Ja załatwił bym Ci mieszkanie i wywalił z domu, ale pisał codziennie czy wszystko ok. - powiedział Dylan.
- Ja... Nie wiem, ale zapewne zostawił bym Cię tu w domu, ale bym Cię ignorował na co dzień. - odparł Shane.
- Tak jak Shane bym zareagował malutka.
- Acha.... - Byłam zawiedziona, ale jednocześnie szczęśliwa, że dowiedziałam się o tym, co mnie może czekać.
- Czemu pytasz, droga Hailie? - zapytał mój opiekun prawny.
- Z ciekawości. Mam dużo wolnego czasu, a w nim różne rzeczy przychodzą mi do głowy.
- Dlaczego akurat o ciążę pytasz? - nieustannie drążył temat Vincent.
- Po pierwsze chciałabym mieć dziecko, które by mnie potrzebowało naprawdę, bo tu jeszcze nigdy tego nie doznałam, po drugie wiem jak reagujecie na chłopaków, którzy próbują się ze mną zakolegować.
- Droga Hailie, nie robimy tego, żeby Ci uprzykrzyć życie, a dla twojego bezpieczeństwa. Uwierz mi, kiedyś nam za to podziękujesz.
- Nie sądzę. - mruknęłam pod nosem, ale chyba trochę za głośno, bo chłopaki zaczęli mi wmawiać, że jednak im podziękuję.
- Czy coś jeszcze zaprząta twoją głowę Hailie?
- Nie, Vince. Dziękuję za rozmowę i czy mogę już iść do swojego pokoju, bo mam jutro szkołę, a jest już późno?
- Oczywiście droga Hailie. Dobranoc.
- Dobranoc wszystkim. - odpowiedziałam.

Następnego dnia w szkole opowiedziałam Monie o wczorajszym wieczorze. Ona jedna poza Leo wiedziała o tym, że jest on moim chłopakiem od początku roku szkolnego. Nie wiem jakim cudem chłopaki nie wiedzieli o nas. Dziś z lekcji miałam Francuski, biologię, historię, muzykę i matematykę.

(552 słowa)
Podoba się Wam?
Zgłaszajcie wszelkie błędy ortograficzne, językowe, itp.
Imiona wzięłam znajome, ale to tylko imiona.
Piszę też drugą książkę rodziny monet. Chcecie?

Hailie Monet-Hardy-?Where stories live. Discover now