chan'minho [venom]

944 11 27
                                    

notka od autorki:
przypadkiem napisało mi się opowiadanie na ponad 7,5k słów. sama scena stosunku zaczyna się po około 5,6k słów i teoretycznie powinno da się ogarnąć wszystko bez czytania reszty, choć polecam przeczytać całość. a jako, iż ten rozdział zdecydowanie różni się od dwóch poprzednich byłabym wdzięczna za komentarze i opinie.
miłego czytania!

minho był szczerze podekscytowany, bowiem wreszcie udało mu się skończyć w pracy ważny projekt i mógł wcześniej wrócić do domu. miał zamiar spędzić ten wieczór ze swoim chłopakiem i trochę wynagrodzić mu to, że ostatnim czasem przesiadywał głównie w pracy i nie miał dla niego tyle czasu, ile by chciał, chociaż wciąż nie możnaby powiedzieć, że go zaniedbywał. na to by sobie nie pozwolił.

niestety już od wejścia odniósł wrażenie, że coś było nie tak. i wcale się mylił, gdy po chwili usłyszał jęk, który ewidentnie nie należał do bina. przeszło mu przez myśl, że może ogląda porno, ale gdy erotyczny dźwięk się powtórzył zdał sobie sprawę, że to nie jest nagranie. niepewnie i po cichu skierował kroki w stronę sypialni, z której dochodził ten hałas. wtedy jeszcze się jakoś trzymał, ale gdy zobaczył changbina pieprzącego seungmina na ich łóżku serce mu pękło. pośpiesznie wycofał się się i wyszedł z mieszkania najciszej jak umiał. nie miał ochoty dłużej widzieć tej dwójki. nie rozumiał jak seo mógł zdradzić go z jego przyjacielem. byłym przyjacielem. zrozpaczony, ledwo powstrzymując łzy wyciągnął telefon i zadzwonił do hyunjina.

— możesz przyjechać? — spytał i rozkleił się całkowicie. lee prawie nigdy nie płakał, nawet gdy był smutny, załamany, przepracowany. ale został zdradzony przez dwie bliskie mu osoby i nie był w stanie ani chwili dłużej trzymać tego w sobie.

— gdzie jesteś? — hwang wiedział, że musiało stać się coś złego, a jeśli przyjaciel go potrzebował, to mógł na niego liczyć.

lee udało się wydukać, żeby przyjechał na parking sklepu znajdującego się pięć minut piechotą od jego mieszkania. nigdy tam nie wróci, to nie jest już jego dom. wolał też nie zostawać pod blokiem, na wypadek gdyby miał spotkać seungmina lub bina. był w takiej rozsypce, że trudno było mu powiedzieć, jak w ogóle dotarł na umówione miejsce. przysiadł na ławce i pozwolił łzom spływać po czerwonych policzkach.

— min? — hyunjin dotarł na miejsce po około pół godzinie, niestety jak na złość były korki. widząc przyjaciela w tak złym stanie przytulił go mocno do siebie. nie rozumiał dlaczego lee zadzwonił akurat po niego, dlaczego był właśnie tutaj z nim, a nie ze swoim chłopakiem w mieszkaniu. — powiesz co się stało?

— ten chuj mnie zdradził z seungminem! — wybuchł chowając się jeszcze bardziej w ramionach hwanga. po raz pierwszy w życiu czuł się tak bezradny i słaby.

hyunjin natomiast przeżył szok słysząc odpowiedź starszego. w tym momencie stracił cały szacunek do tej dwójki. szczerze ich lubił, seungmina nawet na bardzo, ale po czymś takim nie miał zamiaru dłużej utrzymywać z nimi kontaktu.

— możesz zostać u mnie tak długo, jak będziesz potrzebował. chodź zabiorę cię do siebie — odparł czule, nie potrafiąc wyobrazić sobie, co w tej chwili musiał czuć lee. było mu go cholernie szkoda, dobrze wiedział, jak ten mocno kochał seo i był wściekły, że tamten to tak spieprzył.

jadąc już autem minho trochę się uspokoił, rozpacz przygasła dając miejsce innej emocji – złości. czy naprawdę tyle lat związku nie znaczyło nic dla changbina, a przyjaźń seungmina była gówno warta? jak długo to trwało? był to pierwszy raz czy może regularnie spotykają się za jego plecami. jedyną jakkolwiek pozytywną rzeczą w tym wszystkim było to, iż przynajmniej poznał prawdę i nie musiał już dłużej żyć w nieszczerym związku.

stray kids - smutWhere stories live. Discover now