3. Nieprzyjemne przebudzenie

1K 13 2
                                    

~BRAD~
Nie mogłem uwierzyć, że się zgodziła. Mimo ogromnych sukcesów w biznesie i wizerunku potetanta, który do wszystkiego doszedł sam, wciąż nie mogłem znaleźć słów. Było w niej coś niesamowicie niewinnego.

I oto stała przede mną, decydując się na układ, który miał całkowicie odmienić jej życie. Choć zgodziłem się na pokrycie kosztów leczenia jej ojca,nadal czułem się dłużnikiem Vanessy.

Od chwili gdy wyśledziłem ją w szpitalu New Jersey, minęło kilka dni i dziś mieliśmy się spotkać, żeby omówić szczegółowe warunki umowy

Ochoczo zaakceptowała zaproszenie na herbatę do Plazy. Kiedy zapytała o które centrum handlowe chodzi, trudno mi było opanować śmiech. Dziewczyna była po porostu rozbrajająca

Usiadłem, jak zawsze w rogu przy stoliku z fotelami obitymi aksamitem, po obu stronach. W prawdzie wielu moich wspólników, bywało w tym miejscu na herbatach, ale stoliczek schowany za dekoracjami i aranżacjami kwiatowymi, pozwalał łatwo unikać niechcianych spotkań

Sprawdzałem pocztę i nagle poczułem, że atmosfera w całym pomieszczeniu się zmienia. Zupełnie jak w saunie, do której wdarł się odświeżający powiew wiatru

Podniosłem wzrok i zobaczyłem ją. Wkroczyła nerwowo do pokoju, rozglądając się do okoła nerwowo jak dziecko. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu i jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu do słuszności mojej decyzji

~VANESSA~
Tego ranka obudziło mnie gwałtowne szarpnięcie mięśni. Byłam zdziwiona tym, jak późno zasnęłam. Na wczesne popołudnie miałam zaplanowaną herbatę z Bradem

Co się zakłada na popołudniową herbatę?

Garsonkę?

Sukienkę z falbankami?

Przyszło mi do głowy, by zapytać Em o radę, ale wówczas musiałabym powiedzieć z kim i po co się spotkam. A to był kolejny problem. Zamiast tego założyłam zwykłą bluzę i dżinsy, wsunęłam czarne ulubione botki i ruszyłam w stronę wyjścia

Po wygooglowaniu w internecie okazało się, że Plaza, to nie żadne centrum handlowe, tylko hotel odwiedzany przez bogaczy, ludzi biznesu i celebrytów

A popołudniowa herbata nie oznaczała rumianku i pomarańczowego pekoe. To było wydarzenie. Przeczytałam o tym, gdy byłam już w metrze. Spojrzałam na wyblakłe spodnie dżinsowe, które ubrałam. Zdecydowanie byłam nie z tej bajki. W ciągu sekundy podskoczyło mi ciśnienie.

Czy w ogóle mnie tam wpuszczą?

Jak tylko przekroczyłam próg konsjerż wyskoczył zza biurka zatrzymując mnie wyciągniętą dłonią

- Madame?

- Dzień dobry, ttt...tak - wyjąkałam - Przyszłam na herbatę

Podniósł brwi

- Mam spotkanie z Panem Robertsem - powiedziałam, sama nie końca w to wierząc

- Oh, znakomicie - odrzekł z francuskim akcentem - proszę za mną

Gdy tylko otworzył drzwi jadalni, westchnęłam. Wystrój był starannie zaaranżowany i dobrze wykonany

Rozejrzałam się dookoła, stolik po stoliku. W tedy z tyłu, w rogu zobaczyłam Brada, który stał i do mnie machał

- Bardzo dziękuję za pomoc - odezwałam się do mężczyzny, który stał koło mnie

- Usiądź- odezwał się Bard, kiedy znalazłam się w pobliżu - Dzięki za przybycie

- Dziękuję za zaproszenie - odparłam zdenerwowana- To miejsce jest niesamowite

- To? - powiedział- To nic - Na ustach miał porozumiewawczy uśmiech - Przywykniesz do tego

Kontrakt na miłośćWhere stories live. Discover now