27. Słonko nie fochaj

20 2 45
                                    

Pov. Jooyeon

Zarumieniłem się kiedy dostałem wiadomość od Gaona.
-Jooyeon on sobie tak tylko żartował- pomyślałem.
Ale jednak o godzinie 17 Gaon po mnie przyszedł. Ojciec to miał laga, ja też zresztą. No i wyszedłem bo co mam zrobić. Ogólnie to jest lato to nawet jasno jest jeszcze.
- Myślałem, że żartujesz kiedy to napisałeś - powiedziałem kiedy chodziliśmy se po parku.
Tak, tak bardzo romantycznie.
Ale ja lubię spacerki. Poza tym, że z domu nie wychodzie, ale to mało istotne.
Gaon się zaśmiał.

- Najlepsze jest to, że od początku mówiłem na poważnie. Miałem też w planie wbić ci na chatę o 15, ale ty przecież wstałeś o 14 - powiedział.
- Ej no nie moja wina - udałem obrażonego. Gaon znowu się uśmiechnął.
- Jaki on ma uroczy uśmiech....-  pomyślałem.
- Słonko nie fochaj - powiedział po czym mnie pocałował w policzek. Ogólnie to umarłem. Teraz. Właśnie w tym momęcie. Dobra Jooyeon udawaj, że jesteś normalny.
- Dobra wygrałeś- odpowiedziałem.

Poszliśmy se do jakieś tam kawiarni.
No i tam sobie siedzimy i rozmawiamy.
I nagle zauważyłem moich poprzednich "znajomych" wchodziących do kawiarni.

Uśmiech zszedł mi z twarzy. Zachciało mi się mega płakać. Popatrzyłem na swoje ręce. Miałem głowę opuszczoną.
Zacząłem bawić się jednym z moich pierścionków. Gaon zauważył, że coś się zemną stało.
- Hej wszytko w porządku? - zapytał. Momentalnie podniosłem głowę.
- Hm? Nie, nic. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku - powiedziałem nakładając znowu ten mój fałszywy uśmiech na siebie.
Ręce mi strasznie drżały.
Gaon mnie objął w talii i do siebie przysunął. To było.... słodkie.
Siedzieliśmy tak kilka minut.
Jak się tylko uspokoiłem to odsunąłem się od Gaona. On chyba nie chciał na mnie naciskać bo nie odezwał się na temat tego coś się przed chwilą stało.

Po jakiś pół godzinie wyszliśmy z tej kawiarni. Poszliśmy do parku.

I cholera spotkaliśmy znowu tam moich dawnych "znajomych"
Zaszkliły mi się oczy. Naprawdę chciałem by nas nie zauważyli. Ale jak zawsze chuj mi w dupe. Oczywiście, że zauważyli. Oni chyba nawet nie pamiętają dlaczego ja tak nagle przestałem się do nich odzywać.

Jedna z dziewczyn krzyknęła po zobaczeniu mnie. Jak ja ich nie chciałem widzieć. Jiseok to ma chyba jakiś 6 zmysł, że wie kiedy czuje się niekomfortowo, smutno itd. Bo się wkurwił na nich. Szczególnie na tą dziewczynę, że tak krzyczy i zwróciła na nas uwagę.
- A to kto? - zapytała wskazując na Gaona. Starszy przyciągnął mnie do siebie.
- Jego chłopak- powiedział takim agresywnym tonem po czym złapał mnie za rękę i poszliśmy.

Serce mi strasznie wali. I się strasznie rumienię.

Poszliśmy do mnie do domu. Była godzina późna i wolałem, żeby Jiseok został u mnie w domu na noc niż, żeby szedł do domu gdy jest zimno i ciemno. WCALE NIE DLATEGO, ŻE PO PROSTU CHCIAŁEM SIĘ DO NIEGO PRZYTULAĆ W NOCY!
Na początku odmówił mówiąc, że raczej się rodzice nie zgodzą, że nie ma rzeczy itp.

W końcu jakimś cudem się zgodził. Nie wiem jak nawet zmęczony byłem.

Gdzieś o 22 siedzieliśmy w moim pokoju.
- Jooyeon.... o co chodziło z tymi ludźmi co ich spotkaliśmy w parku? - zapytał nagle.

- Wiesz Jiseok...




















JEŚLI POD TYM ROZDZIAŁEM BĘDZIE 40 KOMENTARZY TO JOOYEON OPOWIE O SWOJEJ PRZESZŁOŚCI
(rasowy żul)

Sr za ten polsat, ale trzeba se zasięgi podbić.

Nie bijcie plis jak będzie te 40 komentarzy to normalnie w chuj długi rozdział zrobimy i opowie on swoją historię.

A teraz

Do następnego!

Miłego dnia/wieczoru/nocy!

I oby jedyny żul z jakim będziecie mieć kiedykolwiek doczynienia to my!



~JulikSa

Chat Gayeon Where stories live. Discover now