24

9.5K 272 5
                                    

Alessandro.

Wyglądała niesamowicie. Wiedziałem, że nie mogłem wymarzyć sobie innej kobiety. Żadna inna nie byłaby tak doskonała jak ona.

Po toaście każdy siadł do obiadu, właściwie kolacji ale nikt się tym nie przejmował. Vivian nie zjadła za dużo, dokładnie tak jakby jej nerwy jeszcze nie minęły.

- czym się denerwujesz?

Zapytałem gdy skończyliśmy jeść. Spojrzała w moim kierunku i wzruszyła lekko ramionami.

- nie umiem tańczyć.

Zaśmiałem się na jej słowa.

- do kaczek umiesz.

Przewróciła oczami.

- do kaczek, a ty kaczek nie puścisz..

Powiedziała lekko obrażona na co znów się zaśmiałem. Podniosłem się z krzesła i wyciągnąłem w jej stronę dłoń. Chwyciła ją niepewnie i wstała.

- nie puszczę cię ale poprowadzę.. będzie dym więc nawet jeśli będziesz mnie deptać nikt nie będzie o tym wiedział.

Wyszedłem z nią na środek parkietu, a raczej środek ogrodu gdzie było puste miejsce.

- i tak będą zajęci rozmowami, nawet nie zwrócą na nas uwagi.

Położyłem dłoń na jej biodrze, a tę którą trzymałem jej dłoń uniosłem i pocałowałem jej wierzch. Położyła swoją wolną na moim ramieniu. Dj puścił dym i włączył Fire on Fire Sam'a Smith'a.

Vivian uśmiechnęła się delikatnie i zaczęliśmy tańczyć. Patrzyłem w jej oczy, nie widziałem nic poza nią. Bujaliśmy się w rytm muzyki i nuciłem pod nosem melodię.

- żałujesz

Zapytała szeptem. Uniosłem lekko brew do góry zszokowany tym pytaniem.

- wyglądam jakbym żałował?

Pokręciła głową na boki.

- nie żałuję żadnej podjętej decyzji która jest związana z tobą, Vivian.

Powiedziałem zgodnie z prawdą. Wtuliła się w moje ciało, pocałowałem czubek jej głowy i za krótką chwilę muzyka się skończyła.

- chcesz wrócić do domu?

Zapytałem. Uniosła głowę i spojrzała na moją twarz. Widziałem, że jest zdziwiona.

- możemy?

Wyszeptała tak jakby bała się, że może ktoś ją usłyszeć.

- teraz jestem Donem, mogę wszystko a szczerze mówiąc nie chce mi się tu siedzieć więc jeśli chcesz..

Wzruszyłem ramionami, a ona od razu skinęła głową.

- chcę.

Nie potrzebowałem nic więcej. Ruszyłem z nią w stronę wyjścia. Już mieliśmy wsiąść do samochodu jednak usłyszałem głos matki.

- nie róbcie sobie żartów.

Zaśmiałem się i otworzyłam drzwi auta by Vivian mogła wsiąść.

- nie pominęliśmy żadnego ważnego momentu i tak nikt nie zwraca na nas uwagi więc...

- a tort?

Zapytała od razu. Wziąłem głęboki oddech, podszedłem do rodzicielki i pocałowałem ją w czoło.

- czy tort jest ważniejszy od szczęścia twojego dziecka?

Zapytałem wiedząc, że gram na jej uczuciach ale naprawdę nie marzyłem o niczym innym by być już w domu wraz z moją żoną.

- wiem co robisz więc jedź już zanim się rozmyślę.

Znów się zaśmiałem i znów pocałowałem jej czoło. Zamknąłem drzwi pasażera widząc, że Vivian wsiadła do środka. Zająłem miejsce kierowcy i ruszyłem z piskiem opon.

Milczeliśmy prawie całą drogę. Gdy minąłem bramę naszej posiadłości dostałem telefon który od razu połączył się z komputerem samochodu.

Nieznany numer.

Zmarszczyłem czoło i odebrałem.

- gratulacje.

Usłyszałem Ruski akcent i nie musiałem się zastanawiać kto to jest. Vivian chyba też skojarzyła fakty bo od razu się spięła. Nie zdążyłem nic powiedzieć bo mężczyzna kontynuował.

- pozwolę wam się nacieszyć sobą.. Stwierdziłem, że powinniście zrobić sobie miesiąc miodowy zanim..

Przerwałem mu nim dokończył.

- przypominam, że jestem Donem, a Vivian jest moją żoną co za tym idzie jest nietykalna.

Powiedziałem wkurwiony. Rusek się zaśmiał.

- jakby mnie to obchodziło.. Macie miesiąc, powinniście dobrze wykorzystać ten czas.

I się rozłączył. Zatrzymałem się na podjeździe. Oboje siedzieliśmy nic nie mówiąc.

- nie pozwolę by cię skrzywdził.

Powiedziałem w końcu i odwróciłem się w jej stronę. Patrzyła w moje oczy, widziałem, że jest wystraszona ale próbowała to ukryć.

- możemy o tym nie myśleć? Nie dziś, nie tej nocy? Chciałabym poczuć się jak prawdziwa panna młoda.. jak żona z mężem pierwszej wspólnej nocy z obrączkami na palcach..

Nie powiedziałem nic. Wyszedłem z samochodu, otworzyłem jej drzwi i gdy wyszła od razu podniosłem ją w stylu panny młodej. Otworzyłem drzwi wejściowe, wszedłem do środka i od razu ruszyłem do sypialni.

FIRE ON FIRE #2RossettiWhere stories live. Discover now