Rozdział 55 Alli i ...

835 33 23
                                    

Słyszałam wszystko.

Serce mi biło jak oszalałe, gdy tylko dobiegły mnie wyznanie Ryana. Byłam przekonana, że nic już nie zdoła mnie zaskoczyć, ale jakże się myliłam. Teraz wiedziałam, że moje uczucia były o wiele silniejsze, niż sądziłam. Kochałam Ryana, a to zdanie odbiło się we mnie jak kamień w spokojnej wodzie, wywołując rozprężające fale.

Patrzyłam na niego, na mężczyznę, który teraz spoczywał z głową na moim ramieniu. Jego czarne włosy lekko opadały na moje piersi, a delikatne westchnienia brzmiały jak muzyka w tej ciszy nocy. Opatuliłam go swoimi ramionami, czując, jak ciepło przepływało między nami.

Głaskałam go po włosach, czując miękkość jego kosmyków między palcami. To był intymny gest, którym chciałam mu pokazać, jak bardzo go akceptuję i kocham. Być może w snach czuł moją obecność, bo jego usta lekko skrzywiły się w uśmiechu. Przez chwilę ujrzałam w nim spokój, bezpieczeństwo. Chciałam, żeby tak było zawsze.

Być może wciąż bałam się wyjawić swoje uczucia na głos, ale teraz miałam pewność, że kocham Ryana bezwarunkowo.

* Tydzień później

Dzisiaj wieczorem razem z Camila miałyśmy swój wieczór panieński. Wszystko było zorganizowane doskonale, Allison i Amber zadbały o każdy szczegół.

Na początek założyłyśmy puchowe piżamki - długie spodnie i topy, które zapewniły nam wygodę i przytulność. Wyglądałyśmy słodko jak cztery przytulanki. Zaczęłyśmy od domowego spa - peelingi, maseczki, manicure i pedicure.

Skakałyśmy po kanapach, śpiewając głośno nasze ulubione piosenki, niczym nastolatki na przyjęciu urodzinowym. Oczywiście, nie mogło zabraknąć drinków - Allison i Amber przygotowały różnorodne przysmaki, niestety Amber, będąc w ciąży, musiała z tego zrezygnować.

Nasz wieczór trwał aż do późnych godzin nocnych. Około 1 w nocy wrócili chłopcy. Byli poobijani po całodniowej bitwie w paintballu. Ich obecność dodatkowo podniosła atmosferę. Połączyliśmy panieński z kawalerskim - to był pomysł zdecydowanie na plus. Najlepiej o tym przekonała się Allison.

***

Lucas z uśmiechem na twarzy, przyciągnął Amber do siebie i czule objął jej brzuch.

- Okej, maleństwo, słuchaj mnie uważnie - powiedział Lucas z serdecznym uśmiechem - Jesteś już teraz najważniejszą osobą w moim życiu, i jeszcze nie przyszedłeś na świat. Ale wiesz co? Nauczę cię grać w piłkę nożną, i o ile mama się zgodzi, pokażę ci wszystkie moje triki autem.

Amber delikatnie pogłaskała jego policzek, a jej oczy zalśniły wzruszeniem.

- Wiesz, maluszku - kontynuował Lucas z lekkim rozbawieniem w głosie - Twoja mama jest naprawdę wyjątkowa. Ma supermoce, kiedy jest wściekła, ale nie martw się, nauczę cię jak ją uspokajać!

Amber zaczęła śmiać się cicho, a ja nie mogłam powstrzymać lekkiego rumieńca na twarzy.

- To będzie dziecko superbohaterów! - stwierdził Lucas.

- Wow, naprawdę? A jakie supermoce będzie miało? - zapytałam zaciekawiona.

- Na pewno potrafi latać, jak jego tata! I będzie miało oczy laserowe, jak mama, kiedy jest wściekła!

-Czyli będzie, mieli minidrona zamiast smoczka, ha? - zapytałam, nie potrafiąc powstrzymać kolejnej fali śmiechu.

Jego poważna mina stała się jeszcze bardziej zabawna.

- Nie, nie, to nie jest żart! To poważna sprawa! - odpłacił mi swoim pyskowatym tonem. Rozbawiło mnie to jeszcze bardziej.

- Oczywiście, całkiem poważna... dla superbohaterów! - odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersiach.

Bóg piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz