-siedemnaście-

242 19 1
                                    

POV. IWAIZUMI

Tooru z każdą chwilą był coraz słabszy. Mocno go do siebie przytulałem i sam strasznie się bałem. Zrobiło się gorzej.

Pod szpitalem po prostu wziąłem go na ręce. Tam poprosiłem o pomoc. Szatyn miał wysoką gorączkę, był cały spocony, ale i tak narzekał na zimno i duszności. Zabrali go na badania. W ekspresowym tempie dostał maskę tlenową i chcieli pobrać mu krew. Lekarz ich zatrzymał.

-Nie możemy pobrać krwi. Układ krwionośny może tego nie wytrzymać.

Zrobili mu kilka innych badań a ja z bezsilności musiałem usiąść. Nie mogłem zrobić nic więcej. Tooru teraz spał i pozostało mi mieć nadzieję że będzie dobrze.

-Pan przywiózł chłopaka, zgadza się? - usłyszałem głos nad sobą - muszę prosić o udzielenie paru informacji.

Powiedziałem im wszystko o czym wiedziałem, po czym zapytałem o jego stan.

-Organizm jest wyczerpany, a każdy z układów wyniszczony. Jeżeli natychmiastowo nie dostanie odpowiedniej dawki jedzenia, wszystko się zatrzyma. Założyliśmy sondę, ale to nie jest rozwiązanie na dłuższy okres czasu.

-Czyli... Musi zacząć jeść?

-I to jak najszybciej. To już nie mogą być stopniowo zwiększane porcje. Jest w stanie głębokiego niedożywienia. Podtrzymujemy go kroplówką, ale nie wiem na jak długo.

Musiałem odetchnąć po tym co usłyszałem. Napisałem do Mattsuna i Makkiego na grupie co się dzieje. Obiecali że przyjadą. Byłem tym wszystkim tak przytłoczony, że dałem upust łzom. Dopiero gdy się trochę ogarnąłem wszedłem do sali. Musiałem być silny za nas oboje.

-Hej... - wyszeptał zerkając na mnie. Był słaby. W ręce miał kroplówkę, a nosem wprowadzoną sondę. Co parę minut usypiał i się budził.

-Cześć słońce - pogłaskałem go po chłodnej dłoni - czujesz się już lepiej?

-Troszkę... Co się dzieje?

-To nic takiego. Na pewno z tego wyjdziesz - pocałowałem go w czoło - ale musisz poleżeć tu kilka dni.

Tooru może nie wrócić do domu. Paskudnie go okłamywałem. Byłem najgorszym chłopakiem na świecie, wmawiając mu że będzie dobrze.

-Dlaczego płakałeś? Powiedz mi co się dzieje...

-Nie przejmuj się tym. Bardzo się o ciebie bałem, ale już jest dobrze.

-Połóż się obok - poprosił przesuwając się. Znowu chciało mi się płakać widząc ile trudu mu to sprawia.

Najdelikatniej jak potrafiłem, zrobiłem to o co mnie poprosił. Nie chciałem skrzywdzić jego kruchego ciała.

-Nie płacz z mojego powodu - uniósł dłoń do mojego policzka - Iwa, hej...

-Dla mnie to też jest trudne - pocałowałem wnętrze jego dłoni. Otarł kciukiem jedną z łez. Wiedziałem że walka o jego zdrowie nie obejdzie się bez chwil słabości i płaczu.

-Ja... Naprawdę się staram - powiedział cicho - i postaram się bardziej, tylko proszę... Nie płacz już.

-Wiem że się starasz i wiem jakie to dla ciebie ciężkie. Może... Przemyślisz propozycję od psychiatry?

Zaproponowano mu leczenie na oddziale. Miało trwać osiem tygodni i był to oddział zamknięty. Zero odwiedzin do momentu w którym mu się nie poprawi.

-Chcesz się pozbyć problemu, prawda? - zapytał smutno, łącząc palce.

-Wiesz że to nie tak. Chcę żebyś wyzdrowiał. Żebym mógł ci się w przyszłości oświadczyć, zamieszkać z tobą i dożyć starości. Chcę żebyś był szczęśliwy. Widzisz że robi się tylko gorzej...

-Przemyślę to...

-Świetnie. Bądź dzielny, Tooru - dostał ode mnie buziaka w czoło.

-Zostaniesz na noc? Nie lubię szpitali...

-Oczywiście. Nie zostawię cię samego.

Znowu chciał się trochę przespać, więc mu na to pozwoliłem. Gorączka trochę spadła, ale dalej majaczył pod nosem. Czułem się jakby z każdą minutą umierała też część mnie. Nie mogłem go stracić.

-Już jesteśmy. Co z nim? - zapytał cicho Mattsun, widząc że Tooru śpi.

-Nie jest zbyt dobrze. Organizm ledwie funkcjonuje - powiedziałem im, jednocześnie głaszcząc młodszego po plecach. Twardo spał, ale jednocześnie cały czas kontrolowałem to czy dalej oddychał.

-Oh Tooru... - Hanamaki usiadł na łóżku i przeczesał jego włosy - co będzie dalej?

-Nie wiem. Strasznie się boje. Będą o niego walczyć, ale jeżeli on sam nie będzie chciał wyzdrowieć... Nie będzie dobrze - poczułem gulę w gardle. Bolało mnie to że już nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem go ochronić. Pozostało mi liczyć na cud.

Tooru musiał to przeżyć. Bardzo mocno w to wierzyłem. Wiara to jednak zbyt mało.

hunger ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz