XXXVIII

426 11 16
                                    

Na meczu chłopcy grali fenomenalnie. Ale to nie o mecz chodziło mi najbardziej. Najbardziej chodziło mi o imprezę po nim, o alkohol po którym z czystym sumieniem będę mogła flirtować z Nat.

Chyba w końcu dotarło do mnie co do niej czuję.

Kiedy czuję jej dotyk skóra mnie w tym miejscu pali, po moim ciele rozchodzi się przyjemne ciepło.

Kiedy patrzę w jej ciemne oczy czuję jakbym patrzyła w jezioro bez dna, obraz który skrywa dużo więcej sekretów, które pragę poznać.

Kiedy dotykam jej włosów mam ochotę się w nich zatopić.

Kiedy widzę jej usta marzę tylko o tym, aby poczuć ich ciepło i smak znów na swoich.

Wiem, że to wszystko brzmi w chuj poetycko ale tak się właśnie czuję.

Jakbym miała zdefiniować czym dla mnie jest miłość to powiedziałabym tak: miłość to uczucie, które może być nawet podświadome, to uczucie kiedy boimy się kogoś stracić, tak bardzo, że nie wyobrażamy sobie bez tej osoby życia. Przy osobie, którą kochamy czujemy się sobą, nawet w chwili największego zażenowania, ona nawet nie będzie nas oceniać, a kiedy będziemy jej potrzebować to ona po prostu będzie. Miłość jest tak skomplikowana, tak nieokiełznana, tak niejednoznaczna, że każdy może ją definiować inaczej. Czasem będziemy przez nią płakać, będziemy się gniewać, wpadać w szał, będziemy zazdrośni, lecz będziemy też szczęśliwi, będziemy się śmiać, uśmiechać, będziemy kochać każdego dnia od nowa, inaczej.  Miłość jest jak narkotyk - uzależnia, gdy zostaniemy jej pozbawieni będziemy się czuć jakbyśmy odstawili najgorszy nałóg, gdy będziemy ją "zażywać" będziemy na "wiecznym haju", będziemy w stanie oddać życie byleby dostać kolejną dawkę...

Nie mogąc tego wyznać dziewczynie, którą kocham czuję się jak na jakimś odwyku. Nie wiem co będzie bardziej boleć: nie móc jej wyznać uczucia i mieć ją jako przyjaciółkę, patrząc jak wiąże się z kimś innym, czy może lepiej zerwać szybko i boleśnie ten plaster i zapomnieć?

W każdym razie mogę się teraz napić chociażby po to, aby zapomnieć o tych rozterkach.

Na ognisko przyszła masa ludzi, zawodnicy, kibice, przyjaciele, znajomi, lub osoby szukając po prostu okazji do napicia się. My zaliczałyśmy się chyba do przyjaciół i osób chcących się najebać.

Kiedy chłopak o imieniu Natan rozpalił ognisko, a z głośników popłynęła muzyka impreza rozkręciła się na dobre.

Gdy wszyscy byli już dość spici, niektórzy odważni odważyli się wejść do wody. Mnie nie chciało się moczyć w ziemnej rzece, więc siedziałam na piasku z boku z butelką piwa, kiedy przysiadł się do mnie Simon.

- Kiedy masz jej zamiar to powiedzieć? - Skinął głową w stronę Nat śmiejącej się razem z Willem i kilkoma innymi osobami.

- Aż tak mocno to widać?

- Nie wszyscy to rozumieją, ale sposób w jaki na nią patrzysz mówi mi wszystko. Więc?

- Nie wiem, czy w ogóle powinnam jej mówić. - Powiedziałam zrezygnowana.

- Co ty pierdolisz?

- No pomyśl gdybyś miał wybierać czy wyznać uczucia i zostać przekreślonym, a pomiędzy wami panowała by dziwna atmosfera, czy cierpieć, ale się przyjaźnić, to co byś wybrał?

- Szczerze to nie wiem. Jak to mówią ryzyk fizyk. Idź z nią pogadać.

Pokręciłam przecząco głową.

- Nie dzisiaj, nie chcę psuć jej humoru moimi problemami.

- Rozumiem. Idę po drinka przynieść ci? - Podniosłam mu tylko butelkę piwa, którą trzymałam w ręce na znak, że jeszcze piję. - Jasne.

~Simon~

- Uhhhh, Japierdole Will, one naprawdę są ślepe. Nie wytrzymam tak bez gadania. Kurwa obie się boją odrzucenia, a tak naprawdę obie się kochają. Uhhh, mogę im powiedzieć, że obie mają szansę?

- Nie.

- No ale...Willll. - Załamany oparłem głowę o jego ramię.

- Dobra zróbmy tak, jeśli do urodzin Nat sobie nie powiedzą to możesz im powiedzieć, pasuje?

- Nie mogę teraz? - Popatrzyłem na niego smutno.

- Nie.

- Dlaczego? - Powiedziałem to niemal błagalnie.

- Ponieważ nie będziesz się mieszać w czyjeś życie miłosne. A co jeśli obie się przestraszą i zaprzeczą? Hmm, co wtedy?

- Ummm niech ci będzie.

- Wiem, że mnie kochasz.

~Nat~

Byłam wystarczająco pijana, żeby rozmawiać z Kam, albo, żeby coś odwalić. Tak cholernie tęskniłam za jej dotykiem, a to był najprostszy sposób.

Usiadłam koło niej i oparłam głową na jej ramienu, na co ona podniosła brew na znak zapytania.

- Padam z nóg.

- Nie dziwię ci się. Upiłaś się niesamowicie szybko.

- Wiesz alkohol to najlepszy pretekst...

- Pretekst do czego? - Zapytała szepcząc mi do ucha, co przyprawiło mnie o ciarki. Uwielbiałam to.

- A jak myślisz? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie i spojrzałam w jej brązowo-zielone oczy.

Poczułam jej dłoń na moim policzku, jak jej kciuk rysował kółka. A po chwili poczułam jej usta w pocałunku, który był mniej namiętny niż jakikolwiek który pamiętam. Ten był bardziej delikatny, słodszy, utęskniony, przepełniony czułością i dotykiem, którego tak żarliwie pragnęłam.

Odskoczyłyśmy od siebie kiedy tylko jakiś chłopak zapytał się czy widziałysmy jego laskę. Nosz kurwa musiał przerywać ta chwilę? Jakby nie mógł się zapytać kogoś innego.

Potem już tylko czułam jej dłoń na mojej, gdzie znów zataczała kółka kciukiem. Patrzyłysmy jak iskierki z ogniska unoszą się do gwieździstego nieba, jak ludzie tańczą, obściskują się, całując, piją.

- Żałuję, że ta chwila nie może trwać wiecznie.

- Ja też. - Usłyszałam ciche westchnienie Kam.

- Ma to swój urok. - Mówiłam to patrząc na jej profil, wyglądała młodo chodź widać było, że życie już dało jej popalić. Widać było też, że coś ją dręczy, niestety nie powiedziała mi co. Nie chciałam naciskać, bo i tak wiedziałam, że w końcu mi powie.

Wiedziałam to, ponieważ ją znałam i kochałam.

Właśnie kocham jest to słowo składające się z 6 liter, 5 głosek i 2 sylab, a mówiąc je chcemy przekazać znacznie więcej. Mówimy wtedy drugiej osobie, ile dla nas znaczy, próbujemy zdefiniować miłość, która jest tak zawiła, że nie da jej się wyrazić, żadnym słowem.

To czy się zakochało i czy jest to prawdziwe uczucie najlepiej wiemy my sami i to własnie my najlepiej wiemy, kiedy powiedzieć te słowa i ile one za sobą niosą. Możemy mówić innym, że się zakochałem, zakochałam ale tylko my wiemy ile w tym prawdy.

*****

Z cyklu osoby która nigdy się nie zakochała, ale zawsze daje rady. (Nie kiedy bardzo dobre)

Ps. Kocham wasze komentarze.

Pojebana OsiemnastkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz