Rozdził 11

356 18 9
                                    


Call poleciał do Francji, sprawdzić czym spowodowane były opóźnienia tam.
My razem z Samem wróciliśmy do domu. TaylorYet, jak co roku organizowało, Halloweenowy charytatywny  bal. Ktoś z nas musiał tam być, wypadło więc na mnie.
W tym roku byłam seksowną diablicą. Odzianą w obcisłą czerwoną krótką sukienkę. Na rękach miałam długie czarne rękawiczki, na plecach małe czarne skrzydełka a na głowie czerwone rożki. Wysokie szpilki były oczywiście nieodłącznym elementem mojego stroju, więc i tu ich nie migli zabraknąć.
Przygotowanie makijażu i fryzury, zajęło mi znacznie dłużej, niż to ile tak naprawdę byłam na imprezie.
Z racji tego, że mój towarzysz Tom, odziany w seksowny strój policjanta pojawił się na imprezie, po czym sprawy prywatne kazały mu wracać natychmiast do Kornwalii. Skorzystałam z okazji i sama ulotniła się po angielsku z imprezy, po wypełnieniu  swoich obowiązków, jako właściciel firmy.
Raczej ex- właściciel.
Ale kto by się tam doszukiwał szczegółów...

- Dziękuje, za podwózkę. Widzimy się w poniedziałek.

- Oczywiście Pani Julio. Miłego wieczoru.

- Wzajemnie Will.

Pożegnałam się z moim kierowcą i wysiadłam. Stanęłam jak wryta na chodniku, przed moją kamienicą.

Oh....

Adam siedział na murku. Maska z jego stroju leżała mu na jego kolanach.  Atletyczne wysportowane ciało okryte było kostiumem Deadpoola. Śmigną mi kilkukrotnie przed oczami, ale nie miałam pojęcia, że to on. Cholera miało go nie być, przecież wrócił do stanów. Tymczasem siedział tu i najwyraźniej na mnie czekał.

- Pani Julio wszystko w porządku?

Odwróciłam się za siebie, kierowana nadal stał, tam, gdzie wcześniej zaparkował.

 
- Tak. - Posłałam mu blady uśmiech. - Jedz... wszystko gra...

Skinął lekko głową, zamknął szybę i odjechał.

- Co tu robisz? - Odezwałam się jako pierwsza.

- Czekam na ciebie. - Wstał, maska spadła mu z kolan na schodki.

- Adam.... - Sapnęłam z udręką. To do niczego dobrego nas nie prowadziło, obydwoje to wiedzieliśmy.

Zszedł ze schodków, stanął przede mną. Złapał mnie za policzek. Spojrzał mi głęboko w oczy. Po czym zagarnął moje usta swoimi. Jęknęłam, dając się temu porwać, bo cholernie mi tego brakowało.

Pocałunek nie był niczym złym?
Prawda!

- Wejdźmy do środka. - Złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą. Odnalazłam kluczyki w torebce, podałam mu je, on szybko otworzy drzwi i wciągnął nas do środka.
Oparł mnie o ścianę, znów pacyfikujący moje usta.

- Auć! - Jęknęłam. - Skrzydła wbijają mi się w plecy.

- Przepraszam. - Odparł, seksownie się uśmiechając. Pomógł mi je zdjąć. Ja
mając w sobie jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku, musiałam to przerwać.

- Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz. - Sapnęłam ociężale, brakowało mi tchu, ten pocałunek wzniecił we mnie ogień pożądania.

- Nie chce.... - Drżenie jego wargę przeniosło się na moje, wsunął dłoń pod moją krótką sukienkę, zacisnął dłoń na pośladku. - Czerwonawy w twoim wydaniu doprowadza mnie do szaleństwa.

Uśmiechnęłam  się, słysząc jego słowa.

- To nie trzeba było na mnie patrzeć. - Rzuciłam rozbawiona. Wiedziałam jak bardzo lubi mnie w tym kolorze. - Ajjjj... - Syknęłam, kiedy pociągnął za pasek moich stringów do góry.  Te boleśnie wbiły się w moją wilgotną cipkę.

Niegrzeczna Pani Prezes 3Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin