1.05; dance with the devil

116 17 5
                                    


▂▂▂▂▂
taniec z diabłem.

▂▂▂▂▂

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


▂▂▂▂▂


CHOLERNY, PIERWOTNY KLAUS w magiczny sposób przejął ciało Alarica Saltzamana, a Elinor Quinn odkryła to poprzez pocałunek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

CHOLERNY, PIERWOTNY KLAUS w magiczny sposób przejął ciało Alarica Saltzamana, a Elinor Quinn odkryła to poprzez pocałunek. Totalna abstrakcja, której nie potrafiła przyswoić.

Do tego nigdzie nie dostrzegała ani dziewcząt, ani braci Salvatore. Próbowała zdusić swoje zmieszanie. W końcu, jakby nie patrzeć całowała usta Alarica i uznawała to za nieprzyjemne doświadczenie. Za wszystko winiła jednak Klausa.

Przecież kogoś musiała winić.

Gdzie byli bracia Salvatore, kiedy ich potrzebowano? Brata Eleny też nie widziała. Chociaż ten dzieciak i tak w niczym by nie pomógł. Jednakże jego nieobecność w zasięgu wzroku wzbudzała złe przeczucia.

Elinor wyszła z budynku. Obeszła go, mijając niekiedy znajome twarze uczniów liceum. W końcu, ku swej uldze, dostrzegła Bonnie i Elenę. Oczywiście chciała do nich podejść, ale szybko zorientowała się, że Klaus już ją ubiegł. Zdołał też zabrać dziewczyny w kierunku szkoły. Dlatego Elinor w wampiryzm tempie popędziła za nimi.

— Stójcie! — zawołała Elinor.

— Lori? Wystraszyłaś nas... — powiedziała Bonnie i trochę się zaniepokoiła. — Co się stało?

— Gdzie idziecie? — zapytała kobieta.

Wiedziała, że musi zachować spokój. Nie pokazywała po sobie, że coś było nie tak.

— Znaleźć Jeremy'ego, ma kłopoty, Klaus go schwytał... — tłumaczyła Elena.

Zaczynała być trochę zdezorientowana.
Elinor poznała to w jej głosie.

Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Alarica. Wiedział już, że Elinor Quinn wiedziała, kim był, a skoro i tak nie zamierzał dłużej prowadzić tej gierki, postanowił pozwolić jej na działanie.

— Gdzie je prowadzisz? — zapytała Elinor.

— Po prostu musiałem stamtąd wyjść — odezwał się mężczyzna. — Miła zabawa się skończyła, Elinor, a lata sześćdziesiąte to zdecydowanie nie moja bajka — odwrócił się w ich stronę, rozkładając ręce. — Komu się to podobało? Wolę dwudzieste. Szanowane prywatki, jazz...

PERFECT CHAOS || tvd&to Where stories live. Discover now