31

8.7K 220 9
                                    

Alessandro.

Minęły kolejne dwa tygodnie i dalej gówno mieliśmy. Nic się nie działo, kompletnie nic. Zero. Vivian przestała się do mnie odzywać, ograniczyła się tylko do słowa "dobranoc" gdy kładliśmy się razem spać jednak często przychodziłem do sypialni gdy już spala. Chociaż tak naprawdę, nie mieliśmy innej okazji by wymienić ze sobą chociażby jedno zdanie. Dalej ćwiczyła, dalej strzelała. Nie spałem prawie wcale. Został tydzień.

Pierdole. Jeśli Aleksiej faktycznie ma zaatakować za tydzień, chcę ten tydzień spędzić w spokoju z nią. Wszedłem w monitoring, szukałem jej na kamerach bo wiedziałem, że nie ma jej w domu. Była na strzelnicy z Matteo. Podniosłem się i już miałem wyjść jednak zobaczyłem jak ten gnojek zaczyna ją całować.

Co jest kurwa?

Wyciągnąłem spluwę z kabury, przeładowałem i ciągle patrzyłem na monitor. Odepchnęła go, dała w twarz i zaraz w krocze. Wyszedłem z gabinetu i ruszyłem w stronę wyjścia tarasowego. Od razu poszedłem na strzelnicę. Wszedłem wkurwiony do środka i już miałem zapytać co tu się odpierdala ale zobaczyłem Matteo który zwija się z bólu na podłodze i jego przestrzelone ramię. Uniosłem głowę i spotkałem wzrok Vivian.

- ja nie.. on..

Przełknęła ślinę będąc w nerwach. Uniosłem brew do góry. Czy ona się mnie bała?

- on co?

Zapytałem.

- pocałował mnie, ja nie chciałam i..

- i?

Ciągnąłem ją za język.

- no i dostał w twarz, kolano w krocze i strzeliłam mu w ramię, trochę mnie poniosło z tym pistoletem ale mam ciebie i jest jak jest ale nadal chce tylko ciebie..

Zmarszczyłem lekko czoło.

- nie słyszałem strzału.

Uniosła pistolet z tłumikiem, skinąłem głową.

- nie jesteś zły?

Ściągnąłem brwi bardziej do środka.

- dlaczego miałbym?

I ona zmarszczyła czoło, wyglądała na zdezorientowaną. Usłyszałem jęk Matteo, wziąłem głęboki oddech i strzeliłem mu między oczy. Vivian patrzyła na mnie w szoku.

- byłem wkurwiony na niego, ale już mi przeszło.

Powiedziałem zgodnie z prawdą i ruszyłem w jej kierunku. Zatrzymałem się przed nią.

- nikt nie ma prawa cię dotknąć.

Wzięła głęboki oddech.

- chyba wziąłeś to do siebie bo ty też tego już nie robisz..

Wymamrotała pod nosem, zaśmiałem się na jej słowa. Pochyliłem się nad nią i pocałowałem jej usta.

- dałem ciała przez te trzy tygodnie ale ten tydzień jestem cały twój..

Odsunęła się ode mnie i spojrzała na moją twarz.

- mówisz poważnie?

Zapytała, na co przytaknąłem.

- poważnie, prawdopodobnie zmarnowałem te trzy tygodnie i ten tydzień chciałbym być z tobą tak jak powinienem być przez cały czas.

Wycofała się o krok.

- nie wiem, muszę to przemyśleć czy znów cię chce.

Powiedziała niewzruszona.

- żartujesz?

FIRE ON FIRE #2RossettiWhere stories live. Discover now