WTF?!

14.4K 722 66
                                    

Obudziłam się w samolocie. Zaraz! Co?! Zaczęłam się kręcić. I wtedy zadzwonił mój tata. Wspominałam, że mój tato jest Koreańczykiem? Jak nie to sorry. Rozstał się z moją mamą, ale o mnie pamiętał. No prawie. Zadzwonił złożyć mi urodzinowe życzenia 2 tygodnie po moich urodzinach.Miesiąc już się do niego nie odzywałam.
Zapytał jak się czuje i czy wszystko dobrze i czy jestem w samolocie...no...spoko...
I zaczęłam na niego krzyczeć. A on z zakłopotaniem zaczął coś gadać, że zabije chłopaków itd, a
na końcu powiedział, że wszystko wytłumaczy mi nie jaki Namjoon. No spoko. Co ma BTS do mojego ojca? Proste samolot. Lol.
Wstałam chwiejąc się. To co mi podali jeszcze lekko działało. Zza drzwi wyszedł lider i posadził mnie na fotelu.
Ja: Powinnam zapłakana spytać się co tu robię.
RM: No powinnaś.
Ja:Ale bardziej ciekawi mnie skąd znasz mojego tate...
RM: Już wiesz
Ja: No nie uwieżysz, ale przed chwilą do mnie dzwonił i wspomniał, że wam nogi powyrywa i wgl. Po za tym coś masz mi wytłumaczyć.
RM:Aish...jak wiesz twój ojciec jest prezesem-
Ja: Haa? Aaa prezesem. No tak. Ale co ma prezes do was?
RM: Nie wiesz gdzie twój tata pracuje?
Ja: A co ja wikipedia jestem?
RM: Jesteś jego córką...
Ja: Serio? Myślałam, że synem.
RM: To będzie długa rozmowa.
Ja: Na prawdę? Myślałam, że powiesz hej i se pójdziesz.
RM:UGH.
W skrucie tata( mój tata jest założycielem i prezesem wtwórni muzycznej...Lol) chciał mnie zabrać w moje urodziny do Seulu, ale się na niego obraziłam. A, że chłopaki mieli koncert w Wawie to ich poprosił żeby mnie zabrali do Korei i na wszelki wielki załatwił im Wille. Oczywiście chłopcy zmęczeni życiem musieli odpocząć. I mnie porwali. Bo tak najłatwiej.
...Je*łam go w jape....
Ja:Posrało was?! JPRD! Tak was zleje, że was własna matka nie pozna!
RM: Ała. To bolało!Po za tym to chłopaki nic o tym nie wiedzą.
Ja: Słabo mi...co ty odwalasz?
RM: Masz prawo być zła.
Ja: Jeżeli dobrze rozumiem to wszystko twoja sprawka.
RM:Cóż i tak i nie.
Ja:A niby kogo jeszcze?
RM: Twoja.
Ja: Co?!
RM: No twoja.
Ja: Jakim cudem?
RM:No bo poszłaś do tej całej kaiwiarni i na dodatek zaczęłaś gadać z Sugą i później z nami. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jesteś sobą. No i strasznie spodobałaś się chłopaką i mnie, a podczas koncertu twój ojciec przysłał mi twoje zdjęcie. A jescze później wychodziłaś tym tylnym wyjściem i do nas nie przyszłaś to powiedziałem chłopaką, że możemy cię tymczasowo zatrzymać. Na co oni strasznie się ucieszyli i V postanowił pobawić się w film akcji i walnął Cię w głowe patelnią.
I nie wiem skąd miał on przy sobie patelnie.
Ja: Posrańcy...nie mogłeś mi tego wcześniej powiedzieć?
RM: Jakoś tak wyszło.
Ja: No spoko...ale dlaczego chłopaki nic się nie domyśli. Przecież lece do Seulu.
RM: Sami chcieli cię zabrać.
Ja: Jesteście chorzy.
RM: Ej ja cie nie porwałem tylko transportuje cię do twojego tatusia. To oni cię rzekomo porwali.
Ja: Rzeczywiście zmienia postać rzeczy.
RM: O 180°
Ja: To był sarkazm. Po za tym zamierzasz ich uświadomić w jakiej sytuacji się znajdujemy?
RM: Nie.
Ja: Why?
RM: Tak będzie zabawnie.
Ja: To ja im powiem!
Wybiegłam z tej całej kabino-sypialni do pomieszczenia gdzie siedzieli chłopaki. Ale gdy tylko chciałam zabrać głos Rapi zasłonił mi ręką usta. Na co chłopaki zareagowali spojrzeniem "wtf".
RM: Ten lek usypiający jej chyba zaszkodził. Nie wie co gada.

Obśliniłam mu ręke. A on tylko szepnął mi do ucha: Myślisz, że to na mnie podziała? Właściwie to mi się podoba.
...Ugryzłam go...
Odskoczył jak poparzony lub ugryziony xD
Ja: Słyszeliście, że jestem c-
Majonez wziął mnie na ręce ( przy czym klnął...hehe...na mnie....i...hehe...na moje zęby) i zaniósł do tej kabino-sypialni. Zamknął drzwi od środka i poszedł umyć ręce.
No patrzcie do tej całej sypialni dołączona była łazienka. Serio daje like temu kto to zaprojektował.
Dalsza droga polegała na tym, że obiecałam Monsterowi, że nie powiem chłopakom ( bo sama chcę zobaczyć ich reakcję ) i dalej to się kłóciłam z całą 7. Mówiłam tam, że mają przesrane i wgl, a oni się śmiali. Tylko RM mówił żeby się ogarneli i byli milsi. Ja się mu nie dziwie w końcu jestem córką prezesa wytwórni u którego pracuje.
Oj zemsta będzie słodka...

Na lotnisku chłopaki założyli maski. Rapi wziął mnie za ręke i wytłumaczył im, że mają iść za nami "Nie przed ani za".
No i przyszedł ten momęt. Na parkingu lotniska zobaczyłam mojego tato z dwoma ochroniarzami. Opierał się o chyba mercedesa. JPRD. Mój tato ma mega dużo kasy! Nie dam mu żyć...
Jak do nich podeszliśmy bliżej Rapi puścił moją ręke i swobodnie rzuciłam się na tatę ( znaczy przytuliłam).
Tata: Ależ ty wyrosła! Nie poznałem Cię!
Ja: Ja też tęskniłam! (Pisk) Ale to z urodzinami ci nie zapomnę.
Tata: Oj...jakoś ci to wynagrodzę.
Po czym w końcu się od niego oderwałam.
Tata: ( zwrócił się do chłopaków ) Prawda, że mam cudowną córkę?
V: C-c
RM: To prawda. Anioł nie dziewczyna.
Mina reszty chłopaków była bezcenna. Byli bladzi jak ściana, a oczy były wielkości spodków do kawy. Kookowi aż zaczęła się trzęść ręka. Widać było, że Rapi ledwo się powstyrzymuje od wybuchnięcia śmiechem ja zresztą też.
Tata: Aish... co wy tacy bladzi jesteście?
RM: Wykończyła ich podróż.
Tata: No taak jesteście strasznie delkatni. A co tobie się w ręke stało? ( Wspominałam, że jak go ugryzłam to zaczęła lecieć mu krew? )
RM: Kot mnie ugryzł.
Tata: Haha. Namjoon ty coś zawsze sobie zrobisz.
RM: On był jakiś nawiedzony!
Tata: Dobra, dobra. To nie zmienia faktu, że wyglądacie jakby was autobus przejechał. Patrzcie na moją córkę wygląda kwitnąco.
Ja: Mam wyglądać jakbym była porwana?
Teraz to i Namjoon zbladł.

Krótki rozdział :(
Sorki. W wakacje będe dodawać częściej dłuższe rozdiały.
A co do fabuły tak wiem mam posrane pomysły.
No cóż komentujcie i gwiazdkujcie, a nowy rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu!
A.N




BTSWhere stories live. Discover now