Rozdział 10

2.4K 244 211
                                    

Na zakurzonej podłodze stało kilka skrzyń, pozostałości po meblach okryto jasną tkaniną, a w róg pomieszczenia wciśnięto ciasno zwinięty dywan. Komnatę wypełniła nostalgia i samotność, zalegające w miejscach pozostawionych samym sobie na zbyt długi czas. Dostrzegałam kilka pajęczyn pod sufitem, jedynych oznak jakiegokolwiek życia wśród tych czterech ścian. A przecież, gdy byłam w tym pomieszczeniu zaledwie trzy wieczory temu, wszystko wyglądało całkiem inaczej. Powietrze wibrowało od soczystego śmiechu Eleanor, ogromna szafa kryła w sobie butelki alkoholu wykradzionego z kuchni, a na regałach piętrzyły się kolorowe bibeloty i złote świecidełka. Podbiegłam do drzwi garderoby, mając nadzieję, iż w jej wnętrzu uchowało się cokolwiek, co mogłoby zaprzeczyć okropnym myślom w mojej głowie. Przestrzeń, niegdyś zajmowana przez bogato wyszywane muśliny, jedwabie, satyny i frywolne tiule, teraz ziała namacalną pustką. Na marmurowej posadzce walało się kilka płóciennych worków, jednak w żadnym nie znalazłam drogocennych szat mojej siostry.

Nie, to niemożliwe.

Jeszcze kilka dni temu satynowe pantofelki cicho stukały w drewnianą podłogę pod moimi stopami, gdy Eleanor raz za razem zmieniała kreację, próbując wybrać tą odpowiednią.

Kręciło mi się w głowie, gdy próbowałam przekonać samą siebie, że nie mogłam oszaleć. To wszystko musiało być koszmarem. Zaraz się obudzę i opowiem to szaleństwo Eleanor, a ona zaśmieje się perliście, upominając mnie, iż nie powinnam podjadać wieczorem.

Wycofałam się z garderoby, świat wirował, a oddychanie stawało się coraz cięższe. Moje plecy uderzyły o ścianę, a ciało osunęło się na podłogę.

Nieco otrzeźwił mnie tępy ból w lewej dłoni. Zmrużyłam brwi, wpatrując się w ranę. We wnętrze mojej dłoni wbił się niewielki fragment, barwionego na różowo, szkła.

Z zapartym tchem rozejrzałam się po podłodze. Pomiędzy przeźroczystymi odłamkami, będącymi pozostałościami po rozbitym oknie, połyskiwały inne – różowawe. Tworzyły ścieżkę, prowadzącą aż do starego, niepotrzebnego już nikomu dywanu.

Ostrożnie podeszłam do tkaniny i uniosłam róg.

Moim oczom ukazał się rozbity flakonik. Ten sam, który leżał u stóp Eleanor gdy wtargnęłam do jej komnat, uzbrojona w kandelabr.

Nie oszalałam.

Uśmiechnęłam się do samej siebie, pomimo iż nie oznaczało to niczego dobrego. Moja siostra została porwana, a ja nawet nie wiedziałam, gdzie jej szukać.

Musiałam wydostać się z domu i ją odnaleźć, ale jak miałam to zrobić? Gdzie się udać?

Skrzyżowałam nogi, siadając na deskach. Zamknęłam oczy, przywołując wspomnienia. Wszystko wskazywało na to, że została porwana, podczas gdy ja w jakiś dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób, trafiłam z powrotem do własnego łóżka. Nic z tego nie miało sensu.

Skup się.

Bierzmy tamtą nad jezioro i miejmy już to wszystko za sobą.

Zachłysnęłam się powietrzem.

Przez cały ten czas wskazówkę miałam niemal na wyciągnięcie ręki. Słowa mężczyzny rozsadzały moją czaszkę.

Potrzebowałam mapy. Musiałam dostać się do gabinetu ojca. W dolnej szufladzie misternie zdobionego, dębowego biurka zalegały liczne plany i ryciny przedstawiające Wyspę.

Najbezpieczniejszym sposobem dotarcia do biblioteki było skorzystanie z sieci korytarzy dla służby. Aby się tam dostać, koniecznie było wyjście z sypialni mojej siostry, przekradnięcie się obok Strażników i pokonanie kilkudziesięciu stopni – wszystko to, pozostając niezauważoną. 

Zerknęłam w stronę okna. Nie zamierzałam korzystać z tej drogi.

Przyłożyłam ucho do drzwi, próbując usłyszeć cokolwiek. Spojrzałam także przez wąską szparę, tuż nad podłogą, jednak nie zobaczyłam, ani nie usłyszałam, niczego, co mogłoby mi pomóc. Musiałam zaczekać, aż coś się wydarzy. Cokolwiek, co odciągnie ich z tego korytarza i pozwoli mi przemknąć. Nawet jeśli miałoby to być zauważenie mojej nieobecności pomiędzy fałdami jedwabnych pościeli.

Oparłam się o drzwi, dygocząc z zimna, wdzierającego się przez rozbite okno.

Zamknęłam oczy i nasłuchiwałam.

Nie wiem, ile czasu minęło, nie wiem, czy pozostałam na jawie, czy odpłynęłam w sen. Wzdrygnęłam się na dźwięk głosu rozbrzmiewającego w mojej głowie.

Teraz.

Krew zdrajcy | ZOSTANIE WYDANE | Spętani klątwami | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz