Rozdział X

129 8 0
                                    

Nathalie obudziła się i zobaczyła ciemność. Nie była pewna czy żyje czy już nie i co się z nią w ogóle stało. Kiedy po jakimś czasie jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności zauważyła sufit a na nim żyrandol. Dotarło do niej, że jest w jakimś pomieszczeniu. Jednak ów pokój nie przypominał jej rezydencji Agrestów. Rozejrzała się delikatnie dookoła i zobaczyła kroplówkę przyłączoną do jej ciała.
-Czyli jestem w szpitalu... - pomyślała. Mimo okropnego bólu głowy podniosła się w spróbowała usiąść na łóżku. Postanowiła, że spróbuje wstać. Kroplówka była na kółkach, a obok leżały kule, więc mogła pomału wstać i przejść się po małej sali. Była w niej całkiem sama, a drzwi były zamknięte. W szpitalu było całkowicie ciemno. Pokój oświetlało jedynie światło z okna. Był to blask księżyca w pełni. Kobieta podeszła powoli bliżej okna i przysunęła się do szyby. Widok był niesamowity. Po krótkiej chwili postanowiła wyjść na korytarz i zapytać się jakiejś pielęgniarki, co w ogóle się z nią stało. W szpitalu było tak cicho, że słyszała własne bicie serca. Szła powoli ciemnym korytarzem, który oświetlała tylko mała lampka wisząca przy stoliku, przy którym siedziała pielęgniarka mająca właśnie dyżur. Podeszła bliżej i spytała:
-Em... przepraszam... Powie mi pani co się właściwie ze mną stało i jak ja się tu znalazłam?
-Zemdlała Pani przez nieodpowiednią ilość tlenu w organizmie. Ledwo lekarze panią uratowali. Niestety wciąż nie wiemy co było tego przyczyną...
-Rozumiem...
-A przywiózł Panią tutaj Pan Gabriel Agreste we własnej osobie. - Nathalie powiększyły się oczy, to był już jakiś trop. Musiała się jakoś dowiedzieć czy udało mu się ostatecznie ożywić Emilie. Nie chciała go jednak pytać osobiście. Doszła do wniosku, że będzie lepiej dla nich wszystkich, jeśli raz na zawsze zniknie z życia rodziny Agrestów.
-A czy był sam, czy ktoś mu może towarzyszył?
-Sam. A potem wybiegł ze szpitala. Widać gdzieś bardzo się spieszył. I tyle wiem.
-Dobrze. Dziękuję Pani bardzo za informacje.
Kiedy Nathalie wracała dojrzała nagle na podłodze zgniecioną kartkę. Podniosła ją i rozwinęła. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Było to zwinięte w kulkę zdjęcie Emilie.
Przez resztę nocy Nathalie rozmyślała co takiego mogło się wydarzyć. Czy Gabrielowi udało się ożywić Emilie i dlatego tak się do niej spieszył? Ale w takim razie o co chodziło z tym zgniecionym zdjęciem. Może się pokłócili, bo Emilie była zazdrosna o Nathalie. Chciała dowiedzieć się prawdy, ale nie miała odwagi by wykonać do niego telefon. Swoją drogą skoro nie dzwonił do niej, nie pisał ani nawet nie odwiedzał w szpitalu uznała, że teraz projektant ma własne życie i zamknął już etap związany z Nathalie.
-Mógłby chociaż zainteresować się czy żyję... pewnie uznał, że wykonał już swoje zadanie w stosunku do mnie i mnie porzucił... jak inaczej tłumaczyć ten brak zainteresowania...

Kiedy Nathalie została wypisana ze szpitala postanowiła przejść się pod rezydencję. Miała nadzieję, że może uda jej się dostrzec Emilie, Gabriela lub Adriena. Nie chciała z nimi rozmawiać, bo najwyraźniej oni też tego nie chcieli skoro tak szybko o niej zapomnieli. Nie mogła tylko zrozumieć dlaczego. Tyle lat ile tam pracowała, tyle poświęceń dla tej rodziny, z którą w zasadzie związała swoje życie. Teraz to wszystko nie miało znaczenia. Mimo to Nathalie chciała tylko się upewnić czy wszystko u nich w porządku. Jednak kiedy dotarła pod rezydencję wielki dom sprawiał jakby wrażenie opuszczonego.
-Co się tutaj stało? - pomyślała. Minął ledwo tydzień od tamtych wydarzeń, a tu takie zmiany. Zapytała jednego z przechodniów czy nie wie, gdzie jest rodzina Agrestów.
-Ahh... chyba wyjechali albo się wyprowadzili. Cała trójka.
-Trójka... - pomyślała Nathalie. - Czyli jednak udało mu się uratować Emilie i teraz wszystko znów jest tak jak dawniej. No... prawie... Cóż... czas zacząć nowe życie. - postanowiła. Chociaż doskonale wiedziała, że nie będzie to takie łatwe. Może i lekarze poprawili nieco jej stan zdrowia, jednak to nie oznaczało, że była w pełni zdrowa. W końcu nie znali przyczyny jej choroby. Po prostu uśpili objawy na jakiś czas, choroba mogła wrócić w każdej chwili i to ze zdwojoną siłą. Kobieta chciała już odejść, kiedy nagle dostrzegła w oddali Adriena.
-Adrien? - zdziwiła się. - Przecież wyjechali.

"BICIE SERCA" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz